Strona 1 z 1

Morskie Opowieści: O niewiernym Qbiku.

: 17 sty 2020, 1:26
autor: PL_Qbik
Kapitan Qbik był perfekcjonistą. Gdy obejmował dowództwo na jakimś okręcie, robił wszystko, aby okręt ten był w kwitnącym stanie i pełnej sprawności bojowej. Montował na nim wszystkie możliwe usprawnienia, zaopatrywał go w najnowsze rodzaje broni i wszelkie możliwe rodzaje amunicji. Chciał, aby jego okręty były gotowe na wszelkie możliwe niespodzianki i aby mogły poradzić sobie w każdej sytuacji.

Gdy powierzono mu dowództwo nad zespołem kutrów ZOP, postanowił, że będą to najlepiej uzbrojone kutry we flocie. Długo pracował nad tym, aby tak się stało. Zdobywał, testował i ćwiczył obsługę różnych rodzajów broni. Szczególnie zależało mu na broni przeciwpodwodnej, więc zainstalował na pokładach aż trzy jej rodzaje: 190-kilogramowe bomby głębinowe Mk6 zrzucane za rufę, miotacze boczne wyrzucające 190-kilogramowe bomby Mk6 i Mk9 przez obie burty i miotacze w przód, które mogły wyrzucać daleko przed dziób okrętu całe wachlarze 29-kilogramowych bomb T37 o średnicy 7,2 cala. Gdy wszystko to było gotowe, kapitan Qbik stwierdził, że jego kutry mogą już wyjść w morze.

Gdy obie jednostki stały w porcie, uzbrojone po zęby, wzbudzały powszechne zainteresowanie. Kapitan Qbik puchł z dumy.
Niestety. Qbik kapitanem był zupełnie od niedawna, nie zauważył więc, że zainteresowanie to dzieliło się na dwa rodzaje. Pierwszy rodzaj zainteresowania – podziw i zachwyt, okazywały piękne panie i przypadkowi przechodnie. Drugi rodzaj zainteresowania – obawę i niepokój o los obu jednostek, okazywali inni dowódcy i znający się na rzeczy marynarze. Niektórzy z nich próbowali nawet uświadomić Qbikowi na jakie niebezpieczeństwo się narazi wypływając w bój z taką ilością materiałów (bądź co bądź wybuchowych) zgromadzonych na pokładach okrętów. Inni twierdzili, ze to wszystko niepotrzebne, bo wróg już dawno nie dysponuje okrętami podwodnymi…

Kapitan Qbik nie wierzył.

W końcu nadszedł ten dzień, w którym okręty wyruszyły w morze. Doszło do bitwy.




Pierwszy z okrętów – kuter typu SC-497 szedł raźno na wroga, prezentując w pełnym blasku słońca afrykańskiej zatoki zgromadzoną na pokładzie broń. Marynarze stali w gotowości przy działach, karabinach i miotaczach. Rwali się do walki.
1..jpg
2..jpg
3.1.jpg



Niestety – nie było im to dane.
Z bitewnego dymu, w odległości kilometra wychynął wrogi okręt.
4..jpg
5..jpg



I oddał jeden strzał. Tylko jeden. To wystarczyło.
6.1.jpg



Pocisk trafił w dziób, pomiędzy stanowisko działka, a załadowany pociskami miotacz bomb.
7..jpg



Nikt z załogi SC-497 nie zdążył nawet powiedzieć „O!”
8..jpg



Gdy z kadłuba poszły drzazgi…
9..jpg



…a okręt zmienił się…
10..jpg



…w ogromną kulę ognia…
11..jpg
12..jpg



…i dymu…
13..jpg
14..jpg



…po czym przechylił się…
15..jpg



…i zatonął.
16..jpg



Drugi z okrętów – eksperymentalny kuter ZOP typu PC-451, również załadowany po brzegi trotylem…
17..jpg



…tak samo rześko podążał do boju…
18.1.jpg



…za zaprzyjaźnionym okrętem kapitana Danio.
19..jpg



Grzybki bomb głębinowych typu T37, wspaniale lśniły na dziobie, w pełnym słońcu Afrykańskiej Zatoki.
20..jpg



Gdy z lewej burty otworzył się prześwit i zauważono wroga, kapitan Danio jako bardziej doświadczony, lekko przyhamował i otworzył ogień.
21..jpg



Uradowani marynarze kapitana Qbika zaczęli nakierowywać na wroga lufy swej broni…
22..jpg



Gdy od strony wroga nadleciał pocisk.
23..jpg



Jeden pocisk.
24..jpg



I to wystarczyło.
25..jpg



Pocisk trafił dokładnie w wypełniony pociskami miotacz bomb.
26..jpg



Nikt z załogi PC-451 nie zdążył nawet powiedzieć „W mordę!”
27..jpg



Gdy z kadłuba poszły drzazgi…
28..jpg



…a okręt zmienił się…
29..jpg



…w ogromną kulę ognia…
30..jpg



…i dymu…
31..jpg



Tymczasem kapitan Danio, który na pokładzie swojego okrętu przezornie nie umieścił ani jednej bomby głębinowej, ze swoją wspaniałą Pszczołą wymalowaną na dziobie,
32..jpg



i figlarnym napisem wymalowanym na rufie…
34..jpg



…pomimo niejednego trafienia jakie niewątpliwie otrzymał, mógł odpłynąć w pełnej sprawności bojowej…
35..jpg



…aby mścić poległych kolegów i ich dopalający się okręt.
36..jpg



Po tych wydarzeniach kapitan Qbik uwierzył bardziej doświadczonym kolegom i już nigdy więcej nie załadował na pokład swych okrętów ani jednej, złamanej bomby głębinowej.

_______________________________________________________________KONIEC.________________________________________________________________________________

Re: Morskie Opowieści: O niewiernym Qbiku.

: 17 sty 2020, 1:44
autor: PL_CMDR Blue R
Serio? Dwa razy pierwszym pociskiem? Nagrodę mogli by dawać :)

"Arabski terrorysta" x2 (1200 Srebrnych Lwów)

Ps. Pewnie kojarzysz, że jak kutrami idziemy na zwarcie, to ja melduję 'zrzucam balast"... Wtedy ja odpalam torpedy niekoniecznie we wroga.... a głównie po to, aby znikły z pokładu i nikt ich nie trafił.

Re: Morskie Opowieści: O niewiernym Qbiku.

: 17 sty 2020, 11:50
autor: PL_Cmd_Jacek
PL_Qbik - :kawa ekstra opowieść :lol :lol

Re: Morskie Opowieści: O niewiernym Qbiku.

: 17 sty 2020, 12:33
autor: PL_danio25
Ahh te bomby głębinowe, fajna opowieść Qbik :P

Re: Morskie Opowieści: O niewiernym Qbiku.

: 17 sty 2020, 18:19
autor: PL_Qbik
@ PL_CMDR Blue R
Serio. Wszystko mam na "taśmie". Jeśli chcesz - służę nagraniem. :D

@ PL_Cmd_Jacek, @PL_danio25
Cieszę się, że Wam się podobało. :cool: