UWAGA! OPOWIADANIE POMIJA KILKA WAŻNYCH DLA BITWY EPIZODÓW.
(bo Andrev i Finek w nich nie uczestniczyli)
Był zimny, lutowy poranek. Nad Zielonymi Wzgórzami panował spokojny dzień...
Ale spokój był tylko złudny. Tego dnia miało dojść do najważniejszego starcia.... Niebieskie Siły otrzymały informację, że wróg postanowił wypuścić z pułapki na pełne morze swój okręt flagowy, nawet za cenę poświęcenia Czerwonej Flotylli Zielonych Wzgórz. Całym sensem tej operacji było powstrzymanie okrętu w pułapce, więc i Niebiescy wystawili swoje siły. Bitwa o zatokę zaczęła się...
Tak jak było do przewidzenia. Najpierw wróg wysłał lekkie siły. Przez chwilę nawet myśleliśmy, że może wywiad pomylił się i wróg tylko wysłał naprzeciwko nas patrole...
... jednak ich upartość w parciu naprzód przeczytała temu... Dążyli do walki. Byli zdeterminowani wyprzeć nas ze strategicznej przystani...
Za jedną falą wrogów szła następna. Haubica na Mrocznym Żniwiarzu zdobywała sukces za sukcesem...
Jednak niebieskie siły kruszyły się w podobnym tempie....
Powoli siły niebieskie zmniejszyły się do Oddziału Zielonego....
ale i on wkrótce uległ naporowi wroga...i tylko płytkie wody uratowały przed śmiercią załogi, które jeszcze chwilę temu planowały uczczenie 8 zatopień w barze....
Wróg przebił się przez pierwszą barierę i kierował w stronę wyjścia na pełne morze. Było to miejsce patrolowane przez Oddział Złoty, zwany też Oddziałem Premium.
Oddział, walcząc po drodze ze ścigaczami, kierował się do strategicznego rozdroża, gdzie planował zatrzymać wroga... Niestety, wróg tam na nich już czekał i otworzył ogień, gdy tylko się wychylili...
Kuter F padł jako pierwszy, a zaraz po nim utracono także i kuter A. Niewielką pociechą był fakt, że wrogi kuter także został zatopiony, jednak sytuacja robiła się zła...
Wtedy do akcji weszły siły patrolowe.
Widząc niezbyt przychylny los bitwy, siłom patrolowym rozkazano wysadzić zwiad na wyjściu z Zatoki... Niestety, wróg był szybszy i przystąpił do podobnego zadania z użyciem kutra...
Ale załoga Latającego Jeżozwierza nie była w ciemię bita... Wróg dopiero wysadzał desant, a bomby były w gotowości...
Wróg miał nadzieję przetrwać ten atak schowany za betonową osłoną....
Jakże się mylił....
Wreszcie siły patrolowe mogły podejść do lądowania... i wtedy czerwony zaatakowali...
Wrogi Devastator uderzył na obie jednostki...
Nie pozostawały mu dłużne...
Niestety, ich nieciekawa pozycja dawała przewagę agresorowi, który zatopił Catalinę...
i zabrał się za unieruchomiony, wyładowujący desant wodnosamolot....
Tym razem zrzucił także i bombę, ale nie pomogło to Czerwonym. Zwiad dotarł do bezpiecznego schronienia, jednak Sunderland nie był w stanie wystartować pod ogniem...
Devastator zdewastował skrzydło wodnosamolotu....
który mimo uszkodzeń nie przestawał walczyć. Wróg widząc, że wyeliminował z walki jednostkę, oddalił się.
Ścigany serdecznymi przekleństwami i pociskami. Choć taktycznie wróg wygrał, to jednak samolot był mocno uszkodzony...
Już po wojnie ustalono, że doleciał prawie do samej bazy...
Ale nie mogąc wspiąć się na odpowiednią wysokość....
Rozbił się o kilkadziesiąt metrów od bezpiecznego lądowiska...
Bitwa trwała już kilka godzin i szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na drugą stronę... Choć wróg opanował przystań, to jednocześnie Niebiescy trzymali straż na wyjściu w morze... Bitwa była bardzo wyrównana. Kapitan Andrev, ciągle w ociekającym wodą mundurze dostał się na lotnisko, skąd wystartował swoim myśliwcem....
Pokazując niedowiarkom, że samoloty to nie są łatwe zdobycze dla kutrów....
Nawet tych, które uchodziły za pogromców samolotów....
Wtedy na niebie ukazał się duży, ciemny kształt.... to wroga łódź patrolowa, tak skrzętnie chowana do tej pory, uciekała w kierunku pełnego morza... Czy miała ponowić zadanie, które przerwały nasze siły, czy też po prostu uciekała... Tego nikt nie wiedział...
Andrev nie mogąc samemu zaatakować latającej łodzi, wezwał pomoc... Niestety, jedynym zdolnym do pościgu samolotem, był torpedowy Hampden... Ale jego pilot, też Andrev, uznał, że jednostka jest równie dobrym myśliwcem, jak bombowcem.
i tu opowieści się sprzeczają... Niektórzy mówią, że gdy Hampden dogonił łódź, ta zawróciła, aby stawić mu czoła, ale uszkodzona maszyna spadła... Inni mówią, że ona i bez tego pościgu by spadła, gdyż mocno ją poturbowano wcześniej....
Fakt jest jednak jeden. Wrogi plan zajęcia wyjścia zatoki zatonął, wraz z łodzią patrolową....
Na ostatniej linii obrony, niedaleko wyjścia z zatoki, patrolował dozorowiec 8-1-1.... Pierwotnie wydawało się, że będzie tylko zatapiał maruderów, którzy próbowali się przedzierać....
Jednak wrogowie zbyt mocno napierali... Coś było na rzeczy....
I wtedy w radio odezwał się Andrev, ten od Hampdena.
-Okręt flagowy wroga kieruje się na pełne morze! Zbliża się do ujścia! Powtarzam! Okręt flagowy... Arghhh!
Jego nadawanie zagłuszył huk, gdy ciężki okręt pozbył się natrętnego samolotu...
Walka wydawała się przegrana. Potężnie uzbrojony okręt patrolowy, król Zatoki Zielonych Wzgórz...
kontra mały dozorowiec. Na dodatek wróg rzucił wszystkie swoje siły lotnicze do wsparcia tego ataku.
Gdy na dozorowcu odpierali atak za atakiem, niespodziewanie ogień przyszedł zza pleców...
Jeden mały kuter, uzbrojony tylko w karabiny... zaatakował, aby odciągnąć wroga z bezpiecznego schronienia... Pomylił się tylko co do siły ognia, uznając, że samoloty wystarczająco osłabiły wroga...
Drogo za to zapłacił...
Nadszedł krytycznie ważny moment bitwy... K-3, Król Zatoki Zielonych Wzgórz, eskortowany przez idący na zwiadzie samotny kuter, kierowały się ku osłabionemu 8-1-1.
Który podjął wyzwanie... Rozsądnie kierując działka ku mniejszej jednostce...
Choć 8-1-1 został potem rozniesiony przez K-3, to jednak śmierć kompana pokrzyżowała plany wroga...
Choć mieli zabezpieczoną przystań, to jednak wróg kontrolował wyjście w morze... I to zapewne w dwóch punktach... A na dodatek lotnictwo czerwonych, przetrzebione ostatnim atakiem, musiało się wycofać. Król Zielonych Wzgórz został sam...
-Niebiescy kontrolują wyjście z Zatoki - brzmiał przechwycony meldunek. Choć nie była to prawda... siły, które mogli wystawić niebiescy tylko przy szczęściu mogły powstrzymać flagowy okręt wroga, wrogi dowódca rozkazał:
-Wycofać się! Będziemy walczyć następnym razem!
Ten błąd kosztował wroga wiele. Choć cała operacja prowadziła do sukcesu, a Niebiescy nie byli w stanie zatrzymać okrętu, ten zawrócił... A do czasu, gdy wróg zrozumiał swój błąd, obie strony podciągnęły nowe siły... gotowe do drugiej bitwy pod Zielonymi Wzgórzami.... I tak oto, czerwoni ponieśli klęskę, mimo ogromnych szans na zwycięstwo... Po wojnie oceniono, że to ostatnie zatopienie małego patrolowca zmieniło bieg tej bitwy. Dowódca Króla Zatoki, nie mogąc zabezpieczyć wyjścia w morze... uznał, że Niebiescy są silniejsi, niż myśli... Z tym jednym kutrem, który dokonałby zwiadu, "zabezpieczyliby" wyjście w morze i ostatecznie, odnieśli zwycięstwo... A tak, mimo taktycznego zwycięstwa, strategicznie wygrali Niebiescy...
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
Morskie opowieści: Bitwa spod Zielonego Wzógrza
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Morskie opowieści: Bitwa spod Zielonego Wzógrza
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
- PL_Cmd_Jacek
- Administrator
- Posty: 1571
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:02
- Lokalizacja: Będzin / Ploiesti
Re: Morskie opowieści: Bitwa spod Zielonego Wzógrza
ciekawa historia. Patrząc na punkty zdobyte przez graczy, to zdeklasowaliście przeciwników.
"Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać. Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)
Re: Morskie opowieści: Bitwa spod Zielonego Wzógrza
Taki straszny, groźny Devastator...
...a nie poradził górce...
DOBRE!
Najbardziej odjazdowy moment całej opowieści.
Kilo wody pod stopą!