CZĘŚĆ I:
Bitwa pod cieśniną San Bernardino 1941
Wojna zastała mnie na Filipinach. Płyniemy pilnować cieśniny San Bernardino
W cieśninie napotykamy niszczyciele (3) wypływające z zatoki Lagonoy. Zanurzamy się i przystępujemy do ataku
Okazało się jednak, że gdy unikaliśmy dwóch pozostałych nad nami przetoczyły się siły, które wyrzuciły desant na Luzonie. Nocne przejście przez eskortę okazało się "zbyt skuteczne"
Konwój ruszył dalej na południe. Znów próbujemy go opłynąć przy wschodzącym na wschodzie ksieżycu. Liczymy na atak na tle księżyca
Niestety, okazało się, że grupa nie wpływa do Cieśniny, a blisko brzegu kieruje się ku wschodowi.
Krążownik pilnujący konwoju kręcił się tak, że nie mieliśmy pewności, czy konwój nie zatrzymał się, nie zawraca. Niestety, tylko zmarnowaliśmy torpedy. O świcie dano nam jednak kolejną szansę, gdy konwój opuścił płycizny.
Udało się nam dopaść jeden krążownik, który rano widzieliśmy sztrandowany. Niestety, nie mieliśmy czasu podziwiać widoków ścigając grupę. Niestety, za dnia, w zanurzeniu, nie byliśmy w stanie ich dogonić.
Tak kończyła się bitwa u bram cieśniny San Bernardino z 1941 roku.
Przez kolejne dni patrolowaliśmy dalej tej rejon posiadając tylko dwie torpedy, co meldowaliśmy dowództwu. Kazano nam kontynuować, aż wreszcie nadeszły nowe rozkazy...
Mieliśmy udać się pod Davao, posłużyć jako zwiad... Bo z dwoma torpedami, raczej na więcej nie można było liczyć....
KONIEC CZ. I
Dodano 13.03.2023
CZĘŚĆ II:
Służba dozorowa
Płynąc do celu zauważyliśmy samolot. Wodnosamolot zapewne bazował gdzieś w pobliżu. Zanurzyliśmy się i dzień spędziliśmy zanurzeni. Ponieważ następnego dnia byliśmy ponad 500 mil od bazy przeciwnika dzień zaczęliśmy zanurzeni. Wkrótce pojawił się samolot, a po zanurzeniu się spadła na nas bomba głębinowa. Zdecydowałem, że należy dnie spędzać w zanurzeniu.
Pierwsze dni patrolu mijały spokojnie. Wojna jakby nas omijała. Wreszcie 26 XII rano wychwyciliśmy kontakt. Śledziliśmy go w zanurzeniu przez cały dzień, aby wreszcie w nocy ruszyć do pogoni.
Około 22:00 udało się dostrzec frachtowiec. Wykorzystując chowający się księżyc ustawiliśmy się tak, aby mieć przeciwnika na tle tarczy księżyca.
Z odpalonej salwy torped, tylko jedna trafiła w cel, który jednak z pożarem zaczął uciekać. Starszy Bosman McClintock na mój rozkaz uzbroił działo i rozpoczął z oddali ostrzał celu.
Po zatopieniu frachtowca Japońskiego udaliśmy się znów do naszej strefie meldując o stanie torped i zatopieniu. Dostaliśmy rozkaz kontynuowania zadania polegającego na rozpoznaniu, więc pod Davao czekaliśmy do końca roku, gdy otrzymaliśmy nowe rozkazy. Mamy przemieścić się bardziej na południe i zabezpieczać drogę na nasze tyły.
W nowej strefie spędzaliśmy początek roku 1942. 6 stycznia przez obszar przetaczały się porywiste wiatry. Okręt ledwo był w stanie utrzymać kurs, a pozostawanie na pokładzie było równoznaczne z kąpielą. Wtedy też w południe dostrzegliśmy jakieś statki.
Gdy zbliżyliśmy się do nich, rozpoznano je jako japońskie statki. Te jednak nas dostrzegły, zmuszając nas do zanurzenia. Wynurzyliśmy się, gdy już odpłynęły i nadaliśmy wiadomość o kontakcie. Wkrótce uzyskaliśmy odpowiedź z dowództwa, że ktoś inny je przechwyci, a my mamy kontynuować zadanie lub wracać do bazy.
Bez torped zdecydowałem się o powrocie do nowej bazy na Surabayi na Jawie. Podczas drogi odbieraliśmy informacje o Japońskim uderzeniu na Borneo i postępach na Malajach. Przez całą drogę mieliśmy wspaniałą pogodę i nagle, gdy już dopływaliśmy do bazy, lunęło jak z cebra.
Ledwo udało nam się spostrzec eskortowiec holenderski, który wprowadził nas do portu. Widoczność była tak kiepska, że z trudem udało nam się manewrować w porcie. I tak, po ponad miesiącu kończył się nasz, jakże owocny patrol.
Starszy Bosman McClintock został przeze mnie zgłoszony do odznaczenia Medalem Wyróżnienia Marynarki za postawę podczas ataków, gdy dowodził naprawami okrętu oraz podczas niebezpiecznego ataku z działa na japoński frachtowiec (co jak pokazał następny wcale nie było takie bezpieczne).
[medale za kampanie wydawano później, to, że już zasłużyłem ja i pierwszy oficer, pomijam

Ale wojna się nie skończyła i już wkrótce na pewno wyruszymy w kolejny rejs.
KONIEC CZ. II