Odlotowe Opowieści: Zabójcza broń.
: 02 lut 2020, 21:48
Qbik od jakiegoś czasu latał w Blue Air Force Lotniczego Korpusu Legii. Można już było, nie mijając się zbytnio z prawdą, od biedy nazwać go pilotem. Na swojej Wściekłej Cytrynie (lekkim myśliwcu typu Peashooter P-26A-33) uzbrojonej w dwa Browningi kalibru 7,62 mm, osiągał nawet jakieś sukcesy. Może nie był asem na miarę Richthofena, ale od czasu do czasu udawało mu się w coś trafić. Najbardziej jednak zdumiewało go to, że jeszcze żył.
Dlatego szczęka opadła mu ze zdziwienia, gdy pewnego pięknego popołudnia otrzymał rozkaz objęcia nowej maszyny. Taki rozkaz, zgodnie z obowiązującymi w BAF zasadami, zawsze oznaczał lepszy samolot przydzielany w uznaniu zasług pilota.
„Coś takiego!” - pomyślał i pobiegł na płytę lotniska, aby natychmiast przekonać się czym od jutra będzie latał.
Nowa maszyna –
dla odmiany lekki myśliwiec typu Peashooter, ale P-26A-34M2 –
różniła się od Wściekłej Cytryny na pierwszy rzut oka jedynie tym,
że nie była ani trochę żółta.
Jednak bardziej szczegółowe oględziny…
pozwoliły wykryć mniej widoczną, ale o wiele istotniejszą różnicę:
jednym z dwóch karabinów maszynowych nowego samolotu
okazał się być Browning M2 kalibru 12,7 mm. To już było coś! Poważna zmiana na lepsze!
„Szkoda, że tylko jeden – pomyślał Qbik – ale kto wie? Może sprawi różnicę…”
Następnego dnia rano polecieli bronić tunezyjskiego miasta Akarit.
Qbik, na swej nowej maszynie powoli nadlatywał nad afrykański ląd…
…i wkrótce zaczął krążyć nad miastem, którego mieli bronić.
Nowy samolot prowadził się identycznie jak Wściekła Cytryna.
Z początku nic się nie działo. Systematycznie dołączali…
…na swych różnorodnych gratach…
…koledzy z BAF.
W końcu znad morza nadciągnęła pierwsza fala bombowców.
Maszyny Niebieskich pomknęły w dół prosto ku nim.
I wtedy się zaczęło.
Przyjaciele, wrogowie,
szczątki wrogów…
…i kule przyjaciół…
…były wszędzie.
W chaosie walki…
…nie raz…
…atakowali…
…wspólnie,
zasługując…
…na uśmiech niekłamanego uznania…
…swych makabrycznych sojuszników.
Zupełnie automatycznie…
…nie wiedząc jak i kiedy…
…Qbik zestrzelił następnych…
…czterech wrogów.
Po wystrzelaniu amunicji, delikatnie zszedł do lądowania…
…ze zdumieniem zauważając przestrzeliny w tablicy rozdzielczej.
„Cholera, niewiele brakowało…” - pomyślał czując jak poniewczasie drętwieje mu skóra na karku.
Na koniec wylądował bardzo tradycyjnie,
…zawadiacko…
…i…
…z fasonem.
Gdy gramolił się z samolotu, dotarło do niego, że właśnie – dzięki swemu nowemu, potężnemu Browningowi M2 – zestrzelił w jednej bitwie sześć wrogich maszyn!
Uśmiechnął się od ucha do ucha i pomyślał, że jednak ROZMIAR MA ZNACZENIE.
Dlatego szczęka opadła mu ze zdziwienia, gdy pewnego pięknego popołudnia otrzymał rozkaz objęcia nowej maszyny. Taki rozkaz, zgodnie z obowiązującymi w BAF zasadami, zawsze oznaczał lepszy samolot przydzielany w uznaniu zasług pilota.
„Coś takiego!” - pomyślał i pobiegł na płytę lotniska, aby natychmiast przekonać się czym od jutra będzie latał.
Nowa maszyna –
dla odmiany lekki myśliwiec typu Peashooter, ale P-26A-34M2 –
różniła się od Wściekłej Cytryny na pierwszy rzut oka jedynie tym,
że nie była ani trochę żółta.
Jednak bardziej szczegółowe oględziny…
pozwoliły wykryć mniej widoczną, ale o wiele istotniejszą różnicę:
jednym z dwóch karabinów maszynowych nowego samolotu
okazał się być Browning M2 kalibru 12,7 mm. To już było coś! Poważna zmiana na lepsze!
„Szkoda, że tylko jeden – pomyślał Qbik – ale kto wie? Może sprawi różnicę…”
Następnego dnia rano polecieli bronić tunezyjskiego miasta Akarit.
Qbik, na swej nowej maszynie powoli nadlatywał nad afrykański ląd…
…i wkrótce zaczął krążyć nad miastem, którego mieli bronić.
Nowy samolot prowadził się identycznie jak Wściekła Cytryna.
Z początku nic się nie działo. Systematycznie dołączali…
…na swych różnorodnych gratach…
…koledzy z BAF.
W końcu znad morza nadciągnęła pierwsza fala bombowców.
Maszyny Niebieskich pomknęły w dół prosto ku nim.
I wtedy się zaczęło.
Przyjaciele, wrogowie,
szczątki wrogów…
…i kule przyjaciół…
…były wszędzie.
W chaosie walki…
…nie raz…
…atakowali…
…wspólnie,
zasługując…
…na uśmiech niekłamanego uznania…
…swych makabrycznych sojuszników.
Zupełnie automatycznie…
…nie wiedząc jak i kiedy…
…Qbik zestrzelił następnych…
…czterech wrogów.
Po wystrzelaniu amunicji, delikatnie zszedł do lądowania…
…ze zdumieniem zauważając przestrzeliny w tablicy rozdzielczej.
„Cholera, niewiele brakowało…” - pomyślał czując jak poniewczasie drętwieje mu skóra na karku.
Na koniec wylądował bardzo tradycyjnie,
…zawadiacko…
…i…
…z fasonem.
Gdy gramolił się z samolotu, dotarło do niego, że właśnie – dzięki swemu nowemu, potężnemu Browningowi M2 – zestrzelił w jednej bitwie sześć wrogich maszyn!
Uśmiechnął się od ucha do ucha i pomyślał, że jednak ROZMIAR MA ZNACZENIE.