Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
CZĘŚĆ PIERWSZA
Ta opowieść zaczyna się, gdy niebieska flota rusza na podbój zatoki, gdzieś w Szwecji.
Z pełnym heroizmem pędzący na wroga...
Aby zająć miejsce w małej zatoczce, nieopodal mostów.
Gdy my (LCS) płynęliśmy naprzód, zrobić zwiad. Halloweenowy Porter otworzył ogień do czerwonej floty
Więc i my zaczęliśmy "drażnić" czerwoną flotę.
Nie zważając na to, że przewyższali nas nie tylko ilością, ale i BR o co najmniej 1. Szczęśliwie byliśmy na ich flance.
Nieszczęśliwie, naszą bezczelnością wkurzyliśmy ich okręt flagowy...
Który pokazał nam, co sądzi o naszej akcji...
Spoglądając na płonący obok okręt wiedzieliśmy jedno... Wróg nie zamierza puścić tego flankowania płazem... Ale zamierzaliśmy mu pokazać się z odważnej strony.
Byliśmy sami... Wrogie krążowniki zablokowały wszelkie próby podesłania posiłków...
Musieliśmy z wrogiem zmierzyć się sami...
Nie zważając na to, że jesteśmy mniejsi.
Czy LCS przetrwa dłużej, niż 50% HP niszczyciela? Czy zostanie posiekany na sito? I jaką rolę ma ten japoński krążownik? I gdzie jest ten wspomniany PT-6? O tym dowiecie się w kolejnej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
CZĘŚĆ DRUGA
Samotny LCS na flance czerwonej floty zdawał się nie zważać na zagrożenie, strzelając do niszczycieli i krążowników ze swojej trzycalówki
Bez strachu podejmując pobliskie pociski, uderzające w skały przed nimi oraz śmigające nad pokładem...
Bez jęku i narzekania znosząc ostrzał, nawet gdy pociski wroga znajdywały lukę w osłonie..
A posiłki były jednocześnie tak blisko, a przez ogień wroga tak daleko...
Tymczasem i Czerwoni mieli problem. Ich niszczyciele nie miały gdzie znaleźć schronienia. Z jednej strony strzelały do nich wrogie krążowniki, z drugiej niszczyciele, a z trzeciej jeszcze jakiś LCS po nich strzelał...
I przez swoja osłonę był bardziej opancerzony od niejednego krążownika... Pozycje czerwonych nie były najlepsze...
Niszczyciele zaczęły się wycofywać, a okręt flagowy... do tej pory stojący z tyłu... ruszył do ataku.
Czerwoni zdali sobie sprawę, że ta pozycja od strony mostu jest kluczowa dla zwycięstwa. Do boju ruszały krążowniki, a i czerwone kutry, do tej pory w większości zmasakrowane przez ogień niebieskich, skierowały wsparcie na pozycje LCSa...
Niebiescy też nie próżnowali i wykorzystali wycofanie czerwonych do wzmocnienia flanki, którą od ponad 10 minut samotnie utrzymywał LCS.
Przy wsparciu potężnego niszczyciela, utrzymanie flanki wydawało się pewne...
I nagle, po ponad 20 minutach ciągłej walki.... w stronę pozycji LCSa ruszył Japoński krążownik, poprzedzany przez kuter patrolowy.
Czy i tym razem, korzystając ze wsparcia niszczyciela, LCS przetrwa? Czy jego los przypieczętuje ten atak? I cały czas pytamy gdzie jest ten wspomniany PT-6? O tym dowiecie się w kolejnej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ
CZĘŚĆ TRZECIA
LCS, od ponad 15 minut walczący na flance czerwonej floty, otworzył ogień do zbliżającego się kutra...
Rozrywając go na strzępy, zanim zdążył zadać jakieś poważne straty... Jedyne, co wróg zdążył zrobić, to odpalić jedną z torped.
O ile sama torpeda okazała się niecelna, to przed niszczycielem znalazło się duże zagrożenie. Krążownik wychodził na pozycje.
Podczas gdy nasz duży brat wyrzucał torpedy...
Wrogi krążownik jedną salwą ostrzelał go od dziobu do rufy, zamieniając go w kupę płonącego metalu.
Wrogi krążownik wziął kurs na naszą pozycję. Nie pozostało nam nic innego, jak bronić się..
Silnym ostrzałem uciszając czasowo jego główne działa...
Wtedy zaświtała nadzieja. Wróg kierował się w stronę torped. Mieliśmy jedną szansę...
40mm działka otworzyły ogień w mostek wrogiego okrętu. Wprowadzenie zamętu tam teraz, było naszą jedną szansą...
Niestety. Choć plan zadziałał, wróg zdążył wejść dokładnie między torpedy... idąc wciąż prosto na nas...
A ta chwila czasu, gdy nie strzelaliśmy po działach, wystarczyła, aby przywrócić je do sprawności...
i po 20 minutach walki na flance LCS został ostatecznie pokonany przez wrogi krążownik.
Po bitwie dowództwo uznało, że działania LCSa oceniono na 1460 "gwiazdek", uznając, że zatopiono kuter, jeden z niszczycieli i włożono duży wkład w zatopienie kolejnego... Ale teraz nie to było problemem, a to, że czerwony krążownik szedł na flankę niebieskiej floty... A obok okręt flagowy atakował od frontu
Sytuację próbowało ratować lotnictwo niebieskich...
I o ile w przypadku krążownika, chociaż go lekko uszkodzili, pomagając flocie pozbyć się zagrożenia...
I ruszyli do kolejnego ataku... Zdjęcie wykonał Danio
To drugi nalot na okręt flagowy...
Okazał sie rzezią sił lotniczych....
I gdy zaczynało się wydawać, że nic nie powstrzyma wrogiego okrętu, rozpoczął się kolejny epizod bitwy. Do walki wszedł rezerwowy PT-6...
Jaką heroiczną rolę odegrał ten okręt podczas tej bitwy? Jak poradzili sobie na okręcie rezerwowym w starciu z najsilniejszym okrętem toczącej się wojny? O tym dowiecie się w kolejnej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ
CZĘŚĆ CZWARTA
Gdy okręty niebieskiej floty ostrzeliwały okręt flagowy wroga, martwiąc się o mały PT...
PT-6 płynął na wroga w porę orientując się o pomyłce
I szczęśliwie...
Uszedł spod uwagi wroga
I gdy niszczyciele strzelały się z pancernikiem kieszonkowym...
PT-6 płynął....
Gdy walka była najgorętsza...
.. PT-6 dopływał do boi...
I gdy okręt flagowy wroga został zatopiony....
PT-6 płynął....
I gdy Sumner rozrywał wrogie kutry i patrolowce...
PT-6 stał...
Gdy lotnictwo wroga rzuciło się na Sumnera...
PT-6 dalej stał w zatoczce...
Gdy Sumner po tym ataku prawie zatonął....
PT-6 stał...
A gdy Sumner został zatopiony (oceniono go podobnie do LCSa!)
PT-6 stał... orientując się, że bitwa może zostać przegrana...
Co dalej zrobił kapitan PT-6? I dlaczego dostali za to pochwałę od dowódcy? O tym dowiecie się w kolejnej, ostatniej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI CZWARTEJ
CZĘŚĆ PIĄTA
Gdy ostatnie tego dnia samoloty niebieskich starały się zbombardować czerwoną flotę...
Załoga PT-6 postanowiła zacząć działać.... I utknęła na mieliźnie.
I gdy ostatni niszczyciel niebieskich wchodził między boje...
Zawstydzona załoga PT-6 stała przy brzegu.
I gdy Porter ostrzeliwał wroga...
...negując przewagę czerwonych....
PT-6 trzymając dystans, płynął śladem niszczyciela
I gdy jeden wystrandowany niszczyciel niebieskich....
... znalazł się pod ostrzałem ostatniego patrolowca czerwonych....
Załoga PT-6 z oddali oglądała fajerwerki...
I choć to Porter rozgromił ostatnie siły wroga...
... to bez cennego wsparcia tego PT-6...
... nie osiągnięto by tego zwycięstwa.
Jaki jest więc morał z tej opowieści? Nawet mały PT-6 w bitwie może okazać się kluczową jednostką. Bez wsparcia tego PT-6 czerwoni wygraliby bitwę, a tak, niebiescy mogli świętować sukces.
Dlatego pamietajcie. Zawsze miejcie gotowe okręty, aby wejść trzy razy... Nawet jak to jest rezerwowy PT-6.
Bo nigdy nie wiesz, gdy ten mały kuter, niczym wdowi grosz, nie przeważy szali...
KONIEC
CZĘŚĆ PIERWSZA
Ta opowieść zaczyna się, gdy niebieska flota rusza na podbój zatoki, gdzieś w Szwecji.
Z pełnym heroizmem pędzący na wroga...
Aby zająć miejsce w małej zatoczce, nieopodal mostów.
Gdy my (LCS) płynęliśmy naprzód, zrobić zwiad. Halloweenowy Porter otworzył ogień do czerwonej floty
Więc i my zaczęliśmy "drażnić" czerwoną flotę.
Nie zważając na to, że przewyższali nas nie tylko ilością, ale i BR o co najmniej 1. Szczęśliwie byliśmy na ich flance.
Nieszczęśliwie, naszą bezczelnością wkurzyliśmy ich okręt flagowy...
Który pokazał nam, co sądzi o naszej akcji...
Spoglądając na płonący obok okręt wiedzieliśmy jedno... Wróg nie zamierza puścić tego flankowania płazem... Ale zamierzaliśmy mu pokazać się z odważnej strony.
Byliśmy sami... Wrogie krążowniki zablokowały wszelkie próby podesłania posiłków...
Musieliśmy z wrogiem zmierzyć się sami...
Nie zważając na to, że jesteśmy mniejsi.
Czy LCS przetrwa dłużej, niż 50% HP niszczyciela? Czy zostanie posiekany na sito? I jaką rolę ma ten japoński krążownik? I gdzie jest ten wspomniany PT-6? O tym dowiecie się w kolejnej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
CZĘŚĆ DRUGA
Samotny LCS na flance czerwonej floty zdawał się nie zważać na zagrożenie, strzelając do niszczycieli i krążowników ze swojej trzycalówki
Bez strachu podejmując pobliskie pociski, uderzające w skały przed nimi oraz śmigające nad pokładem...
Bez jęku i narzekania znosząc ostrzał, nawet gdy pociski wroga znajdywały lukę w osłonie..
A posiłki były jednocześnie tak blisko, a przez ogień wroga tak daleko...
Tymczasem i Czerwoni mieli problem. Ich niszczyciele nie miały gdzie znaleźć schronienia. Z jednej strony strzelały do nich wrogie krążowniki, z drugiej niszczyciele, a z trzeciej jeszcze jakiś LCS po nich strzelał...
I przez swoja osłonę był bardziej opancerzony od niejednego krążownika... Pozycje czerwonych nie były najlepsze...
Niszczyciele zaczęły się wycofywać, a okręt flagowy... do tej pory stojący z tyłu... ruszył do ataku.
Czerwoni zdali sobie sprawę, że ta pozycja od strony mostu jest kluczowa dla zwycięstwa. Do boju ruszały krążowniki, a i czerwone kutry, do tej pory w większości zmasakrowane przez ogień niebieskich, skierowały wsparcie na pozycje LCSa...
Niebiescy też nie próżnowali i wykorzystali wycofanie czerwonych do wzmocnienia flanki, którą od ponad 10 minut samotnie utrzymywał LCS.
Przy wsparciu potężnego niszczyciela, utrzymanie flanki wydawało się pewne...
I nagle, po ponad 20 minutach ciągłej walki.... w stronę pozycji LCSa ruszył Japoński krążownik, poprzedzany przez kuter patrolowy.
Czy i tym razem, korzystając ze wsparcia niszczyciela, LCS przetrwa? Czy jego los przypieczętuje ten atak? I cały czas pytamy gdzie jest ten wspomniany PT-6? O tym dowiecie się w kolejnej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ
CZĘŚĆ TRZECIA
LCS, od ponad 15 minut walczący na flance czerwonej floty, otworzył ogień do zbliżającego się kutra...
Rozrywając go na strzępy, zanim zdążył zadać jakieś poważne straty... Jedyne, co wróg zdążył zrobić, to odpalić jedną z torped.
O ile sama torpeda okazała się niecelna, to przed niszczycielem znalazło się duże zagrożenie. Krążownik wychodził na pozycje.
Podczas gdy nasz duży brat wyrzucał torpedy...
Wrogi krążownik jedną salwą ostrzelał go od dziobu do rufy, zamieniając go w kupę płonącego metalu.
Wrogi krążownik wziął kurs na naszą pozycję. Nie pozostało nam nic innego, jak bronić się..
Silnym ostrzałem uciszając czasowo jego główne działa...
Wtedy zaświtała nadzieja. Wróg kierował się w stronę torped. Mieliśmy jedną szansę...
40mm działka otworzyły ogień w mostek wrogiego okrętu. Wprowadzenie zamętu tam teraz, było naszą jedną szansą...
Niestety. Choć plan zadziałał, wróg zdążył wejść dokładnie między torpedy... idąc wciąż prosto na nas...
A ta chwila czasu, gdy nie strzelaliśmy po działach, wystarczyła, aby przywrócić je do sprawności...
i po 20 minutach walki na flance LCS został ostatecznie pokonany przez wrogi krążownik.
Po bitwie dowództwo uznało, że działania LCSa oceniono na 1460 "gwiazdek", uznając, że zatopiono kuter, jeden z niszczycieli i włożono duży wkład w zatopienie kolejnego... Ale teraz nie to było problemem, a to, że czerwony krążownik szedł na flankę niebieskiej floty... A obok okręt flagowy atakował od frontu
Sytuację próbowało ratować lotnictwo niebieskich...
I o ile w przypadku krążownika, chociaż go lekko uszkodzili, pomagając flocie pozbyć się zagrożenia...
I ruszyli do kolejnego ataku... Zdjęcie wykonał Danio
To drugi nalot na okręt flagowy...
Okazał sie rzezią sił lotniczych....
I gdy zaczynało się wydawać, że nic nie powstrzyma wrogiego okrętu, rozpoczął się kolejny epizod bitwy. Do walki wszedł rezerwowy PT-6...
Jaką heroiczną rolę odegrał ten okręt podczas tej bitwy? Jak poradzili sobie na okręcie rezerwowym w starciu z najsilniejszym okrętem toczącej się wojny? O tym dowiecie się w kolejnej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ
CZĘŚĆ CZWARTA
Gdy okręty niebieskiej floty ostrzeliwały okręt flagowy wroga, martwiąc się o mały PT...
PT-6 płynął na wroga w porę orientując się o pomyłce
I szczęśliwie...
Uszedł spod uwagi wroga
I gdy niszczyciele strzelały się z pancernikiem kieszonkowym...
PT-6 płynął....
Gdy walka była najgorętsza...
.. PT-6 dopływał do boi...
I gdy okręt flagowy wroga został zatopiony....
PT-6 płynął....
I gdy Sumner rozrywał wrogie kutry i patrolowce...
PT-6 stał...
Gdy lotnictwo wroga rzuciło się na Sumnera...
PT-6 dalej stał w zatoczce...
Gdy Sumner po tym ataku prawie zatonął....
PT-6 stał...
A gdy Sumner został zatopiony (oceniono go podobnie do LCSa!)
PT-6 stał... orientując się, że bitwa może zostać przegrana...
Co dalej zrobił kapitan PT-6? I dlaczego dostali za to pochwałę od dowódcy? O tym dowiecie się w kolejnej, ostatniej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI CZWARTEJ
CZĘŚĆ PIĄTA
Gdy ostatnie tego dnia samoloty niebieskich starały się zbombardować czerwoną flotę...
Załoga PT-6 postanowiła zacząć działać.... I utknęła na mieliźnie.
I gdy ostatni niszczyciel niebieskich wchodził między boje...
Zawstydzona załoga PT-6 stała przy brzegu.
I gdy Porter ostrzeliwał wroga...
...negując przewagę czerwonych....
PT-6 trzymając dystans, płynął śladem niszczyciela
I gdy jeden wystrandowany niszczyciel niebieskich....
... znalazł się pod ostrzałem ostatniego patrolowca czerwonych....
Załoga PT-6 z oddali oglądała fajerwerki...
I choć to Porter rozgromił ostatnie siły wroga...
... to bez cennego wsparcia tego PT-6...
... nie osiągnięto by tego zwycięstwa.
Jaki jest więc morał z tej opowieści? Nawet mały PT-6 w bitwie może okazać się kluczową jednostką. Bez wsparcia tego PT-6 czerwoni wygraliby bitwę, a tak, niebiescy mogli świętować sukces.
Dlatego pamietajcie. Zawsze miejcie gotowe okręty, aby wejść trzy razy... Nawet jak to jest rezerwowy PT-6.
Bo nigdy nie wiesz, gdy ten mały kuter, niczym wdowi grosz, nie przeważy szali...
KONIEC
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
Uffff... Opowiadanie skończone
Już są w pierwszym poście wszystkie części
Już są w pierwszym poście wszystkie części
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
Finek! Czuję się oszukany! I zawiedziony! I rozczarowany! I zrobiony w trąbę!
To ja tu śledzę w napięciu i z wypiekami na twarzy Twoją opowieść przez wszystkie odcinki...
Ciekawość mnie zżera, emocje rosną jak w jakimś świetnym dreszczowcu...
Akcja się rozkręca i zmierza do punktu kulminacyjnego...
Sam Autor (czyli Ty) obiecuje, że puenta wkrótce nadejdzie:
Nie ma NIC o tym "jaką heroiczną rolę odegrał ten okręt podczas tej bitwy? Jak poradzili sobie na okręcie rezerwowym w starciu z najsilniejszym okrętem toczącej się wojny?"
I niema NIC o tym "co dalej zrobił kapitan PT-6? I dlaczego dostali za to pochwałę od dowódcy?"
NIC!!! ZERO!!! NULL!!!
Przez całe opowiadanie czytamy jak to dzielnie INNE okręty i samoloty rozgramiały wroga.
A mały PT-6, na którego NIESAMOWITĄ, SPEKTAKULARNĄ AKCJĘ wciąż czekamy, ciągle płynie... i płynie... i stoi... i grają w karty... i wchodzą na mieliznę... i schodzą z mielizny... i podążają za niszczycielem w bezpiecznym oddaleniu... i dyskutują z dowódcą co tu można by zrobić... i z oddali oglądają fajerwerki...
A czytelnicy wciąż czekają na tą BOMBĘ - na te mrożące krew w żyłach screeny - na to prucie załogi PT-6 z karabinów i odpalanie torped do wrogich kolosów - na te spektakularne wybuchy i tonięcie wrogów - na to wielkie zwycięstwo małego okręcika...
I co dostajemy???
Ano... w ostatnich trzech screenach dowiadujemy się, że:
(Jakże by inaczej... )
Ale jednakowoż:
I na koniec - tabela wyników, z której wynika, że załoga PT-6 nie tylko grała w karty. Bo wyraźnie stoi w tej tabeli, iż ta załoga zatopiła trzy okręty.
Ale JAK??? GDZIE??? KIEDY???
W jaki sposób kapitan Danio PRZEWAŻYŁ SZALĘ ZWYCIĘSTWA???
O tym Szanowny Autor milczy.
Choć przez całe opowiadanie po mistrzowsku rozbudzał naszą ciekawość.
I sprawił, że z wywalonymi z emocji ozorami czekaliśmy na "ciąg dalszy".
Choć obiecywał, że to opisze. I że będzie to opis sensacyjny i mrożący krew w żyłach.
Ale niestety - słowa nie dotrzymał.
Pozostawiając wiernych czytelników z niezaspokojoną ciekawością JAK SIĘ TO WSZYSTKO ODBYŁO.
Więc jeszcze raz powtórzę:
Czuję się oszukany! I zawiedziony! I rozczarowany! I zrobiony w trąbę!
I proszę:
AUTORZE! NIE RÓB NAM TEGO WIĘCEJ!!!
Wierny Czytelnik.
To ja tu śledzę w napięciu i z wypiekami na twarzy Twoją opowieść przez wszystkie odcinki...
Ciekawość mnie zżera, emocje rosną jak w jakimś świetnym dreszczowcu...
Akcja się rozkręca i zmierza do punktu kulminacyjnego...
Sam Autor (czyli Ty) obiecuje, że puenta wkrótce nadejdzie:
Jaką heroiczną rolę odegrał ten okręt podczas tej bitwy? Jak poradzili sobie na okręcie rezerwowym w starciu z najsilniejszym okrętem toczącej się wojny? O tym dowiecie się w kolejnej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ
I co? I GUANO!!!! Obiecanki - cacanki i figa z makiem!!!Co dalej zrobił kapitan PT-6? I dlaczego dostali za to pochwałę od dowódcy? O tym dowiecie się w kolejnej, ostatniej części... Już wkrótce!
KONIEC CZĘŚCI CZWARTEJ
Nie ma NIC o tym "jaką heroiczną rolę odegrał ten okręt podczas tej bitwy? Jak poradzili sobie na okręcie rezerwowym w starciu z najsilniejszym okrętem toczącej się wojny?"
I niema NIC o tym "co dalej zrobił kapitan PT-6? I dlaczego dostali za to pochwałę od dowódcy?"
NIC!!! ZERO!!! NULL!!!
Przez całe opowiadanie czytamy jak to dzielnie INNE okręty i samoloty rozgramiały wroga.
A mały PT-6, na którego NIESAMOWITĄ, SPEKTAKULARNĄ AKCJĘ wciąż czekamy, ciągle płynie... i płynie... i stoi... i grają w karty... i wchodzą na mieliznę... i schodzą z mielizny... i podążają za niszczycielem w bezpiecznym oddaleniu... i dyskutują z dowódcą co tu można by zrobić... i z oddali oglądają fajerwerki...
A czytelnicy wciąż czekają na tą BOMBĘ - na te mrożące krew w żyłach screeny - na to prucie załogi PT-6 z karabinów i odpalanie torped do wrogich kolosów - na te spektakularne wybuchy i tonięcie wrogów - na to wielkie zwycięstwo małego okręcika...
I co dostajemy???
Ano... w ostatnich trzech screenach dowiadujemy się, że:
...to Porter rozgromił ostatnie siły wroga...
(Jakże by inaczej... )
Ale jednakowoż:
Tak po prostu. Informacyjnie. Kilka suchych słów.... bez cennego wsparcia tego PT-6...
... nie osiągnięto by tego zwycięstwa.
I na koniec - tabela wyników, z której wynika, że załoga PT-6 nie tylko grała w karty. Bo wyraźnie stoi w tej tabeli, iż ta załoga zatopiła trzy okręty.
Ale JAK??? GDZIE??? KIEDY???
W jaki sposób kapitan Danio PRZEWAŻYŁ SZALĘ ZWYCIĘSTWA???
O tym Szanowny Autor milczy.
Choć przez całe opowiadanie po mistrzowsku rozbudzał naszą ciekawość.
I sprawił, że z wywalonymi z emocji ozorami czekaliśmy na "ciąg dalszy".
Choć obiecywał, że to opisze. I że będzie to opis sensacyjny i mrożący krew w żyłach.
Ale niestety - słowa nie dotrzymał.
Pozostawiając wiernych czytelników z niezaspokojoną ciekawością JAK SIĘ TO WSZYSTKO ODBYŁO.
Więc jeszcze raz powtórzę:
Czuję się oszukany! I zawiedziony! I rozczarowany! I zrobiony w trąbę!
I proszę:
AUTORZE! NIE RÓB NAM TEGO WIĘCEJ!!!
Wierny Czytelnik.
Kilo wody pod stopą!
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
1) Te okręty nie były na PT-6, tylko na tym "odwrotnym malowaniu".I na koniec - tabela wyników, z której wynika, że załoga PT-6 nie tylko grała w karty. Bo wyraźnie stoi w tej tabeli, iż ta załoga zatopiła trzy okręty. (...) W jaki sposób kapitan Danio PRZEWAŻYŁ SZALĘ ZWYCIĘSTWA???
2) A przeważył tym, że BYŁ.
I w tabeli widać, że inni "nie byli".
WT to gra drużynowa. I w bitwie typu "Podbój", liczy się każdy okręt. I Danio BYŁ.
Mógł nie przygotować okrętu i po 2 śmierciach na wodzie powiedzieć "już nic nie mam" (vide jeden z sojuszników, który przygotował, tylko 1 okręt).
A czyn Dania, jest subtelny. Na każdym screenie w częściach 4 i 5 widać pasek i przewagę... Ten chwieje się z -1, na 0, na +1... Bez Dania byłoby -2, -1 i 0.
Jakby Danio tym rezerwowym zaszarżował i zginął, choć zatopił Grafa Spee... To niebiescy by przegrali.
I za to, że Danio cierpliwie czekał miedzy bojami. Za to, że swoją obecnością dał nam wygrać. Za tą postawę gry zespołowej... ja mu tym opowiadaniem dziękuję.
I choć to nie był Holywoodzki popis, to zrobił wiele więcej, niż niektórzy gracze, co mieli ciężkie okręty. Był, podczas gdy inni zwinęli ogony.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
O.K. Rozumiem.
Ale rozumiem DOPIERO TERAZ.
Nie napisałem poprzedniego posta, żeby Ci dokopać. Napisałem go, żeby Ci zwrócić na coś uwagę.
Naprawdę czułem się zawiedziony, więc coś było nie tak. Szczerze mówię.
Moim zdaniem:
1. Twoje pełne emocji zapowiedzi po trzecim i czwartym rozdziale, najwyraźniej zbyt wiele sugerowały, zbyt wiele obiecywały, wzbudziły zbyt wielkie oczekiwania co do roli PT-szóstki w tej bitwie.
2. W zakończeniu rozdziału piątego stanowczo zbyt lakonicznie wyjaśniłeś na czym polegała zasługa załogi Dania. Zakończenie nie zrównoważyło rozbudzonych wcześniej oczekiwań czytelnika.
3. Gdybyś w zakończeniu wyjaśnił zasługę PT-6 tak przekonująco jak w poście #4, byłoby to jak najbardziej do przełknięcia.
4. Pisząc opowiadanie musisz mieć świadomość, że nie każdy czytelnik jest zorientowany w meandrach WT (i w różnicach co decyduje o wygranej w bitwie typu "Podbój", a co w bitwach typu "Starcie", a co w jeszcze innych...) tak świetnie jak Ty. Powinieneś mieć na uwadze to, że mogą Cię czytać różni ludzie. Więc dobrze by było pisać tak, żeby mogli w lot chwytać wszyscy: i ci doskonale zorientowani i ci mniej zorientowani i nawet ci zupełnie nie grający w WT. Bo JASNY I WYRAŹNY TEKST - bez skrótów myślowych - może zachęcić niektórych do rozpoczęcia przygody z WT. A jasne i wyraźne wyjaśnienie dałeś dopiero w poście #4.
Więc jeśli możesz, weź pod uwagę to co mówię, bo mówię to ze szczerego serca jako wierny fan Twoich opowieści.
Wiesz. Człowiek uczy się całe życie. Jeśli jest otwarty na przemyślenia innych osobników swego gatunku.
Pozdrawiam i do zobaczenia na morzach, lądach i nad lądami WT!
Ale rozumiem DOPIERO TERAZ.
Nie napisałem poprzedniego posta, żeby Ci dokopać. Napisałem go, żeby Ci zwrócić na coś uwagę.
Naprawdę czułem się zawiedziony, więc coś było nie tak. Szczerze mówię.
Moim zdaniem:
1. Twoje pełne emocji zapowiedzi po trzecim i czwartym rozdziale, najwyraźniej zbyt wiele sugerowały, zbyt wiele obiecywały, wzbudziły zbyt wielkie oczekiwania co do roli PT-szóstki w tej bitwie.
2. W zakończeniu rozdziału piątego stanowczo zbyt lakonicznie wyjaśniłeś na czym polegała zasługa załogi Dania. Zakończenie nie zrównoważyło rozbudzonych wcześniej oczekiwań czytelnika.
3. Gdybyś w zakończeniu wyjaśnił zasługę PT-6 tak przekonująco jak w poście #4, byłoby to jak najbardziej do przełknięcia.
4. Pisząc opowiadanie musisz mieć świadomość, że nie każdy czytelnik jest zorientowany w meandrach WT (i w różnicach co decyduje o wygranej w bitwie typu "Podbój", a co w bitwach typu "Starcie", a co w jeszcze innych...) tak świetnie jak Ty. Powinieneś mieć na uwadze to, że mogą Cię czytać różni ludzie. Więc dobrze by było pisać tak, żeby mogli w lot chwytać wszyscy: i ci doskonale zorientowani i ci mniej zorientowani i nawet ci zupełnie nie grający w WT. Bo JASNY I WYRAŹNY TEKST - bez skrótów myślowych - może zachęcić niektórych do rozpoczęcia przygody z WT. A jasne i wyraźne wyjaśnienie dałeś dopiero w poście #4.
Więc jeśli możesz, weź pod uwagę to co mówię, bo mówię to ze szczerego serca jako wierny fan Twoich opowieści.
Wiesz. Człowiek uczy się całe życie. Jeśli jest otwarty na przemyślenia innych osobników swego gatunku.
Pozdrawiam i do zobaczenia na morzach, lądach i nad lądami WT!
Kilo wody pod stopą!
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 5502
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
Tak, chyba ciut za mało zwracałem uwagi na to, czym jest "podbój" wspominany w 1 okienku i przy paskach z kutrem mogłem dać komentarz typu "czerwoni zdobyli przewagę", "po wejściu kutra mamy remis", itd.
Człowiek uczy się całe życie i następne opowiadanie na pewno będzie lepsze...
Ale część z LCS chyba dobra była?
Człowiek uczy się całe życie i następne opowiadanie na pewno będzie lepsze...
Ale część z LCS chyba dobra była?
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
To ty też się tak czułeś???
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
Re: Morskie opowieści: LCS i PT-6 w cieniu dużych okrętów
@ PL_Andrev:
Nooo...
@ PL_CMDR Blue R:
CAŁOŚĆ była dobra. Fajne screeny, emocje i dowcipne momenty...
Przecież sam słyszałeś, że momentami ześmiałem się jak norka!
Zabrakło tylko tej puenty na końcu, którą przyniosło dopiero Twoje uściślenie w poście #4.
Cóż.
Ja, po napisaniu opowieści, a przed kliknięciem "wyślij", daję "podgląd" i czytam wszystko od początku do końca tak, jakby napisał to ktoś inny. Wtedy wyłapuję błędy duże i małe. I - naprawdę - zawsze się jakieś znajdują!
Nooo...
@ PL_CMDR Blue R:
Nie.Ale część z LCS chyba dobra była?
CAŁOŚĆ była dobra. Fajne screeny, emocje i dowcipne momenty...
Przecież sam słyszałeś, że momentami ześmiałem się jak norka!
Zabrakło tylko tej puenty na końcu, którą przyniosło dopiero Twoje uściślenie w poście #4.
Cóż.
Ja, po napisaniu opowieści, a przed kliknięciem "wyślij", daję "podgląd" i czytam wszystko od początku do końca tak, jakby napisał to ktoś inny. Wtedy wyłapuję błędy duże i małe. I - naprawdę - zawsze się jakieś znajdują!
Kilo wody pod stopą!