Nie zdążył jeszcze umościć się w maszynie, gdy usłyszał odgłos uruchamianego samolotu. Żwirko był w kabinie maszyny, którą ustawiono już przodem do pola startu i która właśnie ruszyła. Żwirko jednak nie startował, a kołował w ich stronę, zatrzymując się obok Andrzeja i odsyłając szeregowego z maszyną do reszty 122-giej eskadry, po czym krzyknął do Andrzeja, że jak wykryją szwabów, lecą razem.
Jednak słońce chyliło się coraz niżej i szanse na to z każdą chwilą były coraz mniejsze.
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
R3 - pchor. Andrzej Baran - Pod Lublinem
Moderator: PL_CMDR Blue R
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5906
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - pchor. Andrzej Baran - Pod Lublinem
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - pchor. Andrzej Baran - Pod Lublinem
- Andrzej zamachał do Żwirka, teraz wystarczyło czekać na zachód słońca.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5906
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - pchor. Andrzej Baran - Pod Lublinem
O zachodzie słońca na lądowisko zjechały wozy z sianem na których oprócz chłopów jechali także piloci i zaczęto maskowanie samolotów. Kapitan Jasionowski wezwał też Andrzeja ze Stanisławem i gdy słońce zaszło za horyzont piloci wraz z mieszkańcami kierowali się do kwater.
Andrzej myślał już tylko o odpoczynku i choć gospodarze byli gościnni, nie miał ochoty na rozmowy. To był ciężki dzień, a następny nie zapowiadał się wcale na lżejszy. Na dodatek sen nie chciał przyjść. Jak się nazywała ta książka Meissnera? Eskadra? Tak, ona zaczynała się, że wykrwawiona eskadra wycofywała się z frontu, a ostatni z oficerów pisał listy kondolencyjne. Żwirko wrócił i Andrzej stał się znów trzecim w kolejce, ale wcale nie była to ani ulga, ani obelga. Jutro pewnie Żwirko będzie pytał o tych, których brakuje... O kapitana Sędzielowskiego, o "Kocura", o Feliksa, o Mariana i Piotrka... Andrzej znów to widział. Piotr obniża lot, kierując się prosto w ciężarówkę. Niemcy strzelają, myśliwiec staje w płomieniach i wpada na ciężarówkę... Nie, to nie było tak. Przecież tego nie widział. Widział eksplozję i z tej kuli ognia wylatywały skrzydła wirując w powietrzu... Czy to było tak? Czy on jednak to widział? Nie, nie mógł widzieć. Nie oglądał się przecież za siebie, a jeszcze musiał zerknąć na mapę... Nie mógł tego widzieć... Czy teraz chciał to widzieć?
Andrzej podniósł się do pozycji siedzącej. Czuł pot spływający po mu po plecach. Nie, nie teraz. Wojna nie wybiera czasu. Teraz trzeba spać. Andrzeju, to rozkaz, śpij - mówił do siebie w myślach, ale te ciągle odlatywały do tej drogi i tego ataku na ciężarówkę. Czy to był błąd? Nie! Nie mógł być to błąd. Przecież zniszczyli zaopatrzenie dla wroga, który wdzierał się w głąb ich kraju. Ten atak był konieczny. Czy tym atakiem nie ocalili wielu innych żołnierzy? A może była to zbytnia brawura? Czy Piotrek nie byłby bardziej przydatny tutaj, niż rozsmarowany na szosie w szczątkach szkopskiej ciężarówki?
Andrzej opadł znów na plecy. Ile dałby, aby to wszystko już się skończyło... Jak długo jeszcze zajmie Francuzom przybycie tutaj i pobicie Niemców?
Andrzej myślał już tylko o odpoczynku i choć gospodarze byli gościnni, nie miał ochoty na rozmowy. To był ciężki dzień, a następny nie zapowiadał się wcale na lżejszy. Na dodatek sen nie chciał przyjść. Jak się nazywała ta książka Meissnera? Eskadra? Tak, ona zaczynała się, że wykrwawiona eskadra wycofywała się z frontu, a ostatni z oficerów pisał listy kondolencyjne. Żwirko wrócił i Andrzej stał się znów trzecim w kolejce, ale wcale nie była to ani ulga, ani obelga. Jutro pewnie Żwirko będzie pytał o tych, których brakuje... O kapitana Sędzielowskiego, o "Kocura", o Feliksa, o Mariana i Piotrka... Andrzej znów to widział. Piotr obniża lot, kierując się prosto w ciężarówkę. Niemcy strzelają, myśliwiec staje w płomieniach i wpada na ciężarówkę... Nie, to nie było tak. Przecież tego nie widział. Widział eksplozję i z tej kuli ognia wylatywały skrzydła wirując w powietrzu... Czy to było tak? Czy on jednak to widział? Nie, nie mógł widzieć. Nie oglądał się przecież za siebie, a jeszcze musiał zerknąć na mapę... Nie mógł tego widzieć... Czy teraz chciał to widzieć?
Andrzej podniósł się do pozycji siedzącej. Czuł pot spływający po mu po plecach. Nie, nie teraz. Wojna nie wybiera czasu. Teraz trzeba spać. Andrzeju, to rozkaz, śpij - mówił do siebie w myślach, ale te ciągle odlatywały do tej drogi i tego ataku na ciężarówkę. Czy to był błąd? Nie! Nie mógł być to błąd. Przecież zniszczyli zaopatrzenie dla wroga, który wdzierał się w głąb ich kraju. Ten atak był konieczny. Czy tym atakiem nie ocalili wielu innych żołnierzy? A może była to zbytnia brawura? Czy Piotrek nie byłby bardziej przydatny tutaj, niż rozsmarowany na szosie w szczątkach szkopskiej ciężarówki?
Andrzej opadł znów na plecy. Ile dałby, aby to wszystko już się skończyło... Jak długo jeszcze zajmie Francuzom przybycie tutaj i pobicie Niemców?
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - pchor. Andrzej Baran - Pod Lublinem
Jak tak dalej pójdzie jutro będzie dopiero ciężki dzień - pomyślał.
W końcu zasnął...
W końcu zasnął...
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5906
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - pchor. Andrzej Baran - Pod Lublinem
"Ciężki dzień"
10 września 1939, Lądowisko Strzelce
5:00
Andrzej spojrzał na Żwirka, który wygrzebywał z walizki czapkę oficerską i schowawszy pilotkę, nałożył ją na głowę. W sumie Andrzej mógł zrobić to samo zaraz po odprawie, o ile nie będzie zaraz leciał. Rzut kołowy przybył tak późno w nocy, że Andrzej nawet nie miał czasu odebrać swoich rzeczy i musiał skorzystać z gościnności gospodarzy.
Stanisław zbliżył się do pozostałych pilotów eskadry i zajął miejsce dowodzącego. Andrzej spojrzał w głąb namiotu dowodzenia. Odprawa oficerów na której był podporucznik Gwarczyński chyba się właśnie kończyła. W zasadzie poza podporucznikiem Skibińskim i sierżantem Markiewiczem, którzy stali w dyżurze, nikt nie wiedział, jakie są plany.
Ludwik po chwili opuścił odprawę i odebrawszy przepisowe powitanie, podszedł do tablicy na której jeszcze dało odczytać się resztki wczorajszego planu lotu i zaczął zapisywać plan na dziś.
- Panowie ! Sprawa wygląda następująco.
Dzisiejsze działania opieramy o rozpoznanie i w główniej mierzę na tym się skupiamy. Zadaniem dyżurnych jest wspieranie...- zrobił małą pauzę, jakby zastanowił się, czy dobrze dobrał słowa, po czym ruszył dalej - oczywiście jeśli zajdzie taka potrzeba zwiadowców, a jeśli dojdzie do "kontaktu" to odciągnięcie go od naszych zwiadowców. Jakieś pytania ? - zapytał, po czym nie czekając rzucił - A i jeszcze jedno... Święty! - zwrócił się do podporucznika (od niedawna) Mikołaja Skarbka - Wy macie rozpoznanie na lądzie! Bierzcie auto wraz z kierowcą i odwiedzicie Chełm oraz Hrubieszów. Po szczegóły zgłosicie się do kapitana. - po czym spojrzał po reszcie i zapytał -No to jeszcze raz, jakieś pytania ?
10 września 1939, Lądowisko Strzelce
5:00
Andrzej spojrzał na Żwirka, który wygrzebywał z walizki czapkę oficerską i schowawszy pilotkę, nałożył ją na głowę. W sumie Andrzej mógł zrobić to samo zaraz po odprawie, o ile nie będzie zaraz leciał. Rzut kołowy przybył tak późno w nocy, że Andrzej nawet nie miał czasu odebrać swoich rzeczy i musiał skorzystać z gościnności gospodarzy.
Stanisław zbliżył się do pozostałych pilotów eskadry i zajął miejsce dowodzącego. Andrzej spojrzał w głąb namiotu dowodzenia. Odprawa oficerów na której był podporucznik Gwarczyński chyba się właśnie kończyła. W zasadzie poza podporucznikiem Skibińskim i sierżantem Markiewiczem, którzy stali w dyżurze, nikt nie wiedział, jakie są plany.
Ludwik po chwili opuścił odprawę i odebrawszy przepisowe powitanie, podszedł do tablicy na której jeszcze dało odczytać się resztki wczorajszego planu lotu i zaczął zapisywać plan na dziś.
Reszta tablicy pozostała pusta, gdy Ludwik odłożył kredę i spojrzał na pilotów, jakby obserwował ich reakcję. Mierzył ich chwilę wzrokiem, po czym odezwał się:6:00-8:00
Dyżur:
ppor. Żwirko (Grot 10), kpr. Arabski (Biała 5)
8:00-10:00
Dyżur/Lot
ppor. Gwarczyński (Grot 10), plut. Kremski (Biała 5)
Rozpoznanie:
8:30/10:30
Północ:
Ppor. Baran (Biała 4)
Południe
Sierż. Flanek (Biała 7)
- Panowie ! Sprawa wygląda następująco.
Dzisiejsze działania opieramy o rozpoznanie i w główniej mierzę na tym się skupiamy. Zadaniem dyżurnych jest wspieranie...- zrobił małą pauzę, jakby zastanowił się, czy dobrze dobrał słowa, po czym ruszył dalej - oczywiście jeśli zajdzie taka potrzeba zwiadowców, a jeśli dojdzie do "kontaktu" to odciągnięcie go od naszych zwiadowców. Jakieś pytania ? - zapytał, po czym nie czekając rzucił - A i jeszcze jedno... Święty! - zwrócił się do podporucznika (od niedawna) Mikołaja Skarbka - Wy macie rozpoznanie na lądzie! Bierzcie auto wraz z kierowcą i odwiedzicie Chełm oraz Hrubieszów. Po szczegóły zgłosicie się do kapitana. - po czym spojrzał po reszcie i zapytał -No to jeszcze raz, jakieś pytania ?
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)