R3 - ppor. Feliks Piłsudski - Pod Lublinem

[PL_CMDR Blue R]

-50? - policjant gwizdnął - To bez zgody doktora tak daleko jechać nie będziemy. Tym bardziej, że most na Wiśle jest zniszczony od kilku dni. Was czeka podróż w inną stronę...
-Nie rozmawiać z aresztantem - odezwał się nagle ktoś z boku - Mieliście go włożyć do samochodu.
-Sam? Z tą nogą to potrzebuję pomocy - odpowiedział milicjant do drugiego, który pojawił się obok.
-Dobrze, bierzcie go za za ręce, ja pomogę od strony nóg.

[pingwin14-93]

- A mogę prosić o wzięcie mnie pod ramiona? Wolał bym nie rozwalić całkowicie złamanej nogi. Macie telefon? Zadzwońcie o potwierdzenie personaliów moich do sztabu.

[PL_CMDR Blue R]

Policjant spojrzał na niego:
-Zadzwonić mówisz... - wyglądał na to, że zastanawiał się - W sumie... Gdzie jest ten sztab?

[pingwin14-93]

- Z naszym lotniskiem się nie skontaktujecie bo nie ma tam linii telefonicznej. Można by spróbować z Dęblinem lub zakładami lotniczymi w Lublinie i pułkownikiem Sznukiem. Najlepiej z Dęblinem tam odbywałem szkolenie więc powinni móc potwierdzić personalia. Nie dają informacji pilotom gdzie stacjonują wyższe sztaby. O tym mógłby wiedzieć Kapitan Sędzielewski dowódca naszej eskadry. - Feliks się zastanowił - Może spróbujcie skontaktować się z pocztą w wiosce? W Kraszewicach.

[PL_CMDR Blue R]

-To może zostawimy to żandarmerii, jak sami nie wiecie z kim się kontaktować? - powiedział policjant, gdy drugi powiedział:
-Mówicie, że w zakładach lotniczych Lublin jest pułkownik, który potwierdzi, że wy to wy?

[pingwin14-93]

- Nie wiem czy w tym momencie ale tak, przenosiny nasze pod Lublin miał organizować Pułkownik Sznuk. Lecz może lepiej niech żandarmeria to zorganizuje. Nie wiem czy w tym momencie dacie rade się dodzwonić. Wile rzeczy już zbombardowali łajdaki.

[PL_CMDR Blue R]

Policjant machnął ręką:
-Dobra, Tomek, bierzmy go do samochodu.

Wlekli się zatłoczoną drogą, która zapchana była tłumami uchodźców. Sądząc po tempie którym jechali, to "50 kilometrów", pokonywaliby chyba do północy. Na rogatkach jakiegoś miasta, samochód zatrzymał się przy żandarmach. Policjant powiedział:
-Panie oficerze. Mamy tutaj spadochroniarza. Twierdzi, że jest pilotem z pułku lotniczego spod Lublina i został zestrzelony. Świadkowie twierdzą, że wyskoczył z samolotu transportowego ze swastykami, gdy został zaatakowany przez polskie myśliwce. Złamał nogę przy lądowaniu i tak go znaleźli.
Żandarm spojrzał na Feliksa i zapytał:
-Z jakiej jednostki jesteście?

[pingwin14-93]

- Jestem z 121 Eskadry Myśliwskiej, służę pod Kapitanem Sędzielewskim.

[PL_CMDR Blue R]

Żandarm spojrzał i zapytał, czy ma jakieś dokumenty. Dostawszy negatywną odpowiedź powiedział:
-A ta eskadra to w której jest armii?

[pingwin14-93]

- Wczoraj przebazowali nad pod Lublin. Tu mają być armie Prusy Łódź i DOK Lublin. Rano nas wdrażał pułkownik Sznuk.

[PL_CMDR Blue R]

-Kojarzycie pułkownika Sznuka? - zapytał żandarm drugiego, który pokręcił głową i powiedział - Armia "Łódź"? Oni nie walczą pod Piotrkowem? To pół Polski.
-To co robimy? - zapytał sierżanta.
Sierżant odpowiedział:
-Jak to nasz, trzeba go przerzucić za Wisłę. Jak nie nasz, to rozstrzelać, albo przerzucić za Wisłę.
Policjant odpowiedział:
-Chcieliśmy go do szpitala zawieźć.
Sierżant powiedział:
-Warszawiacy mogliby potwierdzić, czy to od nich... Albo nasi... - spojrzał do samochodu - Złamana noga? Więc i tak do jednostki wracać nie będziecie, tylko do szpitala...
Policjant powiedział:
-Właśnie dlatego tu do szpitala go chcemy zawieźć.
Sierżant odpowiedział:
-Pomóżcie nam go wysadzić. Zajmiemy się nim...

Pomstując na kajdany, wyciągnęli Feliksa i wreszcie go rozkuli, sadzając obok ogniska. Gdy policjanci odjechali, sierżant powiedział do Feliksa:
-Chwila minie zanim zorganizujemy sanitarkę. Mówicie, że pod Lublinem są wasi i się organizują? Jesteście z Armii Łódź?

[pingwin14-93]

- Nie, byliśmy pod armią Kraków ale 2-3 dni temu Nas przenieśli pod Dęblin, a spod dęblina dzień później pod Lublin. Dziś podczas patronu między Sandomierzem a Annopolem wykryliśmy ze skrzydłowym samoloty lecące od Opatowa nad Annopol. Ruszyliśmy na przechwycenie chcąc bronić mostu na Wiśle. Okazało się że były to bf 109 które mają przewagę nad naszymi staruszkami. Tak oto w walce kiedy lecieliśmy wprost na siebie jebany szwab odstrzelił mi lewe skrzydło wraz ze wspornikiem. Podczas skoku ze spadochronem roztrzaskałem się o ziemię. Słyszałem od chłopów że Szwab też spadł więc mamy remis. Mam nadzieję że Jankowi nic nie jest - Feliks miał chwilę odpoczynku i myśli zaczęły uciekać a on bał się o podwładnego z którym się zżył.

[PL_CMDR Blue R]

-Z armii "Kraków" jesteście? - powiedział nagle żandarm - Więc chyba piloci z Krakowa was mogą rozpoznać, prawda?
Gdy Feliks przytaknął sierżant klepnął go w zdrową nogę i powiedział:
-To się dobrze składa. Na drugim brzegu są wasi koledzy, to będą mogli potwierdzić kim jesteście. W każdym razie nie możecie tutaj zostać. Niemcy zbliżają się i wszystkich żołnierzy musimy przerzucić na drugi brzeg. Ale procedura wymaga, aby być wobec was ostrożnym. Pojedziecie do szpitala na tyłach pod eskortą, tam was koledzy rozpoznają i tak to będzie wyglądać.

[pingwin14-93]

- Wiem ze tam są moi koledzy - uśmiechnął się Feliks pier5wszy raz od wylotu z bazy - nawet mogę powiedzieć w której wiosce stacjonujemy. Chociaż wiem ze i tak pojechać tam ze mną nie będziecie mogli. A i lekarz by się przydał.

[PL_CMDR Blue R]

Jeszcze pewien czas czekali na sanitarkę, którą przyjechał też żołnierz mający pilnować Feliksa... Na szczęście, gdy sanitariusz oglądał nogę Feliksa przytakiwał oglądając usztywnienie, a sierżant instruując żołnierza o podejrzeniu bycia przez Feliksa Niemcem napomknął niejako przy okazji. Sanitariusze wreszcie przełożyli Feliksa na nosze i włożyli do pojazdu... I wówczas Feliks spostrzegł coś, czego nie chciał zobaczyć. Dach sanitarki i bok były podziurawione kulami, które wchodziły od sufitu...