Morskie opowieści: Opowieść o linie i ogniu
: 02 sty 2020, 10:30
Holowanie w grach morskich nie działa - osoba, której dedykowany jest post
Wszystko zaczęło się w Norwegii. Wraz z Qbikiem płynęliśmy na kutrach, aby walczyć o podejście do fiordu.
Atak rozpoczął się bez większych problemów. Zajęcie punktu, walka ogniowa. I gdy rozstrzelaliśmy wrogi kuter doszło do najgorszego.....
Obaj wpadliśmy na skały. Qbik miał łatwiej, on tylko zawadził, natomiast ja kolebotałem* się na mieliźnie....
.... z pięknym widokiem na punkt odradzania wroga! Zaczynało być gorąco. Qbik zszedł ze skał i pędził co prędzej w moją stronę.
-Zepchnij mnie!
-Nie. Rzucę ci linę!** - odparł Qbik
Jak obiecał, tak zrobił. Niestety, lina zerwała się, gdy tylko obróciłem się trochę. Sytuacja dalej była napięta...
Zwłaszcza, że pojawili się wrogowie. Choć odparliśmy atak, to kuter Qbika został zniszczony. Zostałem sam za liniami wroga...
Qbik wezwał swój dozorowiec i z zawrotną prędkością traktora na zakręcie zmierzał w moją stronę. Tymczasem ja odparłem kolejny atak kutra, który zamierzał pozbyć się mojego "stanowiska ogniowego", a co gorzej, zostałem zauważony przez samolot...
Sytuacja stała się niebezpieczna. Wróg ostrzelał mnie z karabinów i zrzucił bomby, które na szczęście tylko obrzuciły mnie odłamkami. Przy drugim podejściu moi strzelcy zestrzelili maszynę, która spadła zaraz obok mnie, powodując więcej strat, niż sam atak. Kuter płonął, załoga była ranna.. Pewne było, że dłużej nie wytrzymamy....
W tym czasie Qbik musiał walczyć, aby się do mnie dostać. S-100 ustawił się bokiem do niego i pruł z wszystkich dział. Ta walka na bliski dystans mogła zakończyć się tragicznie, ale to Qbik wyszedł z niej zwycięsko.
Po długich minutach na płyciźnie, zestrzeleniu samolotu, zatopieniu kutra i dozorowca (oraz uszkodzeniu 2 jednostek, które możliwe, że nie wiedziały, skąd przyszedł atak), nadpłynął Qbik. Rzuciliśmy sobie liny i wreszcie ściągnął mnie z mielizny...
I wtedy skończyła się bitwa o fiord. Ten mały epizod był tylko epizodem, ale postawa załogi kutra PT-565, jak i patrolowca PC-451 zasłużyła na medale.
Przy stracie 1 kutra, zatopiliśmy 4-5 jednostek wroga oraz zestrzeliliśmy 1 samolot, a kluczowy punkt został utrzymany.
*kolebotanie resetowało co chwilę licznik zejścia z okrętu
**Dwa okręty szykują liny (klawisz 0). Gdy są blisko, klawisz zmienia się w "rzucenie liny" i rzucamy linę (wciskając kolejny raz 0)
Wszystko zaczęło się w Norwegii. Wraz z Qbikiem płynęliśmy na kutrach, aby walczyć o podejście do fiordu.
Atak rozpoczął się bez większych problemów. Zajęcie punktu, walka ogniowa. I gdy rozstrzelaliśmy wrogi kuter doszło do najgorszego.....
Obaj wpadliśmy na skały. Qbik miał łatwiej, on tylko zawadził, natomiast ja kolebotałem* się na mieliźnie....
.... z pięknym widokiem na punkt odradzania wroga! Zaczynało być gorąco. Qbik zszedł ze skał i pędził co prędzej w moją stronę.
-Zepchnij mnie!
-Nie. Rzucę ci linę!** - odparł Qbik
Jak obiecał, tak zrobił. Niestety, lina zerwała się, gdy tylko obróciłem się trochę. Sytuacja dalej była napięta...
Zwłaszcza, że pojawili się wrogowie. Choć odparliśmy atak, to kuter Qbika został zniszczony. Zostałem sam za liniami wroga...
Qbik wezwał swój dozorowiec i z zawrotną prędkością traktora na zakręcie zmierzał w moją stronę. Tymczasem ja odparłem kolejny atak kutra, który zamierzał pozbyć się mojego "stanowiska ogniowego", a co gorzej, zostałem zauważony przez samolot...
Sytuacja stała się niebezpieczna. Wróg ostrzelał mnie z karabinów i zrzucił bomby, które na szczęście tylko obrzuciły mnie odłamkami. Przy drugim podejściu moi strzelcy zestrzelili maszynę, która spadła zaraz obok mnie, powodując więcej strat, niż sam atak. Kuter płonął, załoga była ranna.. Pewne było, że dłużej nie wytrzymamy....
W tym czasie Qbik musiał walczyć, aby się do mnie dostać. S-100 ustawił się bokiem do niego i pruł z wszystkich dział. Ta walka na bliski dystans mogła zakończyć się tragicznie, ale to Qbik wyszedł z niej zwycięsko.
Po długich minutach na płyciźnie, zestrzeleniu samolotu, zatopieniu kutra i dozorowca (oraz uszkodzeniu 2 jednostek, które możliwe, że nie wiedziały, skąd przyszedł atak), nadpłynął Qbik. Rzuciliśmy sobie liny i wreszcie ściągnął mnie z mielizny...
I wtedy skończyła się bitwa o fiord. Ten mały epizod był tylko epizodem, ale postawa załogi kutra PT-565, jak i patrolowca PC-451 zasłużyła na medale.
Przy stracie 1 kutra, zatopiliśmy 4-5 jednostek wroga oraz zestrzeliliśmy 1 samolot, a kluczowy punkt został utrzymany.
*kolebotanie resetowało co chwilę licznik zejścia z okrętu
**Dwa okręty szykują liny (klawisz 0). Gdy są blisko, klawisz zmienia się w "rzucenie liny" i rzucamy linę (wciskając kolejny raz 0)