Samotny samuraj kontra włoski ogier
: 20 gru 2020, 17:22
Pewnego dnia, podczas - zdawałoby się - rutynowego patrolu wokół kotwicowiska, flota Cesarstwa została zaskoczona przez nacierające okręty Regia Marina.
Załoga Shimakaze dość szybko zlokalizowała okręt flagowy nieprzyjaciela - ciężki krążownik Trento.
Szczęśliwie dla dowódcy japońskiego niszczyciela, wrogi krążownik był zajęty wymianą ognia z innymi okrętami Cesarskiej Floty.
Widząc kryjący się w dymie okręt nieprzyjaciela - japoński dowódca postanowił zaatakować z bliska, jak najszybciej skracając dystans do celu.
Jednak przeciwnik nie był tak niedoświadczony - obserwator zaalarmował dowódcę o przechodzącej tuż przed dziobek torpedzie i atakującym niszczycielu.
Torpeda przeszła tuż przed dziobem...
Włoski dowódca wiedział, że ma tylko jedną szansę - ale i atut w postaci potężnych armat 203mm, mogących rozerwać atakujący niszczyciel zanim ten dokona zwrotu i wystrzeli swoją śmiercionośną broń - torpedy.
Celny strzał wyłączył z walki wyrzutnię numer jeden, oraz poważnie naruszył integralność kadłuba.
Od zagłady Shimakaze dzieliły sekundy - jednak obsługa nie puściła steru, wciąż kontynuując manewr.
Włoskie działa kalibru 100mm tylko dokańczały dzieła zniszczenia wzniecając pożary na całym śródokręciu.
Kolejne torpedy opuszczały wyrzutnie...
Gdy tylko dym się rozwiał, włoskim marynarzom ukazał się płonący i tonący Shimakaze...
oraz 4 torpedy idące w ich stronę.
Zwrot!!! - krzyknął włoski komandor szarpiąc koło sterowe...
... ale było już za późno.
Dwie potworne eksplozje po prawej burcie uniosły okręt ponad fale...
Wieżę nr 4 pochłonął pióropusz ognia, a sekundy później do rozgrzanych kotłów dostała się lodowata woda...
Poszycie krążownika rozerwało się w potwornej eksplozji, a hektolitry wody wdarły się do środka.
Dwa walczące okręty spoczęły tuż obok siebie.
Szczątki ciężkiego krążownika Trento spoczeły na dnie fiordu, tuż obok wraku swego zabójcy, niszczyciela Shimakaze.
Strata tak dużego okrętu była ciosem dla Regia Marina, i całej operacji w regionie.
Poświęcenie dowódcy Shimakaze nie poszło na marne.
Załoga Shimakaze dość szybko zlokalizowała okręt flagowy nieprzyjaciela - ciężki krążownik Trento.
Szczęśliwie dla dowódcy japońskiego niszczyciela, wrogi krążownik był zajęty wymianą ognia z innymi okrętami Cesarskiej Floty.
Widząc kryjący się w dymie okręt nieprzyjaciela - japoński dowódca postanowił zaatakować z bliska, jak najszybciej skracając dystans do celu.
Jednak przeciwnik nie był tak niedoświadczony - obserwator zaalarmował dowódcę o przechodzącej tuż przed dziobek torpedzie i atakującym niszczycielu.
Torpeda przeszła tuż przed dziobem...
Włoski dowódca wiedział, że ma tylko jedną szansę - ale i atut w postaci potężnych armat 203mm, mogących rozerwać atakujący niszczyciel zanim ten dokona zwrotu i wystrzeli swoją śmiercionośną broń - torpedy.
Celny strzał wyłączył z walki wyrzutnię numer jeden, oraz poważnie naruszył integralność kadłuba.
Od zagłady Shimakaze dzieliły sekundy - jednak obsługa nie puściła steru, wciąż kontynuując manewr.
Włoskie działa kalibru 100mm tylko dokańczały dzieła zniszczenia wzniecając pożary na całym śródokręciu.
Kolejne torpedy opuszczały wyrzutnie...
Gdy tylko dym się rozwiał, włoskim marynarzom ukazał się płonący i tonący Shimakaze...
oraz 4 torpedy idące w ich stronę.
Zwrot!!! - krzyknął włoski komandor szarpiąc koło sterowe...
... ale było już za późno.
Dwie potworne eksplozje po prawej burcie uniosły okręt ponad fale...
Wieżę nr 4 pochłonął pióropusz ognia, a sekundy później do rozgrzanych kotłów dostała się lodowata woda...
Poszycie krążownika rozerwało się w potwornej eksplozji, a hektolitry wody wdarły się do środka.
Dwa walczące okręty spoczęły tuż obok siebie.
Szczątki ciężkiego krążownika Trento spoczeły na dnie fiordu, tuż obok wraku swego zabójcy, niszczyciela Shimakaze.
Strata tak dużego okrętu była ciosem dla Regia Marina, i całej operacji w regionie.
Poświęcenie dowódcy Shimakaze nie poszło na marne.