Wszystko zaczęło się podczas bitwy 3.3 w Japońskim Porcie...
Qbik, ja i Pozwoski ruszyliśmy do boju....
Qbik i Pozwoski wzięli "Ruskie barki", a ja.... wyciągnąłem Brytyjczyków Fairmile C 332
Spodziewałem się szybkiej śmierci, gdy doszło do pierwszego starcia...
W końcu mój okręt całkowity brak silnego uzbrojenia nadrabiał brakiem opancerzenia.... A naprzeciw nas wyszła kanonierka parowa i schnellboot...
Dobry tchórz wie, kiedy uskoczyć... Więc po podrażnieniu ich moim ogniem (i poważnym uszkodzeniu), postanowiłem schować się za dobrą osłoną, zostawiając dobijanie Pozwoskiemu i reszcie ekipy.
Ale gdy Qbik zaczał mnie wyprzedzać, postanowiłem mu towarzyszyć...
i ruszyliśmy razem na poszukiwanie wrogów bliżej kontenerowca...
Płynęliśmy przez port, posyłając pociski w głąb basenu, gdzie toczyła się walka...
I to był błąd... Gdyż wróg miał przewagę na redzie i otworzył do nas celny ogień z broni małokalibrowej, trafiając jednak w mostek...
Przez chwilę straciliśmy kontrolę i nie pozostało nam nic, jak najdrożej sprzedać skórę... Szczęśliwie wpływaliśmy też bezwładnością za osłonę...
... a na dodatek wroga przejął płynący za nami Qbik.
I on przejął walkę na redzie, a my mogliśmy skupić się na celowaniu w basen portowy....
Gdzie czekał już na nas wrogi kuter...
Wdaliśmy się w bitwę na celność działek...
I to nasi artylerzyści okazali się lepsi...
Zaraz za śladem tego kutra, w bój ruszył PT.... Tu sytuacja wydawała się kiepska...
Na szczęście moi chłopcy celnym ogniem wyeliminowali wrogą czterdziestkę, a potem i resztę kutra...
Ponieważ reszta eskadry zmierzała do mnie na środek basenu
Zaryzykowałem wyjrzenie na redę. Nasi dobrze sobie radzili z wrogiem, ale kilka wrogich patrolowców prażyło do nich z wszystkich luf... na szczęście byli do mnie ustawieni bokiem....
Czy wrogi patrolowiec był tak pewny, że to trafiają go od przodu, czy tez uznał, że najpierw wykończy tego przed nim, nie wiem... Dość, że pomimo długiego ostrzału, nie ruszył się ani na milimetr, a wycofywać się zaczął, gdy spadała na niego ostatnia, niszczycielska seria...
I wtedy znów otwarto do mnie ogień z głębi portu...
Stałem bokiem do wroga.... SC-497 i PTF-7.... Ja ranny, oni jak nowi... Zapowiadał się koniec bitwy dla Fairmilki...
Nie zamierzałem jednak tanio sprzedać skóry, a i artylerzyści stanęli na wysokości zadania, unieszkodliwiając najgroźniejsze działo...
Patrolowiec został pokonany, a na płonący kadłub wrogiego patrolowca jeszcze bomby zrzucało nasze lotnictwo. Co prędzej przeniosłem ognień na mniejszy kuter...
Pociski 40mm z Vickersa rozerwały amerykański kuter... A jak mówi Mirko... był taki ładny... Hamerykański
Wtedy ukazał się też jeszcze jeden kuter... i powód dla którego tak mało obrywaliśmy, oprócz małej celności wroga... Pozwoski wypływał osłaniając nas własnym kadłubem...
Razem oczyściliśmy port z reszty wrogich kutrów...
i mogliśmy skierować się razem ku redzie portu...
Gdzie resztki sił czerwonych wciąż stawiały zacięty opór...
Tu jednak moje szczęście się wyczerpało... Niemiecka barka zamiast ostrzeliwać opancerzonego Pozwoskiego, otworzyła ogień do mnie...
Tego mój biedny okręcik, już znieść nie mógł...
I Fairmilka C spłonęła pod sam koniec bitwy.... Pozwoski ruszył w pościg za uciekającym wrogiem, a nasz okręt płonąc został w porcie...
Niemniej, gdy pokazała się tabelka, mogłem tylko powiedzieć, jak Qbik:
FAIRMILKĄ C (332)? NIE WIERZĘ!
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
Morskie opowieści: Fairmilką? Nie wierzę!
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5537
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Morskie opowieści: Fairmilką? Nie wierzę!
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: Morskie opowieści: Fairmilką? Nie wierzę!
Fairmilką?
Nie wierzę!
Nie wierzę!
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
Re: Morskie opowieści: Fairmilką? Nie wierzę!
Kilo wody pod stopą!