Dziennik kapitana Ralfa von Finke
[wydanie 2, poprawione]
Odcinek 7: Droga do Francji
1 wrzesień 1940
Prace na okręcie zostały zakończone. Jak powiedział mój dowódca, nie ma w Kriegsmarine lepiej wyposażonego okrętu podwodnego.
Ze względu na wielkość jednostki, załoga musiała zostać powiększona o nowe osoby, które wzbogaciły i tak bogaty przegląd społeczeństwa.
Tuż po północy dotarłem na okręt i już o pierwszej w nocy przybył mój dowódca z ostatnim rozkazem.
U-102 ma zostać dołączony do flotylli w La Rochelle, gdzie mam zgłosić się do nowego oficera prowadzącego.
To ponad 2400 mil, ale załoga nie może doczekać się rejsu... i portu, który na nas czeka.
Rankiem gdy wstało słońce nadszedł czas na próbę naszego najnowszego wynalazku.
Zanurzyłem okręt, kazałem podnieść maszt...
...i popłynęliśmy...
To było wspaniałe uczucie, ale wykazało też pewną niekomfortowość rozwiązania. Niemniej znacznie przyda to się podczas operacji na płytkich wodach.
Wynurzyliśmy się i rozpoczęliśmy rejs, jak na każdego U-Boota przystało. Na powierzchni.
3 września 1940
Przed nami najtrudniejszy fragment patrolu. Będziemy przechodzić blisko brytyjskich baz.
I pogoda stanęła po naszej stronie chroniąc nas przed wrogą obserwacją...
5 września
Mijając trasy Zachodniego Podejścia wypatrzyliśmy z oddali dym statku płynącego w kierunku Albionu. Nie mogliśmy mu odpuścić takiej okazji.
A jak się okazało, mijał się on w pewnej odległości z konwojem.
W pierwszej kolejności ścigaliśmy zbiornikowiec
Posyłając go na dno celną salwą torped.
Po czym natychmiast ruszyliśmy w pogoń za konwojem
Dopadliśmy go szybciej, niż myśleliśmy...
Bo okazało się, że to inny konwój... płynący do Wielkiej Brytanii, prosto na nas...
Ominęliśmy eskortę i storpedowaliśmy okręt SS Carolus 5613 BRT
O czym dowiedzieliśmy się z przechwyconego sygnału SSS.
Jednak większość torped zawiodła, a jak potem powiedział inżynier, część torped miała stare zapalniki.
Ale nie to było gorsze. Zacząłem przymierzać się do storpedowania kolejnego statku...
I nawet brałem go na cel..
Gdy eskorta zaczęła zbliżać się i myślałem, że nas zlokalizowali.
Uciekliśmy w głębię, oni zrzucali bomby, ale jakoś tak niecelnie. Gdy odpłynęli, wieczorem wynurzyliśmy okręt i okazało się, że opuszczony statek wciąż był w pobliżu, utrzymując się na wodzie.
Zbliżyliśmy się w nocy do okrętu...
... i otwierając zawory dokończyliśmy zadanie.
W nocy rozpętała się burza i jak okazało się, konwój się rozproszył. Gdy tylko minęła, wpadliśmy na rozproszone statki. Morze się uspokoiło... i podgrzaliśmy atmosferę!
A że kilka statków płynęło blisko, a inżynier przejrzał zapalniki...
Był to pełen sukces.
Wystrzeliwaliśmy wszystkie pozostałe torpedy...
Po czym wspieraliśmy się działem...
... a gdy załoga go opuściła...
...nasz oddział specjalny wszedł na pokład, zatapiając okręt.
Odchodząc dopadliśmy jeszcze jednego, rozpoznanego jako SS Empire Mariott.
Wystrzelaliśmy do niego wszystkie pociski jakie mieliśmy i nie chciał zatonąć...
... ale załoga statku uznała wstrzymanie ognia za nasz rycerski gest, aby opuścić statek...
I ostatecznie i on poszedł na dno, a my zabrawszy jeńców, skierowaliśmy się do Francji, mając na koncie ponad 40 000 BRT zatopionych w ciągu 24 godzin!
07 września 1940
Niedługo po naszym sukcesie, Luftwaffe postanowiło nam dorównać. Rozpoczęły się zmasowane naloty na Wielką Brytanię. Osamotniona wyspa była skazana na porażkę!
Ale tego dnia i nam lotnictwo napsuło krwi. Zaczęło się od zauważenia samolotu... który leciał prosto na nas.
Rozkazałem się zanurzyć, ale za późno. Samolot przeleciał nad nami, uszkadzając właz rufowy. Nie mogliśmy się zanurzyć!
Na dodatek eksplozja wyrzuciła za burtę jednego z marynarzy, którego później już nie widziano.
Za pierwszym samolotem nadleciał drugi, ale jego ostrzał nie był już celny.
Okręt musiał płynąć na powierzchni, a podporucznik Rieger stanął za działkiem 20mm, starając się odpędzić samoloty.
W tym czasie pod pokładem ekipa remontowa starała się zatrzymać przecieki...
A nasi radiooperatorzy medycy, starali się ratować poszkodowanych członków załogi.
I wreszcie zaczęły napływać dobre wieści. Inżynierowie zatrzymali przeciek na rufie...
A podporucznik Rieger trafił w jeden z samolotów...
...który wpadł do morza.
I wtedy drugi stracił rezon i oddalił się, pozwalając na spokojnie dokończyć naprawy. Na szczęście był to jedyny atak na nas tego dnia i całość skończyła się na kilku rannych i jednym utraconym marynarzu.
8 września 1940
Popołudniu dotarliśmy do brzegów Francji.
I w strugach deszczu wpłynęliśmy do portu w La Rochelle.
Tak kończył się ten nas nietypowy transfer. Jednego z rannych zabrano do szpitala...
A ja zameldowałem się do nowego oficera prowadzącego.
Dowództwo posypało odznaczeniami. Harro Von Dreski został odznaczony Krzyżem Żelaznym 1. Klasy za ratowanie członków załogi.
Joachima Riegera odznaczono Krzyżem Żelaznym 2. klasy za zestrzelenie samolotu.
Na mnie posypały się tymczasem same pochwały, ale już mój nowy dowódca wspomina o tym, że to zaszczyt, że będę pod nim służył.
Zwłaszcza, że atak na konwój HX okazał się ogromnym sukcesem. Nie mogłem doczekać się powtórzenia go.
Ale zanim to nastąpiło, uzupełnialiśmy zapasy i stan załogi...
...a na okręcie namalowano nowy emblemat.
Wyjście w morze zbliża się, a dowódca coś przebąkiwał, że wyśle mnie tam, gdzie sprawdzę się najlepiej. Zaraz dołączę do pozostałych asów, którzy już od lata. Wraz z U-99, U-100 i U-101 poślemy anglików na dno!
Koniec odcinka 7
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
U-Boat - Von Finke i "Chrapiący U-Boot"
Moderator: PL_CMDR Blue R
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6355
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
U-Boat - Von Finke i "Chrapiący U-Boot"
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6355
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: U-Boat - Von Finke i "Chrapiący U-Boot"
Dziennik kapitana Ralfa von Finke
[wydanie 2, poprawione]
Odcinek 8: Agenci
17 wrzesień 1940
Przez następny tydzień szykowaliśmy U-Boota do wyjścia w morze
Ja w tym czasie zapoznałem się z tym, do czego planowano użycia mojego okrętu. Dowództwo miało 3 plany do użycia okrętu teraz... Do przerzutu agentów, do wejścia na Morze Śródziemne i wsparcia Włochów lub do działań minowych na płytkich wodach Afryki
Na pierwszy ogień wybrano krótki rejs do Hiszpanii, gdzie stał internowany okręt na którym przebywał bardzo ważny oficjel.
Jeszcze tego samego dnia U-102 opuścił port...
... aby 19 września dotrzeć w pobliże Hiszpanii.
Za dnia płynęliśmy zanurzeni, wychodząc na peryskopową tylko, aby podnieść chrapy, naładować baterie i przewentylować okręt.
Wreszcie nastał wieczór, ale plan pozostał bez zmian, aby uniknąć wykrycia.
Na szczęście Hiszpania była dobrze oświetlona.
Płynąc w zanurzeniu udało się odnaleźć nasz frachtowiec...
...i dopiero przy jego burcie wynurzyliśmy okręt.
Spodziewaliśmy się kłopotów. Załoga była w gotowości. Ku mojemu zaskoczeniu, wszystko przybiegło sprawnie i bez kłopotów...
... i już po kilkunastu minutach ruszyliśmy w kierunku wyjścia z portu...
... zanurzając się po minięciu falochronu.
I jak okazało się, Brytyjczycy jednak dowiedzieli się o naszej misji... i czekali na nas... Tylko skryte podejście pozwoliło nam nie wszcząć alarmu.
Niemniej czekali na nas poza portem...
... więc ostrożnie płynęliśmy za dnia, spędzając na peryskopowej tylko tyle czasu, ile potrzeba było do przewietrzenia okrętu i naładowania baterii...
... a wynurzając się dopiero o zmroku.
I w ten sposób o poranku 22 września, zameldowaliśmy się z powrotem w La Rochelle...
...kończąc 25 patrol.
Choć była to krótka misja, okazało się, że miała dla mnie poważne, pozytywne konsekwencje. A w pewnym sensie był to kolejny "rekordowy" patrol, gdyż ponad 20% odległości patrolu pokonaliśmy zanurzeni.
I dzięki temu wysłano nas w kolejny rejs dla Abwehry. Tym razem to jednak my mieliśmy dostarczyć agenta... i to aż do Kanady!
Wieczorem 22 września agent zameldował się na pokładzie...
...i o północy U-102 ruszył w daleką drogę.
Po drodze czekało nas wiele wschodów...
... i zachodów. Samotne przejście Atlantyku.
Ale już po pokonaniu Biskajów stało się coś bardziej interesującego. Wykryliśmy podczas rutynowego zanurzenia samotny statek płynący do Wielkiej Brytanii
Takiej okazji nie mogliśmy przepuścić. Po 90 minutach dogoniliśmy frachtowiec i po zajęciu pozycji zatopiliśmy salwą dwóch torped.
Następnie ruszyliśmy w naszą daleką drogę.
6 października dotarliśmy do Kanady pokonując ponad 3000 mil. Teraz pozostał przed nami najtrudniejszy odcinek... i nikt nie mógł nas wesprzeć, jakby coś poszło nie tak.
A wody pełne były patrolów wroga, które omijaliśmy zanurzeni.
Wreszcie dotarliśmy w pobliże miejsca, gdzie mieliśmy wysadzić agenta i na pół dnia siedliśmy na dnie...
...i dopiero wieczorem, gdy wody dookoła były puste wynurzyliśmy okręt, aby agent dotarł w bezpieczne miejsce przed zmrokiem...
... i co prędzej ruszyliśmy w stronę głębszych wód.
Po raz drugi płynąc w zanurzeniu omijaliśmy patrole wroga...
... orientując się wkrótce z wiadomości dowództwa, że te patrole szukały właśnie nas. Nie mogliśmy już pomóc agentowi, musieliśmy ratować okręt...
Na szczęście podniosła się mgła, która pomogła nam w ucieczce.
8 października byliśmy już na Atlantyku, gdy wpadliśmy na frachtowiec wroga, płynący na wschód...
Nie mogłem przepuścić takiej okazji. Choć sprowadzałem w ten sposób na siebie pościg, to jednak takie zagranie na nosie Brytyjczykom było tego warte.
Kanadyjski frachtowiec po trafieniu torpedą zatonął dość szybko, choć zdążył nadać SSS.
Podpłynęliśmy pod szczątki, zabrałem na pokład kapitana i oficera i czym prędzej oddaliliśmy się w głąb Atlantyku
16 października
Byliśmy na środku Atlantyku, gdy operator hydrofonu wychwycił aż dwa kontakty. Ścigaliśmy pierwszy, ale ten okazał się Szwedzkim parowcem.
Na wszelki wypadek zatrzymaliśmy go do kontroli... Niestety, ten płynął do hiszpańskiego Vigo i miał pełne prawo tam płynąć...
Drugi także płynął pod neutralną banderą i po sprawdzeniu został puszczony.
Szczęście uśmiechnęło się do nas popołudniu, gdy namierzyliśmy konwój.
Konwój ostro manewrował, a niszczyciele kilka razy ruszyły w naszą stronę, starając się nas odpędzić...
... ale trzymaliśmy się cały czas blisko. Kłopoty zaczęły się, gdy wieczorem próbowaliśmy zbliżyć się do konwoju w zanurzeniu.
Jeden z niszczycieli nas wykrył i ruszył w naszą stronę, zrzucając w pobliżu nas bomby.
Po zmroku wynurzyliśmy się i ruszyliśmy po raz trzeci do ataku na konwój.
Zapadła noc, a księżyc swoim blaskiem pozwalał na atak na powierzchni, jak i z peryskopowej.
Przymierzałem się do ataku na jeden z frachtowców, gdy nagle coś rozjaśniło okolicę.
To eskortowce wystrzeliły flary. Początkowo myślałem, że nas wykryto, ale nagle dwa frachtowce zostały trafione torpedami. To nasz U-Boot atakował konwój, a tym samym odciągnął od nas eskortę.
Niemniej pierwsza salwa torped była niecelna i dopiero drugą salwą, udało nam się trafić jedną jednostkę.
Podczas trzykrotnego ataku...
Zatopiliśmy 3 jednostki o łącznym tonażu 10 000 BRT.
Wliczając udany atak naszego kamrata, wróg stracił aż 5 jednostek.
Jeszcze przed świtem po załadowaniu ostatnich 3 torped uderzyliśmy na konwój, posyłając na dno jeszcze jeden frachtowiec, podbijając tonaż z którym wracaliśmy do bazy do 25 000 BRT.
Bez torped i z niskim poziomem paliwa mogliśmy tylko wracać, podczas gdy U-52 (jak okazało się to on atakował z nami konwój) kontynuował patrol.
21 październik
Wreszcie wróciliśmy do Francji. W zbiornikach pozostało tylko kilka procent paliwa.
Pomimo kiepskiej pogody zdecydowaliśmy się na wejście do portu, kończąc ten 28 dniowy patrol....
... kolejny, który zapisał się chwalebnymi literami w moim życiorysie.
Nie dość, że przechwyciliśmy dwa statki płynące do Wielkiej Brytanii, jeden pod Hiszpanią...
... a drugi pod Kanadą...
To U-52 zatopił dzięki naszym meldunkom 13 400 BRT, a i my dołożyliśmy drugie tyle.
No i nie zapominajmy o dostarczeniu agenta i przywiezieniu kanadyjskich jeńców.
I tylko jeden smutek zepsuł to zwycięstwo. Okazało się, ze konwój atakowały trzy U-Booty. U-28 od czasu tego ataku nie daje znaku życia i to zapewne jego atakowały te eskortowce.
Ale nie ma wojny bez strat. Nam się udało i musimy kontynuować to dzieło.
Niemniej na razie czeka nas odpoczynek przed kolejną misją... a Anglia wydaje się odporna na nasze propozycje pokoju i trzeba ich zmusić do uznania swojej porażki!
Koniec odcinka 8
[wydanie 2, poprawione]
Odcinek 8: Agenci
17 wrzesień 1940
Przez następny tydzień szykowaliśmy U-Boota do wyjścia w morze
Ja w tym czasie zapoznałem się z tym, do czego planowano użycia mojego okrętu. Dowództwo miało 3 plany do użycia okrętu teraz... Do przerzutu agentów, do wejścia na Morze Śródziemne i wsparcia Włochów lub do działań minowych na płytkich wodach Afryki
Na pierwszy ogień wybrano krótki rejs do Hiszpanii, gdzie stał internowany okręt na którym przebywał bardzo ważny oficjel.
Jeszcze tego samego dnia U-102 opuścił port...
... aby 19 września dotrzeć w pobliże Hiszpanii.
Za dnia płynęliśmy zanurzeni, wychodząc na peryskopową tylko, aby podnieść chrapy, naładować baterie i przewentylować okręt.
Wreszcie nastał wieczór, ale plan pozostał bez zmian, aby uniknąć wykrycia.
Na szczęście Hiszpania była dobrze oświetlona.
Płynąc w zanurzeniu udało się odnaleźć nasz frachtowiec...
...i dopiero przy jego burcie wynurzyliśmy okręt.
Spodziewaliśmy się kłopotów. Załoga była w gotowości. Ku mojemu zaskoczeniu, wszystko przybiegło sprawnie i bez kłopotów...
... i już po kilkunastu minutach ruszyliśmy w kierunku wyjścia z portu...
... zanurzając się po minięciu falochronu.
I jak okazało się, Brytyjczycy jednak dowiedzieli się o naszej misji... i czekali na nas... Tylko skryte podejście pozwoliło nam nie wszcząć alarmu.
Niemniej czekali na nas poza portem...
... więc ostrożnie płynęliśmy za dnia, spędzając na peryskopowej tylko tyle czasu, ile potrzeba było do przewietrzenia okrętu i naładowania baterii...
... a wynurzając się dopiero o zmroku.
I w ten sposób o poranku 22 września, zameldowaliśmy się z powrotem w La Rochelle...
...kończąc 25 patrol.
Choć była to krótka misja, okazało się, że miała dla mnie poważne, pozytywne konsekwencje. A w pewnym sensie był to kolejny "rekordowy" patrol, gdyż ponad 20% odległości patrolu pokonaliśmy zanurzeni.
I dzięki temu wysłano nas w kolejny rejs dla Abwehry. Tym razem to jednak my mieliśmy dostarczyć agenta... i to aż do Kanady!
Wieczorem 22 września agent zameldował się na pokładzie...
...i o północy U-102 ruszył w daleką drogę.
Po drodze czekało nas wiele wschodów...
... i zachodów. Samotne przejście Atlantyku.
Ale już po pokonaniu Biskajów stało się coś bardziej interesującego. Wykryliśmy podczas rutynowego zanurzenia samotny statek płynący do Wielkiej Brytanii
Takiej okazji nie mogliśmy przepuścić. Po 90 minutach dogoniliśmy frachtowiec i po zajęciu pozycji zatopiliśmy salwą dwóch torped.
Następnie ruszyliśmy w naszą daleką drogę.
6 października dotarliśmy do Kanady pokonując ponad 3000 mil. Teraz pozostał przed nami najtrudniejszy odcinek... i nikt nie mógł nas wesprzeć, jakby coś poszło nie tak.
A wody pełne były patrolów wroga, które omijaliśmy zanurzeni.
Wreszcie dotarliśmy w pobliże miejsca, gdzie mieliśmy wysadzić agenta i na pół dnia siedliśmy na dnie...
...i dopiero wieczorem, gdy wody dookoła były puste wynurzyliśmy okręt, aby agent dotarł w bezpieczne miejsce przed zmrokiem...
... i co prędzej ruszyliśmy w stronę głębszych wód.
Po raz drugi płynąc w zanurzeniu omijaliśmy patrole wroga...
... orientując się wkrótce z wiadomości dowództwa, że te patrole szukały właśnie nas. Nie mogliśmy już pomóc agentowi, musieliśmy ratować okręt...
Na szczęście podniosła się mgła, która pomogła nam w ucieczce.
8 października byliśmy już na Atlantyku, gdy wpadliśmy na frachtowiec wroga, płynący na wschód...
Nie mogłem przepuścić takiej okazji. Choć sprowadzałem w ten sposób na siebie pościg, to jednak takie zagranie na nosie Brytyjczykom było tego warte.
Kanadyjski frachtowiec po trafieniu torpedą zatonął dość szybko, choć zdążył nadać SSS.
Podpłynęliśmy pod szczątki, zabrałem na pokład kapitana i oficera i czym prędzej oddaliliśmy się w głąb Atlantyku
16 października
Byliśmy na środku Atlantyku, gdy operator hydrofonu wychwycił aż dwa kontakty. Ścigaliśmy pierwszy, ale ten okazał się Szwedzkim parowcem.
Na wszelki wypadek zatrzymaliśmy go do kontroli... Niestety, ten płynął do hiszpańskiego Vigo i miał pełne prawo tam płynąć...
Drugi także płynął pod neutralną banderą i po sprawdzeniu został puszczony.
Szczęście uśmiechnęło się do nas popołudniu, gdy namierzyliśmy konwój.
Konwój ostro manewrował, a niszczyciele kilka razy ruszyły w naszą stronę, starając się nas odpędzić...
... ale trzymaliśmy się cały czas blisko. Kłopoty zaczęły się, gdy wieczorem próbowaliśmy zbliżyć się do konwoju w zanurzeniu.
Jeden z niszczycieli nas wykrył i ruszył w naszą stronę, zrzucając w pobliżu nas bomby.
Po zmroku wynurzyliśmy się i ruszyliśmy po raz trzeci do ataku na konwój.
Zapadła noc, a księżyc swoim blaskiem pozwalał na atak na powierzchni, jak i z peryskopowej.
Przymierzałem się do ataku na jeden z frachtowców, gdy nagle coś rozjaśniło okolicę.
To eskortowce wystrzeliły flary. Początkowo myślałem, że nas wykryto, ale nagle dwa frachtowce zostały trafione torpedami. To nasz U-Boot atakował konwój, a tym samym odciągnął od nas eskortę.
Niemniej pierwsza salwa torped była niecelna i dopiero drugą salwą, udało nam się trafić jedną jednostkę.
Podczas trzykrotnego ataku...
Zatopiliśmy 3 jednostki o łącznym tonażu 10 000 BRT.
Wliczając udany atak naszego kamrata, wróg stracił aż 5 jednostek.
Jeszcze przed świtem po załadowaniu ostatnich 3 torped uderzyliśmy na konwój, posyłając na dno jeszcze jeden frachtowiec, podbijając tonaż z którym wracaliśmy do bazy do 25 000 BRT.
Bez torped i z niskim poziomem paliwa mogliśmy tylko wracać, podczas gdy U-52 (jak okazało się to on atakował z nami konwój) kontynuował patrol.
21 październik
Wreszcie wróciliśmy do Francji. W zbiornikach pozostało tylko kilka procent paliwa.
Pomimo kiepskiej pogody zdecydowaliśmy się na wejście do portu, kończąc ten 28 dniowy patrol....
... kolejny, który zapisał się chwalebnymi literami w moim życiorysie.
Nie dość, że przechwyciliśmy dwa statki płynące do Wielkiej Brytanii, jeden pod Hiszpanią...
... a drugi pod Kanadą...
To U-52 zatopił dzięki naszym meldunkom 13 400 BRT, a i my dołożyliśmy drugie tyle.
No i nie zapominajmy o dostarczeniu agenta i przywiezieniu kanadyjskich jeńców.
I tylko jeden smutek zepsuł to zwycięstwo. Okazało się, ze konwój atakowały trzy U-Booty. U-28 od czasu tego ataku nie daje znaku życia i to zapewne jego atakowały te eskortowce.
Ale nie ma wojny bez strat. Nam się udało i musimy kontynuować to dzieło.
Niemniej na razie czeka nas odpoczynek przed kolejną misją... a Anglia wydaje się odporna na nasze propozycje pokoju i trzeba ich zmusić do uznania swojej porażki!
Koniec odcinka 8
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6355
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: U-Boat - Von Finke i "Chrapiący U-Boot"
Dziennik kapitana Ralfa von Finke
[wydanie 2, poprawione]
Odcinek 9: Byle do Świąt
20 Listopad 1940
Kolejnym zdaniem wyznaczonym dla U-102 był patrol Morza Irlandzkiego, w samym sercu wroga
Wypłynęliśmy o poranku i w ciągu 24 godzin opuściliśmy brzegi Francji
21 Listopad 1940
Około południa po wynurzeniu z nasłuchu, zauważono innego U-boota
Był to U-Boot opuszczający Kanał La Manche i kierujący się na Południowo-Zachodnie podejście
Nie zbliżyliśmy się i każdy płynął w swoją stronę, gdy nagle z wody w pobliżu nas wystartowała łódź latająca!
Nie mając czasu na zanurzenie, chwyciłem za działko i otworzyłem ogień
Bomby spadły nieopodal, ale celna seria uszkodziła samolot nieprzyjaciela na tyle, że musiał oddalić się.
Nie minęło kilka minut, gdy pojawił się kolejny. Przechodziliśmy akurat przez obszar płytkich wód i było zbyt niebezpiecznie się zanurzyć. Po raz kolejny podjąłem się walki z samolotami
Pędziliśmy co prędzej ku głębinie, a ja celnym ogniem pozbyłem się także drugiego
Zbliżaliśmy się do głębszych wód, gdy znów zaatakował samolot, tym razem od rufy.
Cały czas stojąc na działku strzelałem do wroga z przerażeniem oglądając spadające bomby
Te spadły naprawdę blisko, ale ociężałe łodzie latające były łatwym celem
Ta ostatnia próbowała lądować... i choć zatrzymała się na wodzie, to dość szybko poszła na dno. Nawet nie zbliżaliśmy się do rozbitków, pędząc ku głębszej wodzie.
O 16:00 byliśmy już na głębszej wodzie, gdy zobaczyliśmy smugi kondensacyjne.
Tym razem nakazałem schować okręt pod wodę i żaden atak nie nastąpił
W nocy podczas nasłuchu wykryliśmy parowiec nieprzyjaciela, kierujący się na południe
Kilkugodzinny pościg zakończył się posłaniem celnej rufowej torpedy w duży parowiec
Który wkrótce potem poszedł na dno.
Następnego dnia ścigając echa, natknąłem się na duży konwój zmierzający do Anglii
Zbliżaliśmy się do obszarów płycizn oddzielających Morze Celtyckie od Irlandzkiego, więc musieliśmy działać szybko. Początkowo błędnie oceniłem, że konwój kieruje się do Cardiff, ale gdy ten skręcił na północ musiałem zaktualizować plany.
Niestety, próba szybkiego wyprzedzenia konwoju zakończyła się wykryciem. Na szczęście dzięki chrapom udało się nam oddalić od konwoju...
... i kontynuować pościg.
Weszliśmy do konwoju i rozpoczęliśmy ostrzał.
Dwa pierwsze parowce zostały trafione, zanim eskorta zorientowała się, że jesteśmy w środku...
...a gdy już konwój zaczął panikować, podeszliśmy do dużego amerykańskiego parowca, który po otrzymaniu dwóch trafień...
... poszedł na dno.
Ruch w eterze pozwolił nam na dokładne określenie trafianych statków, a zamieszanie, które się wytworzyło pozwoliło nam uciec bez wykrycia.
Nie kontynuowaliśmy pościgu. Po pierwsze eskorta była zaalarmowana, po wtóre konwój wchodził w obszar płycizn
23 Listopad 1940
Pozostaliśmy na północnych skrajach Morza Celtyckiego i wytrwałość się opłaciła. Już około południa zauważyliśmy kolejny konwój zmierzający do Wielkiej Brytanii.
Zajęliśmy pozycje przed konwojem i jako cel wziąłem krążownik, który prowadził grupę.
Wystrzeliliśmy do niego 3 torpedy, które trafiły okręt na całej długości
Krążownik zatrzymał się i zaczął tonąć, zmuszając konwój do rozproszenia.
Jako nasz ostatni cel wybrałem duży zbiornikowiec. Dostałem się w jego pobliże i trafiłem go ostatnią torpedą...
... po czym zacząłem się oddalać, zostawiając za sobą tonący krążownik i płonący zbiornikowiec
Oba zostały utracone, choć dowództwo nie było pewne, czy krążownik na pewno został zatopiony.
Nawet pomijając go, admiralicja była zadowolona z wyników, zwłaszcza, że dwa razy bez wykrycia zaatakowaliśmy konwoje na tak bliskich wodach.
Po tym patrolu mój pierwszy oficer został odznaczony Krzyżem Żelaznym...
... a mój dowódca zaczął coś przebąkiwać o przedstawieniu mnie do odznaczenia Skrzyżowanymi Mieczami do Krzyża Rycerskiego
Ralf von Finke w ataku na konwój CU zatopił także drugi amerykański frachtowiec, czego nie odnotowano w raporcie. Możliwe, że to było spowodowane przez jedną ze spudłowanych torped
Podczas krótkiego postoju w porcie, wymieniono hydrofon na eksperymentalny system GHG. Podczas następnego patrolu mamy go przetestować.
A już pod koniec listopada mamy wpłynąć na Południowo-Zachodnie podejście, gdzie mamy sprawdzić go w praktyce.
Koniec odcinka 9
Epilog
Losy kolejnego patrolu U-102 możemy prześledzić po dokumentach Kriegsmarine i Royal Navy.
Ralf von Finke opuścił La Rochelle 30 listopada 1940 roku
Pierwszą jego ofiarą był frachtowiec Empire Airman, którego U-102 zatrzymał sygnałami świetlnymi, każąc opuścić okręt.
Gdy załoga opuściła okręt, załoga U-102 weszła na pokład i zatopiła okręt.
O świcie U-102 zaatakował część konwoju SC, która doganiała właściwy konwój, płynąc bez eskorty.
O świcie U-102 zaatakował dwa statki..
... powodując wystarczające uszkodzenia, aby zatonęły
Aby chwilę później zaatakować zbiornikowiec Oligarch, który zamienił się w kulę ognia
Następnie ruszył w pościg za wolniejszymi parowcami, które posłał na dno...
... jednego po drugim.
Następnie Ralf von Finke ruszył za dwoma nie-brytyjskimi statkami.
U-102 zbliżył się do statków i rozpoczął ostrzał portugalskiego zbiornikowca, obsadzonego przez brytyjską załogę...
...który wkrótce po trafieniach eksplodował.
Niektórzy historycy twierdzą, że wtedy U-102 zatonął i dlatego amerykański parowiec Henry J. Waters ocalał, ale załoga tego uzbrojonego parowca twierdziła, że widzieli jak U-102 oddalił się z miejsca ataku. Inna wersja mówi, że podczas eksplozji zginął Ralf von Finke i dowodzenie przejął jeden z oficerów.
Niemniej popołudniem 3 grudnia, kilkadziesiąt mil dalej parowiec Ina Coolbrith został zatrzymany przez U-Boota.
Kapitan parowca zarzekał się, że wśród grupy abordażowej był Ralf von Finke, co było o tyle dziwne, że zwykle abordażu dokonywali jego oficerowie.
Niemniej statek został puszczony dalej, a BdU odebrało transmisję od U-102 meldującą o przeszukaniu statku
W archiwum BdU znajdujemy także meldunek 5:20 4 grudnia 1940 roku, w którym U-102 melduje wykrycie konwoju.
Tego wkrótce potem prowadząca konwój korweta wykryła U-Boota na powierzchni i przypuściła atak...
...Po którym na powierzchnię wypłynęły szczątki okrętu. Czy to właśnie ta brytyjska korweta zatopiła największego asa U-Bootwaffe?
Jak wyglądały ostatnie chwile U-102? Czy dowodził nim Ralf von Finke, czy jeden z oficerów? Jaki błąd popełnili oficerowie U-102 podczas ataku?
Na to pytanie prawdopodobnie nigdy nie poznamy odpowiedzi, a załoga U-102 zabrała tą tajemnicę ze sobą do grobu...\
Koniec
[wydanie 2, poprawione]
Odcinek 9: Byle do Świąt
20 Listopad 1940
Kolejnym zdaniem wyznaczonym dla U-102 był patrol Morza Irlandzkiego, w samym sercu wroga
Wypłynęliśmy o poranku i w ciągu 24 godzin opuściliśmy brzegi Francji
21 Listopad 1940
Około południa po wynurzeniu z nasłuchu, zauważono innego U-boota
Był to U-Boot opuszczający Kanał La Manche i kierujący się na Południowo-Zachodnie podejście
Nie zbliżyliśmy się i każdy płynął w swoją stronę, gdy nagle z wody w pobliżu nas wystartowała łódź latająca!
Nie mając czasu na zanurzenie, chwyciłem za działko i otworzyłem ogień
Bomby spadły nieopodal, ale celna seria uszkodziła samolot nieprzyjaciela na tyle, że musiał oddalić się.
Nie minęło kilka minut, gdy pojawił się kolejny. Przechodziliśmy akurat przez obszar płytkich wód i było zbyt niebezpiecznie się zanurzyć. Po raz kolejny podjąłem się walki z samolotami
Pędziliśmy co prędzej ku głębinie, a ja celnym ogniem pozbyłem się także drugiego
Zbliżaliśmy się do głębszych wód, gdy znów zaatakował samolot, tym razem od rufy.
Cały czas stojąc na działku strzelałem do wroga z przerażeniem oglądając spadające bomby
Te spadły naprawdę blisko, ale ociężałe łodzie latające były łatwym celem
Ta ostatnia próbowała lądować... i choć zatrzymała się na wodzie, to dość szybko poszła na dno. Nawet nie zbliżaliśmy się do rozbitków, pędząc ku głębszej wodzie.
O 16:00 byliśmy już na głębszej wodzie, gdy zobaczyliśmy smugi kondensacyjne.
Tym razem nakazałem schować okręt pod wodę i żaden atak nie nastąpił
W nocy podczas nasłuchu wykryliśmy parowiec nieprzyjaciela, kierujący się na południe
Kilkugodzinny pościg zakończył się posłaniem celnej rufowej torpedy w duży parowiec
Który wkrótce potem poszedł na dno.
Następnego dnia ścigając echa, natknąłem się na duży konwój zmierzający do Anglii
Zbliżaliśmy się do obszarów płycizn oddzielających Morze Celtyckie od Irlandzkiego, więc musieliśmy działać szybko. Początkowo błędnie oceniłem, że konwój kieruje się do Cardiff, ale gdy ten skręcił na północ musiałem zaktualizować plany.
Niestety, próba szybkiego wyprzedzenia konwoju zakończyła się wykryciem. Na szczęście dzięki chrapom udało się nam oddalić od konwoju...
... i kontynuować pościg.
Weszliśmy do konwoju i rozpoczęliśmy ostrzał.
Dwa pierwsze parowce zostały trafione, zanim eskorta zorientowała się, że jesteśmy w środku...
...a gdy już konwój zaczął panikować, podeszliśmy do dużego amerykańskiego parowca, który po otrzymaniu dwóch trafień...
... poszedł na dno.
Ruch w eterze pozwolił nam na dokładne określenie trafianych statków, a zamieszanie, które się wytworzyło pozwoliło nam uciec bez wykrycia.
Nie kontynuowaliśmy pościgu. Po pierwsze eskorta była zaalarmowana, po wtóre konwój wchodził w obszar płycizn
23 Listopad 1940
Pozostaliśmy na północnych skrajach Morza Celtyckiego i wytrwałość się opłaciła. Już około południa zauważyliśmy kolejny konwój zmierzający do Wielkiej Brytanii.
Zajęliśmy pozycje przed konwojem i jako cel wziąłem krążownik, który prowadził grupę.
Wystrzeliliśmy do niego 3 torpedy, które trafiły okręt na całej długości
Krążownik zatrzymał się i zaczął tonąć, zmuszając konwój do rozproszenia.
Jako nasz ostatni cel wybrałem duży zbiornikowiec. Dostałem się w jego pobliże i trafiłem go ostatnią torpedą...
... po czym zacząłem się oddalać, zostawiając za sobą tonący krążownik i płonący zbiornikowiec
Oba zostały utracone, choć dowództwo nie było pewne, czy krążownik na pewno został zatopiony.
Nawet pomijając go, admiralicja była zadowolona z wyników, zwłaszcza, że dwa razy bez wykrycia zaatakowaliśmy konwoje na tak bliskich wodach.
Po tym patrolu mój pierwszy oficer został odznaczony Krzyżem Żelaznym...
... a mój dowódca zaczął coś przebąkiwać o przedstawieniu mnie do odznaczenia Skrzyżowanymi Mieczami do Krzyża Rycerskiego
Ralf von Finke w ataku na konwój CU zatopił także drugi amerykański frachtowiec, czego nie odnotowano w raporcie. Możliwe, że to było spowodowane przez jedną ze spudłowanych torped
Podczas krótkiego postoju w porcie, wymieniono hydrofon na eksperymentalny system GHG. Podczas następnego patrolu mamy go przetestować.
A już pod koniec listopada mamy wpłynąć na Południowo-Zachodnie podejście, gdzie mamy sprawdzić go w praktyce.
Koniec odcinka 9
Epilog
Losy kolejnego patrolu U-102 możemy prześledzić po dokumentach Kriegsmarine i Royal Navy.
Ralf von Finke opuścił La Rochelle 30 listopada 1940 roku
Pierwszą jego ofiarą był frachtowiec Empire Airman, którego U-102 zatrzymał sygnałami świetlnymi, każąc opuścić okręt.
Gdy załoga opuściła okręt, załoga U-102 weszła na pokład i zatopiła okręt.
O świcie U-102 zaatakował część konwoju SC, która doganiała właściwy konwój, płynąc bez eskorty.
O świcie U-102 zaatakował dwa statki..
... powodując wystarczające uszkodzenia, aby zatonęły
Aby chwilę później zaatakować zbiornikowiec Oligarch, który zamienił się w kulę ognia
Następnie ruszył w pościg za wolniejszymi parowcami, które posłał na dno...
... jednego po drugim.
Następnie Ralf von Finke ruszył za dwoma nie-brytyjskimi statkami.
U-102 zbliżył się do statków i rozpoczął ostrzał portugalskiego zbiornikowca, obsadzonego przez brytyjską załogę...
...który wkrótce po trafieniach eksplodował.
Niektórzy historycy twierdzą, że wtedy U-102 zatonął i dlatego amerykański parowiec Henry J. Waters ocalał, ale załoga tego uzbrojonego parowca twierdziła, że widzieli jak U-102 oddalił się z miejsca ataku. Inna wersja mówi, że podczas eksplozji zginął Ralf von Finke i dowodzenie przejął jeden z oficerów.
Niemniej popołudniem 3 grudnia, kilkadziesiąt mil dalej parowiec Ina Coolbrith został zatrzymany przez U-Boota.
Kapitan parowca zarzekał się, że wśród grupy abordażowej był Ralf von Finke, co było o tyle dziwne, że zwykle abordażu dokonywali jego oficerowie.
Niemniej statek został puszczony dalej, a BdU odebrało transmisję od U-102 meldującą o przeszukaniu statku
W archiwum BdU znajdujemy także meldunek 5:20 4 grudnia 1940 roku, w którym U-102 melduje wykrycie konwoju.
Tego wkrótce potem prowadząca konwój korweta wykryła U-Boota na powierzchni i przypuściła atak...
...Po którym na powierzchnię wypłynęły szczątki okrętu. Czy to właśnie ta brytyjska korweta zatopiła największego asa U-Bootwaffe?
Jak wyglądały ostatnie chwile U-102? Czy dowodził nim Ralf von Finke, czy jeden z oficerów? Jaki błąd popełnili oficerowie U-102 podczas ataku?
Na to pytanie prawdopodobnie nigdy nie poznamy odpowiedzi, a załoga U-102 zabrała tą tajemnicę ze sobą do grobu...\
Koniec
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)