Morskie opowieści: (słowo używane za heroiczne) Asheville
: 22 kwie 2020, 16:09
To było podczas ciężkich walk w Norwegii... Wróg miał lepsze pozycje i zyskiwał przewagę z każdą chwilą, a na domiar złego, okręt patrolowy wspierał atak na niezwykle ważne podejście do fortu. Walki były tak zacięte, że nawet bombowce sprawdzały, jak działają w roli samolotów szturmowych...
Cóż mogę wystawić... Mam w zapleczu jeden niszczyciel... ale zanim on dopłynie, będzie już po bitwie...
Mam też Asheville.... dobra, dalej!!!
LCS stoi w doku.... zamiast niego mam... PT-6!!
PT-6 vs S-100 zajmujący punkt.... No, dobra. Jakieś szanse są... Ale stawiam na S-100...
No i zgadnijcie, kto wyruszył na ratowanie punktu C...
Trójcalówka ruszyła do akcji... S-100 stał naprzeciw, na punkcie C i kończył go zajmować. Nie było czasu do stracenia... I celny pocisk trafił w skład amunicji..
"Wrogowie przestali zajmować punkt C"...
W pobliżu punktu C czaił się cały czas patrolowiec wroga... Pojedynek dla którego dano szansę Asheville'owi, a nie PT-6... Chwila prawdy...
Otworzyłem ogień w kierunku przeciwnika... Miał przewagę wszystkiego... poza tym, że był zaskoczony...
Walkę przewała wyspa, która nas rozdzieliła... teraz pewne było, że nie będzie dalej zaskoczony... Nadchodził kluczowy moment...
A tu na punkt C wpływa Rosyjski kuter ZOP... Niby mam przewagę prawie 2 rang bojowych... Ale jakbym miał stawiać wynik, stawiam na kuter... Ale bez walki się nie poddamy!!
Walka była ciężka, ale... Asheville triumfuje! Punkt C obroniony drugi raz... A wyspa jeszcze oddziela mnie od patrolowca... Emocje rosną...
Złowieszczy kształt wyłaniał się zza wyspy... I nagle pojawiły się płomyczki... Rakiety!!! TRZYMAĆ SIĘ!!
(i tak dowiedziałem się, że Pr.35 oprócz dobrej artylerii ma też rakiety)
Rakiety trafiły w Ashevilla, wywołując pożar oraz dziurawiąc okręt... W tej samej chwili kadłub Pr. 35 wyłonił się i Asheville otworzył ogień...
To było starcie, dla którego wezwano Asheville... Moment klęski lub chwały...
Rakiety i działa zwarły się w śmiertelnej walce... W samo południe Pr. 35 spłonął...
Ale i nasz heros, trzykrotnie broniący punktu... z wielką dziurą po rakietach, szalejącymi pożarami... położył się na dno...
Ale oczyścił drogę na tyle, że lekka kawaleria mogła zaatakować i przejąć kontrolę nad polem bitwy....
Bitwa zakończyła się wygraną... Dowództwo oceniło akcję Asheville na 690 gwiazdek... I jak zwykle wystawienia tak drogiego okrętu do linii było nieopłacalne, tym razem się opłaciło. Asheville został podniesiony, jest naprawiany i wreszcie zamontowano na nim dobry system gaśniczy... za całe 13 000!!
Załoga Ashevilla miała swój moment chwały... Może nawet ten emblemat jest w ich zasięgu...
W końcu HMS Churchill dał radę swój!
Cóż mogę wystawić... Mam w zapleczu jeden niszczyciel... ale zanim on dopłynie, będzie już po bitwie...
Mam też Asheville.... dobra, dalej!!!
LCS stoi w doku.... zamiast niego mam... PT-6!!
PT-6 vs S-100 zajmujący punkt.... No, dobra. Jakieś szanse są... Ale stawiam na S-100...
No i zgadnijcie, kto wyruszył na ratowanie punktu C...
Trójcalówka ruszyła do akcji... S-100 stał naprzeciw, na punkcie C i kończył go zajmować. Nie było czasu do stracenia... I celny pocisk trafił w skład amunicji..
"Wrogowie przestali zajmować punkt C"...
W pobliżu punktu C czaił się cały czas patrolowiec wroga... Pojedynek dla którego dano szansę Asheville'owi, a nie PT-6... Chwila prawdy...
Otworzyłem ogień w kierunku przeciwnika... Miał przewagę wszystkiego... poza tym, że był zaskoczony...
Walkę przewała wyspa, która nas rozdzieliła... teraz pewne było, że nie będzie dalej zaskoczony... Nadchodził kluczowy moment...
A tu na punkt C wpływa Rosyjski kuter ZOP... Niby mam przewagę prawie 2 rang bojowych... Ale jakbym miał stawiać wynik, stawiam na kuter... Ale bez walki się nie poddamy!!
Walka była ciężka, ale... Asheville triumfuje! Punkt C obroniony drugi raz... A wyspa jeszcze oddziela mnie od patrolowca... Emocje rosną...
Złowieszczy kształt wyłaniał się zza wyspy... I nagle pojawiły się płomyczki... Rakiety!!! TRZYMAĆ SIĘ!!
(i tak dowiedziałem się, że Pr.35 oprócz dobrej artylerii ma też rakiety)
Rakiety trafiły w Ashevilla, wywołując pożar oraz dziurawiąc okręt... W tej samej chwili kadłub Pr. 35 wyłonił się i Asheville otworzył ogień...
To było starcie, dla którego wezwano Asheville... Moment klęski lub chwały...
Rakiety i działa zwarły się w śmiertelnej walce... W samo południe Pr. 35 spłonął...
Ale i nasz heros, trzykrotnie broniący punktu... z wielką dziurą po rakietach, szalejącymi pożarami... położył się na dno...
Ale oczyścił drogę na tyle, że lekka kawaleria mogła zaatakować i przejąć kontrolę nad polem bitwy....
Bitwa zakończyła się wygraną... Dowództwo oceniło akcję Asheville na 690 gwiazdek... I jak zwykle wystawienia tak drogiego okrętu do linii było nieopłacalne, tym razem się opłaciło. Asheville został podniesiony, jest naprawiany i wreszcie zamontowano na nim dobry system gaśniczy... za całe 13 000!!
Załoga Ashevilla miała swój moment chwały... Może nawet ten emblemat jest w ich zasięgu...
W końcu HMS Churchill dał radę swój!