Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
O kilka sekund...
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
O kilka sekund...
Od czasu jak do klanu dołączył Sten_77, zaczął namawiać nas do gry w klanówkach.
Gdy w końcu nas przekonał, zaczęliśmy brać udział w ThunderLeague, 5x5 RB.
Nie powiem, spodobało nam (mi) się, aczkolwiek prędzej czy później trafialiśmy na klany dominujące, które no może przesadzam, ale rozbijały nas w puch.
Zawodziła taktyka, dobór pojazdów (o tym później), czasami dopomagało szczęście (lub nie) - lądowaliśmy zwykle w okolicach 5-6 miejsca, podobnie jak inne klany które odpadały w podobnych sytuacjach (wygrana 1-2 meczy).
Pewne klany uchodzą za bardzo silne, i jednym z nich były Hawki (Hawks).
W tej klanówce graliśmy mocno osłabionym składem, na który składali się:
- LWT pozowski (komandor)
- Sten_77 (p.o)
- PL_Andrev (mła)
- [REPTS] MATEY007 gość *
-V13R- ImStuckStemBro gość *
* goście zostali zaproszeni z uwagi na brak kluczowych graczy, tj. Finka, Qbika i Dania (real_life).
Zacząłem od wejścia moją standardową taktyką, czyli rozpoznanie myśliwcem sytuacji i załadowanie w jeden z celów 2 bombek.
Hawki rozpoczęły grę 2 niszczycielami atakując punkt A, 2 kutrami oraz niszczycielem (punkt C).
Nasza drużyna wzięła na początek 2 samoloty (w tym ja), 2 kutry + niszczyciel idący na punkt A.
Mecz nie zaczął się dobrze - Mateya podpalili (ale zdążył zdjąć wrogi kuter), a ja nie wyrobiłem się w locie nurkowym... i zaliczyłem skałę.
Dzięki sukcesowi Mateya przejęliśmy kontrolę nad punktem B, a ja zaatakowałem niszczycielem samotny niszczyciel idący na C.
Nasz niszczyciel (ImStuckStemBro) skupił na sobie ogień niszczycieli... po czym w ciągu kilkunastu sekund spłonął.
Gracze którzy atakowali punkt B zrespili się teraz niszczycielami - i już po chwili na punkt C szły 2 wrogie niszczyciele, a na punkt A - aż 3.
Jako kolejny pojazd Matey wziął Henkla (nalot bez rezultatów), a następnie niszczyciel, respiąc się prosto pod 3 niszczyciele wroga.
Oto do czego prowadzi brak komunikacji i / lub brak znajomości punktów...
Co prawda flagowy okręt przeciwnika atakujący punkt C wyleciał w powietrze...
Ale nasza pancerna barka dowodzona przez Pozowskiego w punkcie A nie mogła powstrzymać naporu dwóch silnych przeciwników.
Osiągnęliśmy impas. Atak wroga załamał się w punkcie C, a nasza obrona w punkcie A. Wrogie niszczyciele przejęły inicjatywę w punkcie A i wydawało się że nic już nie może nas uratować. Dodatkowo wróg zamierzał zająć nieobsadzony punkt do tej pory punkt C.
Plan przeciwnika powiódł się połowicznie: co prawda punkt A został przejęty, lecz całkowicie załamał się w punkcie C - dzięki temu Mateo mógł przejąć punkt C, po czym kontrolowaliśmy 2 punkty, a wróg 1.
Niestety sytuacja nie wyglądała dobrze, bo wrogie niszczyciele atakowały z furią środkowy punkt.
Sten_77 bronił się dzielnie, odparł kolejny atak kutra, jednak gdy do walki włączył się samolot a niszczyciele weszły na punkt nie wiele mógł zrobić.
Punkt B padł.
Przegraliśmy...
Przeciwnik nie odpuszczał ani na chwilę - niszczyciele błyskawicznie zaatakowały ostatni punkt w naszym posiadaniu, aby przypieczętować swoje strategiczne i taktyczne zwycięstwo:
W tym czasie pozowski jak i Sten podeszli niszczycielami i wspólnie wsparliśmy obronę ostatniego - honorowego punktu C będącego w naszym posiadaniu.
Atak przeciwników załamał się - stracili 2 niszczyciele...
... ale dysponowali przewagą kontrolowanych punktów, dodatkowo jeden z ich niszczycieli pilnował punku A.
Pozowski wykazał się niezwykłym bohaterstwem - poświęcając swój płonący okręt odciągnął na chwilę uwagę wrogiego niszczyciela, dzięki czemu mój kuter doskoczył do punktu i udało się skasować przewagę przeciwnika. Obecność wrogiego kutra nie pomogła - zniszczyliśmy się nawzajem.
Na centrum boju na niszczycielach został Sten i jeden przeciwnik. Kontrolowanych punktów: 1 - 1.
Sten zrobił to samo co przed chwilą pozowski - skupił na siebie ogień już 3 niszczycieli, a pozowski "cichaczem" w Pr.183 przejął punkt B.
Na placu boju pozostał Andrev (mła) we Frunze'm oraz pozowski w Pr.183. Co ze Stenem? Nie wiadomo...
Plan przeciwników był prosty:
- zaatakować niszczycielem z punktu A punkt B,
- skasować i zająć punkt C, dysponując przewagą 2 niszczycieli w stosunku do starego niszczyciela typu Novik, posiadającego ledwie 1 działo dziobowe.
Atak na punkt B pokrzyżował Sten respiąc się niszczycielem. Niestety tylko na kilka sekund - Sten nie miał szans dojść na punkt i przeciwnik doskonale o tym wiedział i po chwili nie przyjmując walki, pognał w kierunku punktu B.
Gdy w kierunku punktu gnały 2 wrogie niszczyciele, wiedziałem, że nie mam szans w bezpośredniej konfrontacji. Jedynie co mogłem robić to odciągnąć je od punktu C. Ustawiłem okręt burtą, i zalałem wroga ogniem ze wszystkich 4-ech dział kalibru 102mm.
Rozpoczęła się walka na wyniszczenie...
Ale co może zrobić stary, płonący, an dodatek tonący niszczyciel?
Przeciwnicy atakowali z dwóch stron - do przejęcia inicjatywy wystarczyło im tylko skasować jeden punkt.
Ogień z mojego Frunzego był skuteczny:
Wrogi niszczyciel eksplodował ledwo co wchodząc na punkt. Nie warto lekceważyć siły 4 dział 102mm.
Na kilka sekund utrzymaliśmy przewagę.
Mimo że punkt nadal mieliśmy punkt C, to przeciwnik wpływał na punkt B.
A wynik konfrontacji niszczyciela z na wpół zniszczonym kutrem mógł być tylko jeden.
Niestety przeciwnikowi brakło te kilka sekund...
Punkt nie został skasowany by był tam nasz kuter...
I zdaje się że oboje gracze się siebie nie spodzewali.
Warto podkreślić, że praktycznie graliśmy we 4-ech, a w końcówce nawet we 3-ech.
Tym bardziej jestem zadowolony z sukcesu.
Gdy w końcu nas przekonał, zaczęliśmy brać udział w ThunderLeague, 5x5 RB.
Nie powiem, spodobało nam (mi) się, aczkolwiek prędzej czy później trafialiśmy na klany dominujące, które no może przesadzam, ale rozbijały nas w puch.
Zawodziła taktyka, dobór pojazdów (o tym później), czasami dopomagało szczęście (lub nie) - lądowaliśmy zwykle w okolicach 5-6 miejsca, podobnie jak inne klany które odpadały w podobnych sytuacjach (wygrana 1-2 meczy).
Pewne klany uchodzą za bardzo silne, i jednym z nich były Hawki (Hawks).
W tej klanówce graliśmy mocno osłabionym składem, na który składali się:
- LWT pozowski (komandor)
- Sten_77 (p.o)
- PL_Andrev (mła)
- [REPTS] MATEY007 gość *
-V13R- ImStuckStemBro gość *
* goście zostali zaproszeni z uwagi na brak kluczowych graczy, tj. Finka, Qbika i Dania (real_life).
Zacząłem od wejścia moją standardową taktyką, czyli rozpoznanie myśliwcem sytuacji i załadowanie w jeden z celów 2 bombek.
Hawki rozpoczęły grę 2 niszczycielami atakując punkt A, 2 kutrami oraz niszczycielem (punkt C).
Nasza drużyna wzięła na początek 2 samoloty (w tym ja), 2 kutry + niszczyciel idący na punkt A.
Mecz nie zaczął się dobrze - Mateya podpalili (ale zdążył zdjąć wrogi kuter), a ja nie wyrobiłem się w locie nurkowym... i zaliczyłem skałę.
Dzięki sukcesowi Mateya przejęliśmy kontrolę nad punktem B, a ja zaatakowałem niszczycielem samotny niszczyciel idący na C.
Nasz niszczyciel (ImStuckStemBro) skupił na sobie ogień niszczycieli... po czym w ciągu kilkunastu sekund spłonął.
Gracze którzy atakowali punkt B zrespili się teraz niszczycielami - i już po chwili na punkt C szły 2 wrogie niszczyciele, a na punkt A - aż 3.
Jako kolejny pojazd Matey wziął Henkla (nalot bez rezultatów), a następnie niszczyciel, respiąc się prosto pod 3 niszczyciele wroga.
Oto do czego prowadzi brak komunikacji i / lub brak znajomości punktów...
Co prawda flagowy okręt przeciwnika atakujący punkt C wyleciał w powietrze...
Ale nasza pancerna barka dowodzona przez Pozowskiego w punkcie A nie mogła powstrzymać naporu dwóch silnych przeciwników.
Osiągnęliśmy impas. Atak wroga załamał się w punkcie C, a nasza obrona w punkcie A. Wrogie niszczyciele przejęły inicjatywę w punkcie A i wydawało się że nic już nie może nas uratować. Dodatkowo wróg zamierzał zająć nieobsadzony punkt do tej pory punkt C.
Plan przeciwnika powiódł się połowicznie: co prawda punkt A został przejęty, lecz całkowicie załamał się w punkcie C - dzięki temu Mateo mógł przejąć punkt C, po czym kontrolowaliśmy 2 punkty, a wróg 1.
Niestety sytuacja nie wyglądała dobrze, bo wrogie niszczyciele atakowały z furią środkowy punkt.
Sten_77 bronił się dzielnie, odparł kolejny atak kutra, jednak gdy do walki włączył się samolot a niszczyciele weszły na punkt nie wiele mógł zrobić.
Punkt B padł.
Przegraliśmy...
Przeciwnik nie odpuszczał ani na chwilę - niszczyciele błyskawicznie zaatakowały ostatni punkt w naszym posiadaniu, aby przypieczętować swoje strategiczne i taktyczne zwycięstwo:
W tym czasie pozowski jak i Sten podeszli niszczycielami i wspólnie wsparliśmy obronę ostatniego - honorowego punktu C będącego w naszym posiadaniu.
Atak przeciwników załamał się - stracili 2 niszczyciele...
... ale dysponowali przewagą kontrolowanych punktów, dodatkowo jeden z ich niszczycieli pilnował punku A.
Pozowski wykazał się niezwykłym bohaterstwem - poświęcając swój płonący okręt odciągnął na chwilę uwagę wrogiego niszczyciela, dzięki czemu mój kuter doskoczył do punktu i udało się skasować przewagę przeciwnika. Obecność wrogiego kutra nie pomogła - zniszczyliśmy się nawzajem.
Na centrum boju na niszczycielach został Sten i jeden przeciwnik. Kontrolowanych punktów: 1 - 1.
Sten zrobił to samo co przed chwilą pozowski - skupił na siebie ogień już 3 niszczycieli, a pozowski "cichaczem" w Pr.183 przejął punkt B.
Na placu boju pozostał Andrev (mła) we Frunze'm oraz pozowski w Pr.183. Co ze Stenem? Nie wiadomo...
Plan przeciwników był prosty:
- zaatakować niszczycielem z punktu A punkt B,
- skasować i zająć punkt C, dysponując przewagą 2 niszczycieli w stosunku do starego niszczyciela typu Novik, posiadającego ledwie 1 działo dziobowe.
Atak na punkt B pokrzyżował Sten respiąc się niszczycielem. Niestety tylko na kilka sekund - Sten nie miał szans dojść na punkt i przeciwnik doskonale o tym wiedział i po chwili nie przyjmując walki, pognał w kierunku punktu B.
Gdy w kierunku punktu gnały 2 wrogie niszczyciele, wiedziałem, że nie mam szans w bezpośredniej konfrontacji. Jedynie co mogłem robić to odciągnąć je od punktu C. Ustawiłem okręt burtą, i zalałem wroga ogniem ze wszystkich 4-ech dział kalibru 102mm.
Rozpoczęła się walka na wyniszczenie...
Ale co może zrobić stary, płonący, an dodatek tonący niszczyciel?
Przeciwnicy atakowali z dwóch stron - do przejęcia inicjatywy wystarczyło im tylko skasować jeden punkt.
Ogień z mojego Frunzego był skuteczny:
Wrogi niszczyciel eksplodował ledwo co wchodząc na punkt. Nie warto lekceważyć siły 4 dział 102mm.
Na kilka sekund utrzymaliśmy przewagę.
Mimo że punkt nadal mieliśmy punkt C, to przeciwnik wpływał na punkt B.
A wynik konfrontacji niszczyciela z na wpół zniszczonym kutrem mógł być tylko jeden.
Niestety przeciwnikowi brakło te kilka sekund...
Punkt nie został skasowany by był tam nasz kuter...
I zdaje się że oboje gracze się siebie nie spodzewali.
Warto podkreślić, że praktycznie graliśmy we 4-ech, a w końcówce nawet we 3-ech.
Tym bardziej jestem zadowolony z sukcesu.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
Re: O kilka sekund...
Andrew (tła) !!!
DO - SKO - NA - ŁE !!!
Proszę - rób to częściej.
DO - SKO - NA - ŁE !!!
Proszę - rób to częściej.
Kilo wody pod stopą!
- PL_Cmd_Jacek
- Administrator
- Posty: 1571
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:02
- Lokalizacja: Będzin / Ploiesti
Re: O kilka sekund...
gratuluję
"Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać. Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)
- PL_danio25
- Posty: 215
- Rejestracja: 24 gru 2019, 16:33
Re: O kilka sekund...
Gratki szkoda, że właśnie wtedy mnie nie było, chociaż moje Clemsony aka Dziobaki niezbyt pomocne są
Re: O kilka sekund...
Można? Można! Potrafisz? No pewnie...
Właśnie na to liczyłem
Właśnie na to liczyłem
Dziś nasz dzień lakierowany Internetem, w telefonie tak jak w gnieździe siedzi mózg,
Całe szczęście, że Bóg stworzył był kobietę... Głupie jest życie ale kocham je... (Andrzej Janeczko)
Całe szczęście, że Bóg stworzył był kobietę... Głupie jest życie ale kocham je... (Andrzej Janeczko)
Re: O kilka sekund...
No trzeba przyznać że skutecznie podrażniłeś moją próżność...
Jak pisałem "wstępniak" to okazało się że nie za bardzo pamiętam co się działo, a że byłem skoncentrowany na swoim zadaniu to za bardzo nie wiedziałem co się dzieje na innych sektorach. Szczęściem WarThunder umożliwia podgląd bitwy, więc można było porobić screeny i zdynamizować opis bitwy.
Swoją drogą byłem pewien że zwycięstwo mamy w kieszeni, a po przeglądnięciu przebiegu bitwy okazało się że wygraliśmy o mało co - dokładnie o te kilka sekund, których brakło przeciwnikom na zajęcie punktu, a nas ocaliło od katastrofy. Co prawda pasek przeciwników był na wykończeniu, więc można się spierać czy kolejne zatopienie któregoś z kutrów / okrętów przeciwnika i tak nie dałoby nam zwycięstwa...
...
... ale powiem tak: może i lepiej że tego nie musieliśmy sprawdzać.
Jak pisałem "wstępniak" to okazało się że nie za bardzo pamiętam co się działo, a że byłem skoncentrowany na swoim zadaniu to za bardzo nie wiedziałem co się dzieje na innych sektorach. Szczęściem WarThunder umożliwia podgląd bitwy, więc można było porobić screeny i zdynamizować opis bitwy.
Swoją drogą byłem pewien że zwycięstwo mamy w kieszeni, a po przeglądnięciu przebiegu bitwy okazało się że wygraliśmy o mało co - dokładnie o te kilka sekund, których brakło przeciwnikom na zajęcie punktu, a nas ocaliło od katastrofy. Co prawda pasek przeciwników był na wykończeniu, więc można się spierać czy kolejne zatopienie któregoś z kutrów / okrętów przeciwnika i tak nie dałoby nam zwycięstwa...
...
... ale powiem tak: może i lepiej że tego nie musieliśmy sprawdzać.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.