Odlotowe Opowieści: Jak bombowiec został myśliwcem...
: 26 mar 2020, 0:11
Historia niemieckiego lotnictwa morskiego sił niebieskich (Deutsche Marineflieger Blau Armee) rozwijała się w bólach. Głównie za sprawą dowodzącego marynarką, kontradmirała Von Finke.
Ten skupiał się zbytnio na siłach morskich, nie zważając na potrzebę wsparcia.
Jego pierwszym rozwiązaniem było "wypożyczanie" sił lotniczych do pomocy, jednak tu sytuacja była dość niepewna, gdyż nigdy nie było wiadomo, jaki myśliwiec, czy bombowiec wyślą siły powietrzne, a i w razie niezbyt pomyślnego toku bitwy, lotnictwo, niepewne sukcesu, odmawiało pomocy. Do tego jeszcze te rachunki. Gdy Von Finke otrzymał wreszcie wykaz kosztów za udział lotnictwa w operacjach, zorientował się, że za każdy utracony samolot, musiał zapłacić pełny koszt i nawet za uszkodzenia lotnictwo wystawiało srogi rachunek.
Wreszcie, około stycznia tego roku, Von Finke powołał wreszcie pomocnicze lotnictwo morskie, wyposażone w maszyny He112. Niemniej brak odpowiedniej kadry powodował, że do załóg trafiły załogi prosto po szkole lotniczej, niezbyt dobrze wyszkolone. Do tego myśliwce te nie należały do najlepszych, choćby w porównaniu z Wildcatami czy Korsarzami US Navy.
Druga decyzja, która pozwoliła powołać siły morskie przyszła z samej admiralicji. Wielcy Admirałowie zdecydowali, aby kanonierki K2 wycofać z linii dozorowej, przenosząc je do floty. I w zasadzie tak popularne kanonierki przeniesiono do rezerwy, gdyż każdy dowódca wolał otrzymać niszczyciele, niż kanonierki. O ile wśród flot dozorowych utrzymanie K2 było prestiżem, tak dla floty morskiej, K2 był "słabym suplementem niszczyciela". Jednak została spora liczba załóg, które służyły na tej jednostce i trzeba było coś z nimi zrobić. Nie mieli wielkiego doświadczenia... Służyli tylko na torpedowcach LS3 i wodolotach VS10, jednak te jednostki też nieczęsto pojawiały się w linii... Jednak fakt, że byli tam dobrzy strzelcy i mechanicy zaowocował pomysłem, aby we flocie powołać siły bombowe. Lotnictwo bombowce wymagało nie tylko świeżych pilotów, ale też i doświadczonego zaplecza i doświadczonych strzelców... I tak z połączenia pomocniczych sił powietrznych marynarki i nowego pomysłu powstało Niemieckie Lotnictwo Morskie Sił Niebieskich
Jednak chyba wybór maszyn był zły... Nie dlatego, że bombardowanie idzie źle, ale jakoś następuje coś dziwnego... Pierwszy pokonany wróg, to nie był okręt, ani kuter... To był bombowiec Do17.... którego pilot uznał, że minął się z powołaniem i jest myśliwcem... Trafił swój na swego i zaczęliśmy regularną wymianę ognia...
To mój ostrzał był skuteczniejszy.
Ja wyeliminowałem mu 1 silnik, on mnie zero. I gdy wracałem do bazy po nowe bomby, spadł do morza...
Po drugim nalocie wracając, zauważyłem, że wrogi bombowiec zestrzelił siedzący mu na ogonie myśliwiec... Zawróciłem do boju. On nie może tak odlecieć.
Jakie było zaskoczenie wroga, gdy nagle zwalił się na niego ciężki Junkers...
I gdyby to był lekki myśliwiec, na tym minięciu by się pewnie skończyło...
Ale nie! Tylny strzelec też sobie może poużywać!
I tym sposobem, wśród Niemieckiego Lotnictwa Morskiego Sił Niebieskich... status asa myśliwskiego jako pierwszy wywalczył bombowiec
Wyraźnie... Ktoś tu minął się z powołaniem.
Ten skupiał się zbytnio na siłach morskich, nie zważając na potrzebę wsparcia.
Jego pierwszym rozwiązaniem było "wypożyczanie" sił lotniczych do pomocy, jednak tu sytuacja była dość niepewna, gdyż nigdy nie było wiadomo, jaki myśliwiec, czy bombowiec wyślą siły powietrzne, a i w razie niezbyt pomyślnego toku bitwy, lotnictwo, niepewne sukcesu, odmawiało pomocy. Do tego jeszcze te rachunki. Gdy Von Finke otrzymał wreszcie wykaz kosztów za udział lotnictwa w operacjach, zorientował się, że za każdy utracony samolot, musiał zapłacić pełny koszt i nawet za uszkodzenia lotnictwo wystawiało srogi rachunek.
Wreszcie, około stycznia tego roku, Von Finke powołał wreszcie pomocnicze lotnictwo morskie, wyposażone w maszyny He112. Niemniej brak odpowiedniej kadry powodował, że do załóg trafiły załogi prosto po szkole lotniczej, niezbyt dobrze wyszkolone. Do tego myśliwce te nie należały do najlepszych, choćby w porównaniu z Wildcatami czy Korsarzami US Navy.
Druga decyzja, która pozwoliła powołać siły morskie przyszła z samej admiralicji. Wielcy Admirałowie zdecydowali, aby kanonierki K2 wycofać z linii dozorowej, przenosząc je do floty. I w zasadzie tak popularne kanonierki przeniesiono do rezerwy, gdyż każdy dowódca wolał otrzymać niszczyciele, niż kanonierki. O ile wśród flot dozorowych utrzymanie K2 było prestiżem, tak dla floty morskiej, K2 był "słabym suplementem niszczyciela". Jednak została spora liczba załóg, które służyły na tej jednostce i trzeba było coś z nimi zrobić. Nie mieli wielkiego doświadczenia... Służyli tylko na torpedowcach LS3 i wodolotach VS10, jednak te jednostki też nieczęsto pojawiały się w linii... Jednak fakt, że byli tam dobrzy strzelcy i mechanicy zaowocował pomysłem, aby we flocie powołać siły bombowe. Lotnictwo bombowce wymagało nie tylko świeżych pilotów, ale też i doświadczonego zaplecza i doświadczonych strzelców... I tak z połączenia pomocniczych sił powietrznych marynarki i nowego pomysłu powstało Niemieckie Lotnictwo Morskie Sił Niebieskich

Jednak chyba wybór maszyn był zły... Nie dlatego, że bombardowanie idzie źle, ale jakoś następuje coś dziwnego... Pierwszy pokonany wróg, to nie był okręt, ani kuter... To był bombowiec Do17.... którego pilot uznał, że minął się z powołaniem i jest myśliwcem... Trafił swój na swego i zaczęliśmy regularną wymianę ognia...
To mój ostrzał był skuteczniejszy.
Ja wyeliminowałem mu 1 silnik, on mnie zero. I gdy wracałem do bazy po nowe bomby, spadł do morza...
Po drugim nalocie wracając, zauważyłem, że wrogi bombowiec zestrzelił siedzący mu na ogonie myśliwiec... Zawróciłem do boju. On nie może tak odlecieć.
Jakie było zaskoczenie wroga, gdy nagle zwalił się na niego ciężki Junkers...
I gdyby to był lekki myśliwiec, na tym minięciu by się pewnie skończyło...
Ale nie! Tylny strzelec też sobie może poużywać!
I tym sposobem, wśród Niemieckiego Lotnictwa Morskiego Sił Niebieskich... status asa myśliwskiego jako pierwszy wywalczył bombowiec

Wyraźnie... Ktoś tu minął się z powołaniem.