Gdy dopływaliśmy w nocy doMarianów w absolutnej ciszy radiowej nie wiedzieliśmy czym jest spowodowana ta tajemnica. Dopiero rano, przed samym wyjściem w morze dowództwo poinformowało nas, iż w rejonie znajduje się wrogi lotniskowiec, nasza flota nie ma w rejonie okrętów podwodnych, a bombowce nie dotarły z powodu fatalnych warunków pogodowych.
Cała nadzieja w nas.
Około południa dostrzegliśmy nasz główny cel - z odległości około 10 km rozpoczęliśmy ostrzał całym zespołem.
Wkrótce było po wszystkim - lotniskowiec i jego skromna eskorta nie mieli szans i wkrótce z zadowoleniem oglądaliśmy jego koniec. Nie powiem, serce urastało gdy widzieliśmy gdy amerykański Forrestal niknie w głębinach oceanu.
Co ciekawe, wrogi lotniskowiec zatonął od ognia artyleryjskiego, ani jedna torpeda nie zdążyła dopłynąć do celu.
Na wieść o sukcesie dowództwo rozkazało zaatakować wrogi port. Stado niszczycieli rzuciło się aby wykonać rozkaz.
Odległość do celu malała, przeciwnik wykazywał umiarkowaną aktywność - byliśmy pewni sukcesu.
Gdy do celu pozostał ok kilometr, z mgły wynurzył się ON. Na początku sytuacja nie wyglądała poważnie, gdyż obserwator zameldował o "wrogim krążowniku".
W miarę jak odległość malała, przekonaliśmy się co za "krążownik"...
Pancernik po kolei rozprawiał się z naszymi siłami. Z bliskiej odległości jego salwy były zabójcze.
Byliśmy świadkami jak idący tuż obok nas Geniere kapitana Stena zniknął w kuli ognia, z jednej jedynej salwy przeciwnika.
Nasz okręt, o wyporności ponad 2000 ton wręcz zatonął, kładąc się na falach wskutek tej przepotwornej eksplozji.
W tym momencie zrozumieliśmy, jak dobrym pomysłem był brak ataku torpedowego na lotniskowiec z naszej strony - mieliśmy wciąż ich pełny zapas.
- Torpedownia, namiar 250, 5 torped, strzał!
Rybki z sykiem wyskoczyły z tub, podążając ku swemu przeznaczeniu.
- Kolejne trzy, strzał!
- Zwrot!
I w tym momencie otrzymaliśmy trafienie prosto w mostek. Zapewne wszyscy zginęli, ale okręt z już ustawionym sterem zaczął sklecać, coraz bardziej zbliżając się do wrogiego pancernika.
- Uda się? Torpedownia wciąż gotowa do ataku!
...
Niestety...
Nie dane nam było zaatakować po raz trzeci - kolejna salwa z pancernika rozpruła nasz okręt na pół.
Ale...
Czy jakikolwiek okręt jest w stanie przetrwać uderzenie salwy torped?
Pięciu torped?
Siedmiu torped?
"Hyuga" nie była wyjątkiem, a salwa Andreva okazała się być jedną z najskuteczniejszych salw torpedowych w historii kariery tego dowódcy.
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
Bitwa o Mariany
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
Bitwa o Mariany
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Bitwa o Mariany
No, piękna była
A tak torped nie lubisz.
I właśnie za to kocham nieskończoną konfrontację To "inny" rodzaj bitwy
A tak torped nie lubisz.
I właśnie za to kocham nieskończoną konfrontację To "inny" rodzaj bitwy
A nie dlatego, ze atakowały konwój po drugiej stronie wyspy (i nawet im się udało wrócić)?bombowce nie dotarły z powodu fatalnych warunków pogodowych.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
- PL_Cmd_Jacek
- Administrator
- Posty: 1571
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:02
- Lokalizacja: Będzin / Ploiesti
Re: Bitwa o Mariany
"Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać. Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)