#133
Post
autor: PL_CMDR Blue R » 10 maja 2023, 11:47
Gdy zakończyli prace, udali się czekać na transport powrotny. Niestety, ze względu na zniszczenie kasyna, a także ze względów bezpieczeństwa, umiejscowiono ich stróżowce magazynu, znajdującego się na skraju lotniska (a więc najmniej narażonym na bomby), a jednocześnie blisko bramy.
Nie czekali dość długo (a raczej dość długo zajęło kamuflowanie maszyn), gdy zjawił się podporucznik Gwarczyński, prowadząc ciężarowego Fiata. Sierżant, szef straży, powiedział:
-Mechanicy zbierają się rano, my również zaraz po nich, więc byłoby dobrze, jakbyście wrócili po maszyny wcześnie rano.
Wacław powiedział:
-Tak. Mogą znów atakować o poranku. Najlepiej zabrać maszyny o brzasku. Zwłaszcza, jak potem obrona przeciwlotnicza będzie się zmniejszać.
Ludwik wjechał Fiatem pod magazyn, wycofał go tyłem pod rampę i wysiadł, podchodząc do pilotów. Wacław zaraz po powitaniu powiedział:
-Nie jest dobrze, Ludwik. Na lotnisku pas przypomina ser szwajcarski. Da radę wystartować i wylądować, o ile wybierzesz odpowiedni kawałek, ale jak nie wyrobisz się z miejscem, to skończysz w kraterze. - wskazał kciukiem za plecy - Hangary zniszczone, warsztat uszkodzony, ale pracuje. Do jutra, gdy opuszczają Rakowice i jadą na wschód. Do rana będą pracować, aby naprawić jak najwięcej na maszynach. Osobiście bym przyjechał przed świtem i startował natychmiast. Jak jutro rano ponowią nalot może nie być po co wracać... - obrócił głowę i spojrzał na lotnisko mówiąc - Jak dziś wrócą, to również, ale nic na to nie poradzimy. - klepnął ścianę magazynu - Wygląda na to, że magazyny są na tyle daleko od pasa, że je omijają w atakach.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)