Gdy w końcu nas przekonał, zaczęliśmy brać udział w ThunderLeague, 5x5 RB.
Nie powiem, spodobało nam (mi) się, aczkolwiek prędzej czy później trafialiśmy na klany dominujące, które no może przesadzam, ale rozbijały nas w puch.
Zawodziła taktyka, dobór pojazdów (o tym później), czasami dopomagało szczęście (lub nie) - lądowaliśmy zwykle w okolicach 5-6 miejsca, podobnie jak inne klany które odpadały w podobnych sytuacjach (wygrana 1-2 meczy).
Pewne klany uchodzą za bardzo silne, i jednym z nich były Hawki (Hawks).
W tej klanówce graliśmy mocno osłabionym składem, na który składali się:
- LWT pozowski (komandor)
- Sten_77 (p.o)
- PL_Andrev (mła)
- [REPTS] MATEY007 gość *
-V13R- ImStuckStemBro gość *
* goście zostali zaproszeni z uwagi na brak kluczowych graczy, tj. Finka, Qbika i Dania (real_life).
Zacząłem od wejścia moją standardową taktyką, czyli rozpoznanie myśliwcem sytuacji i załadowanie w jeden z celów 2 bombek.
Hawki rozpoczęły grę 2 niszczycielami atakując punkt A, 2 kutrami oraz niszczycielem (punkt C).
Nasza drużyna wzięła na początek 2 samoloty (w tym ja), 2 kutry + niszczyciel idący na punkt A.
Mecz nie zaczął się dobrze - Mateya podpalili (ale zdążył zdjąć wrogi kuter), a ja nie wyrobiłem się w locie nurkowym... i zaliczyłem skałę.
Dzięki sukcesowi Mateya przejęliśmy kontrolę nad punktem B, a ja zaatakowałem niszczycielem samotny niszczyciel idący na C.
Nasz niszczyciel (ImStuckStemBro) skupił na sobie ogień niszczycieli... po czym w ciągu kilkunastu sekund spłonął.
Gracze którzy atakowali punkt B zrespili się teraz niszczycielami - i już po chwili na punkt C szły 2 wrogie niszczyciele, a na punkt A - aż 3.
Jako kolejny pojazd Matey wziął Henkla (nalot bez rezultatów), a następnie niszczyciel, respiąc się prosto pod 3 niszczyciele wroga.
Oto do czego prowadzi brak komunikacji i / lub brak znajomości punktów...
Co prawda flagowy okręt przeciwnika atakujący punkt C wyleciał w powietrze...
Ale nasza pancerna barka dowodzona przez Pozowskiego w punkcie A nie mogła powstrzymać naporu dwóch silnych przeciwników.
Osiągnęliśmy impas. Atak wroga załamał się w punkcie C, a nasza obrona w punkcie A. Wrogie niszczyciele przejęły inicjatywę w punkcie A i wydawało się że nic już nie może nas uratować. Dodatkowo wróg zamierzał zająć nieobsadzony punkt do tej pory punkt C.
Plan przeciwnika powiódł się połowicznie: co prawda punkt A został przejęty, lecz całkowicie załamał się w punkcie C - dzięki temu Mateo mógł przejąć punkt C, po czym kontrolowaliśmy 2 punkty, a wróg 1.
Niestety sytuacja nie wyglądała dobrze, bo wrogie niszczyciele atakowały z furią środkowy punkt.
Sten_77 bronił się dzielnie, odparł kolejny atak kutra, jednak gdy do walki włączył się samolot a niszczyciele weszły na punkt nie wiele mógł zrobić.
Punkt B padł.
Przegraliśmy...
Przeciwnik nie odpuszczał ani na chwilę - niszczyciele błyskawicznie zaatakowały ostatni punkt w naszym posiadaniu, aby przypieczętować swoje strategiczne i taktyczne zwycięstwo:
W tym czasie pozowski jak i Sten podeszli niszczycielami i wspólnie wsparliśmy obronę ostatniego - honorowego punktu C będącego w naszym posiadaniu.
Atak przeciwników załamał się - stracili 2 niszczyciele...
... ale dysponowali przewagą kontrolowanych punktów, dodatkowo jeden z ich niszczycieli pilnował punku A.
Pozowski wykazał się niezwykłym bohaterstwem - poświęcając swój płonący okręt odciągnął na chwilę uwagę wrogiego niszczyciela, dzięki czemu mój kuter doskoczył do punktu i udało się skasować przewagę przeciwnika. Obecność wrogiego kutra nie pomogła - zniszczyliśmy się nawzajem.
Na centrum boju na niszczycielach został Sten i jeden przeciwnik. Kontrolowanych punktów: 1 - 1.
Sten zrobił to samo co przed chwilą pozowski - skupił na siebie ogień już 3 niszczycieli, a pozowski "cichaczem" w Pr.183 przejął punkt B.
Na placu boju pozostał Andrev (mła) we Frunze'm oraz pozowski w Pr.183. Co ze Stenem? Nie wiadomo...
Plan przeciwników był prosty:
- zaatakować niszczycielem z punktu A punkt B,
- skasować i zająć punkt C, dysponując przewagą 2 niszczycieli w stosunku do starego niszczyciela typu Novik, posiadającego ledwie 1 działo dziobowe.
Atak na punkt B pokrzyżował Sten respiąc się niszczycielem. Niestety tylko na kilka sekund - Sten nie miał szans dojść na punkt i przeciwnik doskonale o tym wiedział i po chwili nie przyjmując walki, pognał w kierunku punktu B.
Gdy w kierunku punktu gnały 2 wrogie niszczyciele, wiedziałem, że nie mam szans w bezpośredniej konfrontacji. Jedynie co mogłem robić to odciągnąć je od punktu C. Ustawiłem okręt burtą, i zalałem wroga ogniem ze wszystkich 4-ech dział kalibru 102mm.
Rozpoczęła się walka na wyniszczenie...
Ale co może zrobić stary, płonący, an dodatek tonący niszczyciel?
Przeciwnicy atakowali z dwóch stron - do przejęcia inicjatywy wystarczyło im tylko skasować jeden punkt.
Ogień z mojego Frunzego był skuteczny:
Wrogi niszczyciel eksplodował ledwo co wchodząc na punkt. Nie warto lekceważyć siły 4 dział 102mm.
Na kilka sekund utrzymaliśmy przewagę.
Mimo że punkt nadal mieliśmy punkt C, to przeciwnik wpływał na punkt B.
A wynik konfrontacji niszczyciela z na wpół zniszczonym kutrem mógł być tylko jeden.
Niestety przeciwnikowi brakło te kilka sekund...
Punkt nie został skasowany by był tam nasz kuter...
I zdaje się że oboje gracze się siebie nie spodzewali.

Warto podkreślić, że praktycznie graliśmy we 4-ech, a w końcówce nawet we 3-ech.
Tym bardziej jestem zadowolony z sukcesu.
