Było sobotnie popołudnie.... Bitwa o port Śródziemnomorski trwała... Na wodzie nie szło nam najlepiej....
Gdy przyleciałem na pole bitwy sytuacja była napięta. Walki o port trwały ze zmiennym szczęściem.... A dwie twierdze na wyjściu kontrolował nieprzyjaciel... Ale jednocześnie nasz desant w Sunderlandzie był już na miejscu. Choć w dowództwie panował chaos, wiedziałem, co jest moim zadaniem. Sunderland musi zająć fort!
Pierwszym celem był kuter, którego załoga zajęta była ostrzeliwaniem łodzi latającej.
Świst karabinów Wildcata był ostatnim, co słyszeli... Po moim przelocie pozostał już tylko opuszczony kuter...
Wyrównuję lot i nagle dostrzegam ciemny kształt sunący po niebie... Latający wrak? Nieee....
Wrogi bombowiec postanowił zamienić się w myśliwiec i zaatakować naszą łódź latającą...
Był ułamek czasu na reakcję... Zaatakowałem, niestety, niecelnie...
Równie niecelnie odpowiedzieli wrodzy strzelcy
Prowadzili zacięty ogień, gdy zbliżałem się od tyłu...
Zajmując dość niekorzystną pozycję... ale nie przestając strzelać...
Prując z moich karabinów maszynowych....
Jednocześnie ustawiając się na szóstej....
"Jak na szturmie lotniczym" - pomyślałem...
"Tylko 9 innych Heinkli brakuje"...
Lecąc w czarnym dymie i wśród cieknącego oleju zachlapującego owiewkę, strzelałem. Nie raz na szturmie tak atakowałem wroga i wiedziałem, jak atakować... Po skrzydełkach moi drodzy, po skrzydełk... ekhu, ekhu, tfu!!!
Ledwo widząc wroga, eksplozje i huk świadczyły, że "chyba spadł"... Odbiłem...
I mogłem obserwować, jak wróg spada. Odezwałem się w radio: "Strefa lądowania czysta"... Ale nikt nie odpowiedział... Sunderlanda nie było na otwartym morzu....
Ani nie było go nad lądem....
Nie latał też wysoko w górze....
Ani nie lądował na wodzie...
Po prostu przepadł....
...jak kamień w wodę...
Czy go zestrzelili jednak ci z Heinka? Czy jest tu ktoś jeszcze?... Dopiero później dowiedziałem się, że gdy ruszyłem do ataku, Sunderland już spadał... Czy pilot stracił kontrolę nad uszkodzoną maszyną, czy też został trafiony... Nie dowiedziałem się...
Niemniej... choć moja maszyna była uszkodzona, postanowiłem wrócić na pole bitwy...
Postanowiłem oczyścić drogę dla ewentualnego kolejnego wodnosamolotu... biorąc na cel wrogów patrolujących okolicę drugiej warowni...
Ustawili się do mnie bokiem, stawiali za sobą zasłonę dymną (po co? Nie wiem) i pruli ze swoich działek... Nie pozostawałem im dłużny....
Aż ich działa zamilkły....
I za mną pozostał tylko opustoszały, pływający durszlak...
Niestety, mój silnik zaczął się dławić... niestety, to było zbyt wiele ołowiu na tak mały silnik... Postanowiłem wrócić na lotnisko...
I wtedy koło kabiny śmignęły pociski.... z eskortującego, stałem się odpędzanym....
Wróg miał przewagę wysokości, pozycji, prędkości i siły ognia...
Wynik walki mógł być tylko jeden....
Maszyna stanęła w płomieniach...
Spadałem, a wróg triumfował...
Uderzyłem w wodę, maszyną szarpnęło... Czułem się, jak po upadku z dachu....
Maszynę obróciło od uderzenia urwanym skrzydłem...
... gwałtownie zatrzymała się....
Po czym wszystko ucichło...
Maszyna tonęła, ale dałem radę wydostać się... W końcu ktoś opowiada... A dlaczego nie siedzę w obozie jenieckim Czerwonych? Przypominam, że cały czas trwała bitwa...
I jeden z kutrów, kierował się do warowni, starając się zabezpieczyć teren. Zanim jednak udało im się zabezpieczyć teren, bitwa dobiegła do niekorzystnego dla nas końca i dostali rozkaz wycofania się, ale byli blisko mnie...
Zauważyli mnie i przypłynęli do mnie... Choć w szoku po lądowaniu, myślałem, że nie płyną wcale mnie uratować, a zrobić ze mnie inny użytek...
I tak bitwa się zakończyła...
Dowództwo bardzo pozytywnie oceniło moje działania...
Zatopienie pierwszego kutra ocenili na 358 "gwiazdek" (jak oni to liczą, nie wiem), zestrzelenie Heinkla na 468, drugi kuter na 425 (e, pierwszy był trudniejszy), a moje "udane" wodowanie na 13 punktów... Cokolwiek to znaczy... I jak to oceniali? Nie taki styl? Że lądowanie bardziej na chama? A jakie miało być? Ja spadałem!
Niemniej żałuję tylko jednego... że tak nastarałem się eskortując Sunderlanda... a gdy droga była czysta, jego już nie było... A mogliśmy jeszcze wygrać tą bitwę... Ale będziemy walczyć następnego dnia!
Ps. Mój post numer 900... na 2432 postów na forum... Co 3 post na forum Finka! Panowie, starać się
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
Odlotowe Opowieści: Dziki Kot Eskortowy
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Odlotowe Opowieści: Dziki Kot Eskortowy
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: Odlotowe Opowieści: Dziki Kot Eskortowy
Fajne opowiadanie.
Po fragmencie:
Po przedstawionych tu wyczynach Twój AMERYKAŃSKI "Dziki Kot" ma pełne prawo zamienić zdobiące go do tej pory symbole zestrzeleń AMERYKAŃSKICH samolotów na symbole zestrzeleń NIEMIECKICH samolotów. Co będzie - z oczywistych względów - bliższe realiom historycznym, a także dużo przyjemniejsze dla oka.
P.S. Nie wymagaj od nas niemożliwego. W ilości postów nikt nie ma szans Ciebie dogonić, choćby dlatego, że Ty prowadzisz siedem wątków w PBF-ie, a każdy z kapitanów tylko po jednym. Ale nie przejmuj się. Nikt Ci tego nie ma za złe, a wręcz przeciwnie.
Po fragmencie:
...zwinąłem się ze śmiechu.Lecąc w czarnym dymie i wśród cieknącego oleju zachlapującego owiewkę, strzelałem. Nie raz na szturmie tak atakowałem wroga i wiedziałem, jak atakować... Po skrzydełkach moi drodzy, po skrzydełk... ekhu, ekhu, tfu!!!
Po przedstawionych tu wyczynach Twój AMERYKAŃSKI "Dziki Kot" ma pełne prawo zamienić zdobiące go do tej pory symbole zestrzeleń AMERYKAŃSKICH samolotów na symbole zestrzeleń NIEMIECKICH samolotów. Co będzie - z oczywistych względów - bliższe realiom historycznym, a także dużo przyjemniejsze dla oka.
P.S. Nie wymagaj od nas niemożliwego. W ilości postów nikt nie ma szans Ciebie dogonić, choćby dlatego, że Ty prowadzisz siedem wątków w PBF-ie, a każdy z kapitanów tylko po jednym. Ale nie przejmuj się. Nikt Ci tego nie ma za złe, a wręcz przeciwnie.
Kilo wody pod stopą!
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Odlotowe Opowieści: Dziki Kot Eskortowy
Patrzy...PL_Qbik pisze: ↑12 kwie 2020, 22:23Po przedstawionych tu wyczynach Twój AMERYKAŃSKI "Dziki Kot" ma pełne prawo zamienić zdobiące go do tej pory symbole zestrzeleń AMERYKAŃSKICH samolotów na symbole zestrzeleń NIEMIECKICH samolotów. Co będzie - z oczywistych względów - bliższe realiom historycznym, a także dużo przyjemniejsze dla oka.
Dalej patrzy...
Przygląda się bardziej...
Na oznaczenie zestrzelonych amerykańskich samolotów to nie wygląda...
Ps. są dwa Dzikie Koty
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: Odlotowe Opowieści: Dziki Kot Eskortowy
Nie wiem dlaczego, ale w Twoim powyższym poście nie da się powiększyć zdjęć.
Aha. No to skoro są dwa "Dzikie Koty", to miałem na myśli tego drugiego. Znaczy z poprzedniego opowiadania.
No ale jeśli są dwa, to chyba byłoby dobrze jakoś je w nazwach rozróżnić... np. dać któremuś cyferkę 1, lub 2...
Aha. No to skoro są dwa "Dzikie Koty", to miałem na myśli tego drugiego. Znaczy z poprzedniego opowiadania.
No ale jeśli są dwa, to chyba byłoby dobrze jakoś je w nazwach rozróżnić... np. dać któremuś cyferkę 1, lub 2...
Kilo wody pod stopą!
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Odlotowe Opowieści: Dziki Kot Eskortowy
Bo są w pełnym rozmiarze. Tylko "kotka" na środku da się lekko powiększyć. Specjalnie dałem takie niepowiększane, tylko w rozmiarze 100%, aby lepiej oddać sensNie wiem dlaczego, ale w Twoim powyższym poście nie da się powiększyć zdjęć.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)