Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin
po informacji na Discordzie
Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum

Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu

Zapraszamy na serwer głosowy

DISCORD

Nemesis 2

Moderator: PL_CMDR Blue R

Awatar użytkownika
PL_Andrev
Posty: 1077
Rejestracja: 25 gru 2019, 19:24

Nemesis 2

#1

Post autor: PL_Andrev » 12 sty 2021, 18:18

W ramach akcji przeszukiwawczej szczątków wraku dryfującego w głębokim kosmosie odnaleziono ciało, prawdopodobnie kapitana Andreva. System zapisu nie został zbyt mocno uszkodzony, co pozwoliło na odzysk i analizę większości danych...

... kładzie palec na ustach po czym pochyla głowę i przesuwa włosami po moim torsie. Podnosi się, uśmiecha lekko, kładzie mi ręce na ramieniu i zaczyna delikatnie potrząsać.

- Kapitanie? Wszystko w porządku? – Vader lekko potrząsa mnie za ramię gdy tylko otwieram oczy w kabinie hibernacyjnej.
- Może kawy ? - pyta ofiarnie nasz inżynier, widząc moje skołowanie, typowy efekt przebudzenia po śnie w hibernacji.
- Z masłem? Bardzo proszę…
Dopiero jak upijam łyk gorącego napoju przypominam sobie o moich obowiązkach...
- Co z resztą załogi ?
- Powinni zaraz się obudzić. Ale na Josefa to bym nie liczył – mówi Vader wskazując na coś pod ścianą.

Komputer pokładowy wybudził całą załogę, zapewne na skutek jakiejś awarii. Dryfujemy gdzieś w przestrzeni. Obudziliśmy się w czwórkę: nasz zwiadowca Garumi, główny inżynier Vader, sierżant Kern, no i ja – dowódca wyprawy Andrev. Pod naszymi nogami leży ciało naszego pilota – Josefa, któremu – jak widać - się nie udało. Pomijając awarię jego osobistej kapsuły hibernacyjnej, to na dodatek coś rozerwało jego ciało od środka...
Myślę sobie - no piękny k… ten poranek, piękny, po hibernacyjnym śnie. W tym samym czasie dochodzi do siebie reszta załogi. Jeszcze bardziej skołowana niż ja.

Zwiadowca Garumi nic nie mówi, wciąż rozglądając się szeroko otwartymi oczyma po kabinie, a sierżant Kern co chwilę przerywa „ale powiedz mi Andrev…”, „powiedz mi Vader…”… chyba nie przyjmują do siebie naszego położenia. I jeszcze te ciało Josefa pobłyskujące w rogu krwistym szronem na rozdartym skafandrze…

Wprowadzam załogę w sytuację i robię krótką odprawę, którą kończę gadką „Jesteśmy zespołem i nie ma się o co martwić, jasne?” – załoga odmrukuje, a ja, dałbym głowę, widzę, że Josef w skafandrze uśmiecha się szyderczo.
Rozdzielamy się i penetrujemy statek. Celem jest kontrola stanu silników i powrót na Ziemię. Eksplorujemy statek – po kilku krokach orientujemy się że coś jest nie w porządku, z różnych korytarzy dochodzą nasz szmery, reszta drużyny wysyła podobne raporty.

alien_00.jpg
Kolejne pomieszczenie...


Mimo wszystko - wszędzie spokój. Przeszukujemy kolejne pomieszczenia zabierając wszelkie przydatne nam rzeczy. Mistrzem okazuje się Garumi: mimo początkowej wesołości reszty drużyny (zostaw te śmieci, no po co tam znowu grzebiesz?) okazuje się, że grzebanie w śmieciach przynosi wymierne rezultaty – jego szkolenie jako zwiadowcy umożliwia mu zdobycie unikalnego wyposażenia. Złożył je sam ze śmieci!!!

Względną ciszę przerywa komentarz naszego inżyniera pokładowego, Vadera:
- Nosz urwa mać!
- Co się stało?
- Jestem w jakimś pomieszczeniu. To chyba była sterowania kapsuł ratunkowych. Wszystko oblepione jakimś zielonym glutem! No ja pierdziele, moje nowe buty...

Sterowania kapsuł? Niedobrze, w razie awarii silników jesteśmy uwięzieni w przestrzeni, i tylko hibernacja jest naszym ratunkiem. Garumi jako zwiad raportuje pożary, na szczęście te przedziały nie są zbyt istotne. Czyli już wiemy dlaczego statek wyszedł z nadprzestrzeni i czemu komputer wybudził załogę...

Najlepszy jest sierżant Kern, nasza – pożal się Boże – ochrona. Największa giwera, pełny magazynek, a on zadeklarował że będzie pilnował komór hibernacyjnych „w razie czego”. Co za gość – i te hasło „tylko dajcie znać jak znajdziecie zbrojownię”. Nie użyłem siły swojej rangi tylko dlatego bo ostatecznie głaszcząc kolbę swojej pukawki zgodził się poszedł sprawdzić silniki.

- Nosz urwa mać! – tym razem ja przerywam ciszę radiową.
- Co się stało?
- Jestem... nie wiem gdzie. Panuje tu głucha cisza. Ależ cuchnie... widzę coś dziwnego. To chyba jakieś jaja.
- Jaja?
- Jakie jaja?
- Takie jaja...
- Ale jaja.
Korzystając z ciszy pakuję jedno jajo do plecaka i wycofuję się do skanera, co by przebadać to je…ane jajo. Za plecami słyszę hałasy – odwracam się... i za mną materializuje się on. Obcy.
Rzuca się na mnie z otwartą paszczą – na szczęście nie trafia. Wyciągam mojego sześciostrzałowca i oddaję kilka strzałów w jego kierunku. W słuchawkach słyszę Kerna – „Mam tam pójść?” „Pomóc Ci?” „Poradzisz sobie?” „Na pewno?” – cholerni dowcipnisie z piechoty, psiakrew.
Udało się. Krwawy zewłok leży pode mną, gdy do pokoju zagląda Vader, inżynier pokładowy. Cmoka z uznaniem i wycofuje się z powrotem.
Badam jajo, co by dowiedzieć się co to jest.

alien_01.png
Wtedy pojawił sie on. Obcy.


Nagle w interkomie słyszę krzyki naszego zwiadowcy - „czego panikujesz?” – myślę sobie. Garumi tymczasem zaczyna składać chaotyczny meldunek w całość: - „potwór! wielki! z kłami”. Patrzę na ten marny zewłok pod nogami gdy do raportu dołącza sierżant Kern: „- Potwierdzam, bestia ma z 5 metrów wysokości, otwieram ogień!”
5 metrów??? O kur... patrzę na swój pistolecik w którym zostało amunicji na jeden strzał. Podczas gdy krzyki i kanonada wzmagają się, decyduję się porzucić drużynę w imię wspólnego dobra: łapię zewłok obcego i wrzucam go na skaner. Rezultat: obcy przeraża swoim wyglądem, jednak jego aktywność w pierwszym kontakcie jest słabsza. Dobre i to.

Przedzieram się do komory hibernacyjnej, w której trwa walka. Rozpoznaję już odgłosy pistoletu Garumiego, karabinu Vadera i ciężką, niezawodną rusznicę Kerna. Dołączam do bitwy, pudłuję. W końcu 5-cio metrowa bestia - ani chybi królowa obcych - z 8-ma ranami wycofuje się do sąsiedniego pomieszczenia. Jeszcze 1-2 rany i ubijemy bestię. Ja i nasz zwiad nie mamy amunicji, dodatkowo Garumi jest ciężko ranny – otrzymał ze dwie głębokie rany.

alien_02.jpg
Królowa obcych w pomieszczeniu hibernacyjnym.


Morale spada. Główny inżynier twierdzi że nic nie może zrobić, bo ma zielone gluty na swoich nowych butach. Nosz k…
Sierżant Kern wystrzelał połowę amunicji, i mając jej nadal 2 razy więcej od całej drużyny razem wziętej wycofuje się „po amunicję”. Zwiadowca unikając kontaktu przedziera się samotnie do pomieszczeń dekontaminacji... a ja, mając rozkaz od dowództwa „zbadać jaja obcego” zaczynam myśleć o ucieczce. Poważnie myśleć o ucieczce.

Działając razem stanowimy jednak dużą siłę… tylko ta amunicja... Jako dowódca pytam naszego speca od zwiadu czy aby na pewno samotne przekradanie się po statku bez amunicji jest dobrym pomysłem. Gdyby wyciąć wulgaryzmy można by powiedzieć że nic nie odpowiedział. Zasugerował mnie - swojemu dowódcy aby „pilnować swego nosa i że wie co robi”. Komentarz na temat „mojej starej” był w zasadzie zbędny.

Garumiego dopada królowa wraz z „nieco” mniejszym samcem – czterometrowym reproduktorem. Jakimś cudem udaje mu się ujść z życiem. W tym czasie czujemy drgania kadłuba – pożar ogarnia kolejne przedziały, w tym przedział kontaminacji oraz przedział ratunkowy. Zwiadowca dociera do końca swojej podróży – osiąga cel, ale z płomieni wyłania się obcy. Komputer potwierdza ustanie czynności życiowych członka załogi i wykonuje procedurę awaryjną: otwiera drzwi kapsuł ratunkowych.

alien_04.jpg
Możemy tylko domyślać się co czuł zwiad w ostatnich sekundach życia, widząc wyłaniającego się z płomieni obcego...


Sierżant Kern także dociera do swojego raju: do zbrojowni. Dobiera drugi karabin do drugiej ręki, modyfikuje broń na większą porcję amunicji, po czym słyszymy „uwielbiam piechotę - teraz to ja jestem gotowy”. Inżynier Vader także tworzy cudo – miotacz ognia.
Mijając „kolegów” zajętym swoimi nowymi zabawkami przekradam się do pomieszczenia kapsuł, ignoruję hałasy dochodzące z kokpitu przeszukuję pomieszczenia. Fatalny w skutkach błąd… zamiast zamknąć awaryjnie drzwi do kokpitu poszukuję czegokolwiek co zwiększy moje szanse. Odwracam się gdy jest już za późno – kolejny gigant – reproduktor, wiedziony jakąś złośliwą inteligencją, wyłania się z korytarza. Nawet nie próbuję atakować, i czując potworny ból w nodze uciekam do pomieszczenia obok, tym razem zatrzaskując za sobą drzwi.

Zostałem już dwa razy ugryziony, osobisty skaner sugeruje badanie wewnętrzne. Nie ma czasu na odpoczynek. Skradając się, uzupełniam amunicję w zbrojowni, po czym decyduję się na dotarcie do drugiego przedziału ewakuacyjnego.
- Sierżancie, macie jakiś pomysł?
- Nasz inżynier jest niedaleko, musimy naprawić system przeciwpożarowy, ugasić pożary, dostać się do kapsuł i można uciekać. To co, współpracujemy?
Kiwam głową nie wspominając, że mogę być zarażony. Ryzyko może się jednak opłacić. Zgodnie z planem naprawiamy system gaśniczy i gasimy przedział ewakuacji. Niespodziewanie rozlega się syk i pomieszczenie wypełnia się toksycznymi oparami. Pojawia się obcy.
- Rozdarł mi skafander! Ognia! Zabijcie go!
- Moment, przeładowuję!
- Ahrrrr…

alien_03.jpg
Ostatni obraz zarejestrowany przez personalną kamerę kapitana Andreva.


[ koniec bezpośredniej transmisji ]
[ nagranie odtworzone z zapisu ]
[ kanonada ]
[ K ] - to reproduktor! Wyłazi z korytarza!
[ V ] – nie strzelaj, trzeba go odpędzić!
[ K ] – nie mam już granatów dymnych!
[ V ] – użyj gaśnicy!
[ odgłosy ucieczki, sierżant z inżynierem przedzierają się prawdopodobnie do przedziału ewakuacyjnego ]
[ V ] – królowa! Strzelaj! Strzeeelaj!
[ odgłosy strzałów ]
[ niezrozumiałe, odgłosy agonii ]
[ V ] – giń wredny robalu! zdychaaaj!
[ uderzenia, prawdopodobnie walka wręcz ]
[ niezrozumiałe ]
[ --- koniec nagrania --- ]
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.

majamas
Posty: 108
Rejestracja: 21 kwie 2020, 15:29

Re: Nemesis 2

#2

Post autor: majamas » 25 lut 2023, 14:06

Ładna dramatyczna historia. Sama gra jednak chyba mocno trudna i prawdziwa zabawa to raczej dopiero dla kilku graczy.

ODPOWIEDZ