Skies above Britain - Kampania - rozdział 1 - Hurricane
: 07 mar 2023, 15:11
Lipiec 1940
Był słoneczny poranek. Prowadziłem właśnie patrol Hurricane'ów nad Londynem, gdy usłyszeliśmy wezwanie z dyspozytora. Nad Dover pojawiły się Niemieckie bombowce. Od czasu Dunkierki pewne było, że wreszcie się pojawią. Ruszyliśmy natychmiast w stronę wybrzeża, jednak dyspozytor nie miał dobrych informacji. To Dover było celem nalotu.
Pędziliśmy tam na złamanie karku, a wkrótce dostrzegliśmy kanał i miasto, nad którym wybuchały pociski artylerii przeciwlotniczej.
Udało nam się dostać w pobliże wybrzeża, gdy ostatnia grupa bombowców zrzucała bomby. Szczęśliwie dla nas, zawracali w stronę lądu, dając nam szansę na atak. Niestety, u góry dostrzegliśmy małe punkciki, myśliwce, trzymające się lewej strony grupy.
-Grupa B! Atakować bombowce, Grupa A! Ruszamy na myśliwce!
Wpadliśmy na nieświadomego przeciwnika, rozpraszając formację Messerschmittów. Rozbity przeciwnik pierzchał przed nami, obawiając się podjąć starcia, a co najmniej jeden spadał w płomieniach. Nasz atak był udany i powinien otworzyć drogę grupie B. Wtedy zorientowałem się, że w pobliżu nie było Nowego. Nowy, lecący po mojej lewej stronie, wypadł z szyku... Nie mogłem go zostawić, ruszyliśmy na poszukiwanie.
Szczęśliwie wróg pierzchał, co pozwalało na łatwiejsze zorientowanie się w przestrzeni. Znalazłem Nowego. Pogonił za szkopem i teraz wspinał się, aby nas dogonić... Traciliśmy jednak cenny czas...
W tym czasie Eskadra B rozproszyła formację wroga, jednak pierwszy atak nie obył się bez strat. Żółty klucz był pod tym względem najmocniej postrzelony.
Na dodatek eskorta znajdująca się po drugiej stronie grupy, ciężkie myśliwce Bf110 ruszyły do ataku. Część uderzyła na grupę B, kilku z nich poleciało w naszą stronę. Nie taki jednak groźny Bf110, jak go malują i w czołowym starciu ze mną, przeciwnik nie miał szans. 1:0, szkopie!
Udało mnie się połączyć z Nowym i ruszyliśmy w pogoń. Bombowce właśnie zbliżały się do wybrzeża. Grupa B meldowała braki amunicji i uszkodzone maszyny. Zostaliśmy tylko my i czerwoni. Aby uderzyć na raz nakazałem Czerwonym wyprzedzić grupę.
Bombowce wleciały nad kanał, ścigane ogniem z baterii nadbrzeżnych. Dobrze, że żadnego z naszych nie było w tej formacji
-Bardzo śmieszne (zielony pilot)
Już ich doganialiśmy, gdy nagle zaatakowały nas Messerchmitty. Albo nie miały dużo paliwa, albo bały się wdać w długą walkę, jednak rozproszyły nas i odleciały. Straciłem znów kontakt z Nowym, a Niebieski 2 z postrzeloną chłodnicą i cieknącym olejem, zawrócił do bazy...
Nie było czasu szukać, gdzie zaginął Nowy. Musiał sobie poradzić. Ruszyłem w pościg. Czerwoni zaraz powinni zaczynać atak.
Nie wiedziałem, że Nowy stoczył pojedynek z parą Bf110, a gdy im uszedł, zauważył bombowiec, który wypadł z szyku. Ruszył do ataku, wystrzeliwując w niego wszystkie pociski. Niestety, sam został trafiony i ciągnąc dym odleciał do Anglii
Nie wiedziałem wówczas o tym, doganiając formację wroga... Brzeg Francji był coraz bliżej...
Przekonali się o tym Czerwoni, którzy podczas zajmowania pozycji wdali się w krótką walkę z parą Messerschmittów. Nie powstrzymało to ich jednak przed zajęciem pozycji do ataku.
To była nasza ostatnia szansa...
Nie było sensu atakować zwartej formacji. Trzeba było dopilnować, aby żaden z bombowców, które zrzuciły już swój ładunek nie wrócił do domu. Zaatakowaliśmy ciągnące za grupą bombowce. Jednego z nich udało mnie się strącić.
Czerwoni również nie próżnowali. Wymiana ognia trwała do ostatniego pocisku. Czerwony 2 oberwał, z silnika wystrzelił ogień. Pilot oderwał się od grupy, starając się uciec jak najbliżej Anglii. Po chwili zobaczyliśmy spadochron.. Oby to nasi go wyłowili...
Już nie mieliśmy amunicji i zaczęliśmy się wycofywać. Wtedy to nastąpił ostatni atak eskorty. Rozproszyli nas i każdy musiał troszczyć się o siebie... Co gorzej, jednym z pozostałych, był żółtodziób z czerwonego klucza.
Mnie i liderowi czerwonych udało się oderwać od przeciwników, jednak o losach żółtodzioba nie dowiedzieliśmy się nigdy.
Czerwony 2 został wyłowiony przez naszych. Jednak długi lot w płonącym samolocie nie należał do najlepszych pomysłów i ciężko poparzony trafił do szpitala.
Do bazy nie powrócił także i Żółty 3, jednak jak się dowiedzieliśmy po utracie skrzydła musiał opuścić maszynę i był pod Dover, cały i zdrowy wracając do nas.
Co się stało z Czerwonym 3? Nie wrócił. Łudziliśmy się wówczas, że może wyskoczył na spadochronie i jest w niewoli, ale nikt nie mógł być tego pewnym.... Czerwony Krzyż też nie miał żadnych informacji...
Pozostali wracali na lotnisko bardziej lub mniej postrzelonymi maszynami, każdy ze swoją bogatą historią walki
Nasze pierwsze starcie zakończyło się dużymi stratami. Choć to Niemcy stracili więcej maszyn, nie był to zbyt dobry początek.
[przed nowym lotem dostaniemy nowe maszyny]
P/O Gray (Lider Czerwonych) zestrzelił wraz ze skrzydłowymi 2 uszkodzone bombowce
F/O Shallard (Czerwony 2) brał udział w zestrzeleniu jednego uszkodzonego Bombowca, został ranny.
P/O Eversheed (Czerwony 3) zestrzelił jednego Bf109 i zginął w walce.
F/Lt Way (Lider Niebieskich) zestrzelił jednego Bf110 oraz 1 uszkodzony bombowiec.
Przy podliczaniu 1 bombowiec podzielono na 4 części: Way, Turley-George, Cook i Deere (lider niebieskich i żółci)
Otrzymane uzupełnienia P/O Scott.
Łącznie eskadra zestrzeliła 3 bombowce Do17 oraz dwa myśliwce eskorty (Bf109 i Bf110), tracąc 3 maszyny oraz jednego pilota...
A wojna trwa dalej....
Był słoneczny poranek. Prowadziłem właśnie patrol Hurricane'ów nad Londynem, gdy usłyszeliśmy wezwanie z dyspozytora. Nad Dover pojawiły się Niemieckie bombowce. Od czasu Dunkierki pewne było, że wreszcie się pojawią. Ruszyliśmy natychmiast w stronę wybrzeża, jednak dyspozytor nie miał dobrych informacji. To Dover było celem nalotu.
Pędziliśmy tam na złamanie karku, a wkrótce dostrzegliśmy kanał i miasto, nad którym wybuchały pociski artylerii przeciwlotniczej.
Udało nam się dostać w pobliże wybrzeża, gdy ostatnia grupa bombowców zrzucała bomby. Szczęśliwie dla nas, zawracali w stronę lądu, dając nam szansę na atak. Niestety, u góry dostrzegliśmy małe punkciki, myśliwce, trzymające się lewej strony grupy.
-Grupa B! Atakować bombowce, Grupa A! Ruszamy na myśliwce!
Wpadliśmy na nieświadomego przeciwnika, rozpraszając formację Messerschmittów. Rozbity przeciwnik pierzchał przed nami, obawiając się podjąć starcia, a co najmniej jeden spadał w płomieniach. Nasz atak był udany i powinien otworzyć drogę grupie B. Wtedy zorientowałem się, że w pobliżu nie było Nowego. Nowy, lecący po mojej lewej stronie, wypadł z szyku... Nie mogłem go zostawić, ruszyliśmy na poszukiwanie.
Szczęśliwie wróg pierzchał, co pozwalało na łatwiejsze zorientowanie się w przestrzeni. Znalazłem Nowego. Pogonił za szkopem i teraz wspinał się, aby nas dogonić... Traciliśmy jednak cenny czas...
W tym czasie Eskadra B rozproszyła formację wroga, jednak pierwszy atak nie obył się bez strat. Żółty klucz był pod tym względem najmocniej postrzelony.
Na dodatek eskorta znajdująca się po drugiej stronie grupy, ciężkie myśliwce Bf110 ruszyły do ataku. Część uderzyła na grupę B, kilku z nich poleciało w naszą stronę. Nie taki jednak groźny Bf110, jak go malują i w czołowym starciu ze mną, przeciwnik nie miał szans. 1:0, szkopie!
Udało mnie się połączyć z Nowym i ruszyliśmy w pogoń. Bombowce właśnie zbliżały się do wybrzeża. Grupa B meldowała braki amunicji i uszkodzone maszyny. Zostaliśmy tylko my i czerwoni. Aby uderzyć na raz nakazałem Czerwonym wyprzedzić grupę.
Bombowce wleciały nad kanał, ścigane ogniem z baterii nadbrzeżnych. Dobrze, że żadnego z naszych nie było w tej formacji
-Bardzo śmieszne (zielony pilot)
Już ich doganialiśmy, gdy nagle zaatakowały nas Messerchmitty. Albo nie miały dużo paliwa, albo bały się wdać w długą walkę, jednak rozproszyły nas i odleciały. Straciłem znów kontakt z Nowym, a Niebieski 2 z postrzeloną chłodnicą i cieknącym olejem, zawrócił do bazy...
Nie było czasu szukać, gdzie zaginął Nowy. Musiał sobie poradzić. Ruszyłem w pościg. Czerwoni zaraz powinni zaczynać atak.
Nie wiedziałem, że Nowy stoczył pojedynek z parą Bf110, a gdy im uszedł, zauważył bombowiec, który wypadł z szyku. Ruszył do ataku, wystrzeliwując w niego wszystkie pociski. Niestety, sam został trafiony i ciągnąc dym odleciał do Anglii
Nie wiedziałem wówczas o tym, doganiając formację wroga... Brzeg Francji był coraz bliżej...
Przekonali się o tym Czerwoni, którzy podczas zajmowania pozycji wdali się w krótką walkę z parą Messerschmittów. Nie powstrzymało to ich jednak przed zajęciem pozycji do ataku.
To była nasza ostatnia szansa...
Nie było sensu atakować zwartej formacji. Trzeba było dopilnować, aby żaden z bombowców, które zrzuciły już swój ładunek nie wrócił do domu. Zaatakowaliśmy ciągnące za grupą bombowce. Jednego z nich udało mnie się strącić.
Czerwoni również nie próżnowali. Wymiana ognia trwała do ostatniego pocisku. Czerwony 2 oberwał, z silnika wystrzelił ogień. Pilot oderwał się od grupy, starając się uciec jak najbliżej Anglii. Po chwili zobaczyliśmy spadochron.. Oby to nasi go wyłowili...
Już nie mieliśmy amunicji i zaczęliśmy się wycofywać. Wtedy to nastąpił ostatni atak eskorty. Rozproszyli nas i każdy musiał troszczyć się o siebie... Co gorzej, jednym z pozostałych, był żółtodziób z czerwonego klucza.
Mnie i liderowi czerwonych udało się oderwać od przeciwników, jednak o losach żółtodzioba nie dowiedzieliśmy się nigdy.
Czerwony 2 został wyłowiony przez naszych. Jednak długi lot w płonącym samolocie nie należał do najlepszych pomysłów i ciężko poparzony trafił do szpitala.
Do bazy nie powrócił także i Żółty 3, jednak jak się dowiedzieliśmy po utracie skrzydła musiał opuścić maszynę i był pod Dover, cały i zdrowy wracając do nas.
Co się stało z Czerwonym 3? Nie wrócił. Łudziliśmy się wówczas, że może wyskoczył na spadochronie i jest w niewoli, ale nikt nie mógł być tego pewnym.... Czerwony Krzyż też nie miał żadnych informacji...
Pozostali wracali na lotnisko bardziej lub mniej postrzelonymi maszynami, każdy ze swoją bogatą historią walki
Nasze pierwsze starcie zakończyło się dużymi stratami. Choć to Niemcy stracili więcej maszyn, nie był to zbyt dobry początek.
[przed nowym lotem dostaniemy nowe maszyny]
P/O Gray (Lider Czerwonych) zestrzelił wraz ze skrzydłowymi 2 uszkodzone bombowce
F/O Shallard (Czerwony 2) brał udział w zestrzeleniu jednego uszkodzonego Bombowca, został ranny.
P/O Eversheed (Czerwony 3) zestrzelił jednego Bf109 i zginął w walce.
F/Lt Way (Lider Niebieskich) zestrzelił jednego Bf110 oraz 1 uszkodzony bombowiec.
Przy podliczaniu 1 bombowiec podzielono na 4 części: Way, Turley-George, Cook i Deere (lider niebieskich i żółci)
Otrzymane uzupełnienia P/O Scott.
Łącznie eskadra zestrzeliła 3 bombowce Do17 oraz dwa myśliwce eskorty (Bf109 i Bf110), tracąc 3 maszyny oraz jednego pilota...
A wojna trwa dalej....