Rozdział III: Pod Lublinem
3 września 1939, niebo nad Wieprzem
17 maszyn myśliwskich z Krakowskiego dywizjonu myśliwskiego zbliżało się do Wieprza. Ile to historii było związanej z tą rzeką, ale najważniejszy dla lotników był fakt, że to wzdłuż ujścia tej rzeki do Wisły były rozmieszczone obiekty szkoły orląt. To tutaj Ludwik szlifował swoje umiejętności, tutaj pokazywał na co go stać. Zbliżanie się do Dęblina przywoływało miłe wspomnienia, milsze, niż widok dymu pożarów nad Sandomierzem, czy pojedynczych pożarów po wsiach. Cały kraj wydawał się być atakowany przez Luftwaffe. Z rozmyślań i obserwacji nieba, obudził Ludwika głos kapitana Sędzielowskiego:
-Groty! Nie udaje się nawiązać połączenia z lotniskiem. Przygotować się na zataczanie kręgów nad Podlodowem.
To nie była zbyt dobra wiadomość... Jeżeli miałby wracać do Krakowa, Ludwik miał paliwa tylko na około 20 minut zataczania kręgów... Z drugiej strony, w okolicy pełno było miejsc, gdzie lądowali, jak Dęblin, czy Ułęż...