R1 - ppor. Feliks Piłsudski - ostatnie dni pokoju

[PL_CMDR Blue R]

Pierwszym problemem okazała się mała liczba mechaników. W warsztacie brakowało z 90% składu osobowego. Niemniej dobrą wiadomość miał szef techników:
-Panie poruczniku, wszystkie maszyny są w stanie gotowości. Poza tą - wskazał kluczem na Białą 10 (122 eskadra), która stała w warsztacie z podporami pod kadłubem i skrzydłami i zdemontowaną jedną golenią.

[pingwin14-93]

- Czy potrzebujecie jakiejś pomocy z doprowadzeniem jej do gotowości?

[PL_CMDR Blue R]

Mechanik obrócił się patrząc na maszynę i powiedział:
-Rąk do pracy zawsze się przyda, ale chyba pan ma inne zadania? Poradzimy sobie. Do końca tygodnia będzie śmigać po niebie.

[pingwin14-93]

- Raczej nie mamy czasu do końca tygodnia. Daję nam 2-3 może 4 dni nim rozpocznie się afera. Zapytam kapitana czy ktoś z nas może Was wspomóc.

[PL_CMDR Blue R]

-Pewnie. Choć najlepiej by było, jakby kilku mechaników wróciło z lotniska polowego. To by było bardziej pomocne.

[pingwin14-93]

- Ich powrotu raczej bym się nie spodziewał. Dobrze idę do Kapitana.

[PL_CMDR Blue R]

Kapitana spotkał wychodzącego z pomieszczenia dowodzenia.
-O, Feliks. Dobrze, ze jesteś. Intruzi odlecieli, wracamy do normalnego poziomu gotowości.

[pingwin14-93]

- Byłem u mechaników. Wszystkie samoloty są w pełni sprawne i gotowe po za jednym Białą 10. Której naprawy zajmą czas do końca tygodnia, jeśli zgodził by się Pan aby ktoś od Nas im pomógł moglibyśmy przyspieszyć te naprawy.

[PL_CMDR Blue R]

Kapitan powiedział:
-Nie widzę przeszkód. Byleby byli na dyżurach w gotowości do lotu i bym ja oraz Wacek wiedzieli, gdzie jesteście.

[pingwin14-93]

Feliks odmeldował się i wyruszył to zorganizować. Najlepiej było by udać się na świetlice tudzież stołówkę. Przekazał zapotrzebowanie towarzyszą i informacje od kapitana.

[PL_CMDR Blue R]

O ile wielu z nich było chętnych do pomocy, to problem okazał się w warsztacie. Mało który znał się na naprawie bardziej, niż na dokręcaniu śrub. Szef mechaników zaczął rozdzielać pracę, które szybko jednak przerwał meldunek:
-Trzy samoloty wylądowały.
Szef mechaników powiedział, wskazując na pilotów:
-Ty, ty i ty. Pomożecie nam z uzupełnianiem paliwa, pójdzie szybciej.
I zostawili Ludwika w warsztacie samego z trzema pilotami, narzędziami i skrzywioną golenią podwozia.
-To... czekamy? - zapytał szeregowy Edward Uchto ze 122 eskadry
-Trzeba ją zdemontować - powiedział podchorąży Franciszek Kozłowski - To nic trudnego. Tam są śruby, więc jeden nurkuje w środku i trzyma nakrętkę, my kręcimy, pozostali trzymają, aby nie spadła. Poruczniku - odezwał się do Feliksa - wejdziecie do kabiny?

[pingwin14-93]

- No cóż jak trzeba to trzeba - zanurkował w samolocie.

[PL_CMDR Blue R]

-CO WY WYPRAWIACIE! - krzyknął szef mechaników gdy kończyli odkręcać kolejną śrubę, aż Feliks uderzył głową o tablice wskaźników. Wychylił się z kabiny, a mechanicy podbiegli do maszyny. Szef mechaników spojrzał na pracę.
-A nie.. Dobrze. Tak, właśnie te trzeba było. Bałem się, że goleń odłamiecie, jakbyście te wyżej odkręcali.
-Panie Piotrze, znamy się na tym, latamy nimi przecież - oponował jeden z pilotów.

Była 10:40, gdy jeden z pilotów stojących przed warsztatem z papierosem powiedział:
-Białe startują!
Praktycznie wszyscy wyszli przed hangar, obserwując, jak klucz ze 122 eskadry startował.
-Chyba mamy kolejnego intruza...
Szef mechaników był tym mniej zainteresowany:
-Panowie, dobrze, ale jak pomagacie, to pomagajcie. Potrzebuję tu dwóch silnych!

[pingwin14-93]

- Chłopcy to raczej nie o mnie mowa - uśmiechnął się lekko Feliks, ale sam też ruszył pomóc przy dalszej pracy z białą 10.

[PL_CMDR Blue R]

Dla laika Goleń wydawała się prostym kawałkiem metalu. Ale tak nie było. Była to obudowa podwozia, które posiadało amortyzatory i trzeba było je najpierw zwolnić, aby móc zdemontować te "proste kawałki metalu". I wreszcie goleń była na wózku. Szef mechaników powiedział:
-No, to ta łatwiejsza część za nami. Dziękuję wam za pomoc. Zyskaliśmy jakąś godzinę, czy dwie... Teraz możecie iść. To będzie bardziej rzemieślnicza robota teraz...