Wczoraj graliśmy z Qbikiem pewną misję... i musiałem ją nazwać, tak, aby jej nie zgubić. I tak powstał nasz tytuł...
Miejsce akcji: Palau, czas gry: wieczór. BR: Nieulubiobiony Andreva i Danio (3.7 DD)
Ruszyliśmy do boju dwoma Clemsonami. Qbik wziął Barkera, ja najgorszego (jak się okazało) Clemsona, czyli Lichtfielda... I już od początku coś szło nie tak, gdy z sojusznikami byliśmy bliżej, niż planowaliśmy... Zwłaszcza Qbik.
Wtedy jednak nie wiedzieliśmy, że to zapowiedź tego, co nas czeka... Ostatecznie naprzeciw naszej trójki wyszedł Leningrad...
Wynik starcia to 1:1. Co prawda Leningrad poszedł na dno jako pierwszy, jednak nasz sojusznik był na tyle uszkodzony (a może nie miał gaśnic?), że wkrótce zostaliśmy sami, kierując się na centralny punkt mapy...
I wtedy pożałowałem, że nie zabrałem HMS Churchilla, albo przynajmniej USS Barkera... Nadleciało lotnictwo! Niezadowolone, że przejmujemy im punkt, zaczęło atak.
Ił nadleciał bez przeszkód nad mój okręt i zrzucił swój ładunek. Wzdłuż osi okrętu...
Gdy na pokładzie USS Lichtfielda szalały eksplozje, wyrąbując dziury w kadłubie, Oerlikony Qbika dokonały zemsty. Samolot spadł do morza...
Niemniej sytuacja była bardzo zła... Okręt płonął i nabierał wody... A na dokładkę jeszcze rozdzielaliśmy się... Szczęśliwie Qbik osłaniał mnie cały czas...
Udało się naprawić okręt, zatamować przecieki i już szykowaliśmy się do ustawienia w szyku, gdy padł mrożący żyły meldunek: "Aircraft!"
Samolot wybrał na cel jednego z dwóch Clemsonów... I dlaczego właśnie mnie?
Bomba trafiła w cel... I bolało znów...
A co gorzej, wróg zwiał i jeszcze połasił się o atak na inny nasz niszczyciel...
USS Lichtfield przechylał się coraz bardziej. Ogień opanował się częściowo sam, jednak cały czas groziło zatonięcie...
Nadleciał kolejny Ił. Ten wziął na celownik Qbika... Miał jednak pecha, gdyż Qbik zwolnił chowając się przed torpedą za skałą...
A strzelcy Qbika zrzucili go do morza... Swoją drogą... dlaczego Qbikowcy zestrzeliwują tylko samoloty z czerwoną gwiazdą?
W miedzyczasie kuter wroga znów zresetował punkt B, ale nasza drużyna pokonała go, znów zająłem punkt B i szykowaliśmy się do powrotu do szyku...
Wróg podjął kolejną próbę zdobycia punktu... Tym razem z użyciem wodolotu... ehhh. Mieć HMS Churchilla teraz!! Po raz trzeci żałowałem, że go nie mam...
Wystrzelił torpedy i wykorzystując brak dużej liczby działek, zaszarżował na Qbika...
USS Barker nie wytrzymał tego ciosu, a przeciwnik na pełnej mocy ruszył zajmować punkt B.
Co gorzej, miałem tylko działa, a traf w taki mały, zwinny punkt... Zaczął zajmować punkt B.
Qbik pyta: Idziemy znów na B?
Ja: Tak, trzeba go bronić!
Szczęśliwie w pobliżu B był jeszcze jeden z naszych i zajął się wodolotem... A mną zajął się wrogi niszczyciel...
Dobra, dobra. Fajna historia... Ale gdzie to tytułowe ujeżdżanie?
Właśnie dochodzimy do kluczowego punktu Gdy na bitwie... wyciągamy kutry.
Pędzę w stronę Qbika i melduję: "Qbik, jestem tuż za tobą".
A Qbik wzywa pomocy... I sam w to uwierzyć nie mogłem...
A zaczęło się niewinnie.
Qbik, wraz z pewnym graczem na Dark Class (tym z torpedami) ruszyli bronić punktu B.
I coś od początku było nie tak...
Najpierw próbował storpedować Qbika....*
Jakby było Friendly Fire, to by Qbik drugi raz został storpedowany... A potem... próbował Qbika staranować...
Patrzę przez lornetkę. I oczom nie wierzę. Dark zawiesił się na Qbiku i zejść nie może!
Rodeo normalnie. I jeszcze mnie skrzydłowego odcina od zadania!
"Qbik, płyń na mnie! Pomogę ci!"
ZAŁOGA! ALARM ZDERZENIOWY!! CAŁA NAPRZÓD!! - wydałem rozkazy
Uderzyłem w ujeżdżacza, ściągając go z Qbika, a samemu startując w powietrze...
Lot trwał bardzo krótko. Ladowanie było bez stylu, bardziej na pałę... Noty od sędziów nie za wysokie... Ale efekt osiągnięty. Rozłączeni.
A co na to Dark? Nic. Bez słowa odpłynął. Ani dziękuję, ani pocałuj mnie w.... nietowarzyski typ
No to i my odpłynęliśmy w swoją stronę szukać wroga... Ale do końca bitwy już nikogo nie znaleźliśmy... Pozostała jednak pamiętka tego, "jak Dark jeździł na Qbiku"
*Dobrze, to Qbik przypadkiem wlazł na torpedy, proszę nie czepiać się.
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
Morskie opowieści: Jak Dark jeździł na Qbiku
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5537
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Morskie opowieści: Jak Dark jeździł na Qbiku
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: Morskie opowieści: Jak Dark jeździł na Qbiku
Finek! Wyszła całkiem mocna opowieść o bitwie: szczególnie w jej pierwszej części - bitwie niszczycieli.
Podoba mi się.
A co do drugiej części - niesamowita historia!
Gościu w żaden sposób nie chciał się odczepić - dobrze, że go tak znokautowałeś.
Będę chyba potrzebował po tym incydencie długotrwałej, skomplikowanej terapii...
P.S.: A może to te wymalowane na moim dziobie, czerwone usteczka go skusiły???!
........Chyba będę musiał przemalować łajbę.
Podoba mi się.
A co do drugiej części - niesamowita historia!
Gościu w żaden sposób nie chciał się odczepić - dobrze, że go tak znokautowałeś.
Będę chyba potrzebował po tym incydencie długotrwałej, skomplikowanej terapii...
P.S.: A może to te wymalowane na moim dziobie, czerwone usteczka go skusiły???!
........Chyba będę musiał przemalować łajbę.
Kilo wody pod stopą!
- PL_Cmd_Jacek
- Administrator
- Posty: 1572
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:02
- Lokalizacja: Będzin / Ploiesti
Re: Morskie opowieści: Jak Dark jeździł na Qbiku
"Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać. Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)