R1 - pchor. Andrzej Baran - ostatnie dni pokoju

[PL_CMDR Blue R]

-To już decyzja Tomasza - powiedział Bronek - Jakby było to pilne, to koledzy z Krakowa mogą poczekać... Ale masz rację, jak nie będzie potrzeby, to jeden.

[PL_Andrev]

- W porządku, tak tylko pytałem - odparł Andrzej.

[PL_CMDR Blue R]

9:30
Andrzej powoli szykował się do lotu, który miał prowadzić o 10:00, gdy Tomasz Kazański ogłosił alarm lotniczy.
-Intruz nad Wodzisławiem! Skarbek, Kowala, do maszyn!
Święty i Kowala pobiegli do maszyn i Biała 10, tak "zachowywana" na lotnisku ruszyła do startu. Piotr spojrzał na to i zapytał:
-To Biała 10 nie miała zostać na lotnisku?

[PL_Andrev]

- Miała, ale w przypadku gdy nie będzie alarmu.
Szkoda że jej nie zabrali, a tylko wciąż ryzykują większą awarią.

[PL_CMDR Blue R]

Lot patrolowy numer 40/08/39 o dziwo upłynął bez kontaktu z przeciwnikiem. Było wyjątkowo spokojnie. Gdy jednak Andrzej wracał do Aleksandrowic i podchodził do lądowania, kazano im wykonać jedno koło wokół lotniska, gdyż właśnie startował samolot. Była to Biała 10, która wystartowała samotnie i skierowała się na północ. Gdy wylądowali na lotnisku nie było już żadnego samolotu. Jeden z mechaników pomógł Andrzejowi wysiąść z samolotu i zapytał:
-Lot był spokojny?

[PL_Andrev]

- Tak, ale bardziej interesuje mnie kiedy Białą wróci sprawna.
Zapowiadał ktoś coś?
Mechanik był jednak w dobrym humorze, bo tylko odparł:
- Andrzej nie denerwuj się.

[PL_CMDR Blue R]

Pomiędzy 12, a 16 najpierw Bronek, a potem Tomasz mieli patrole. Pozwalało to Andrzejowi na chwilę spokoju (przynajmniej do 14:00, gdy miał stanąć na dyżurze), aby móc choć rzucić okiem na dzisiejszą gazetę.





"Niemcy w sytuacji katastrofalnej", "Japonia zmienia politykę", "Niemcy zakażają spadochroniarzy epidemią", "Polska nie dała się sprowokować" "Wojna Niemieckie na Słowacji", "Niemcy zamykają granice".. Tylko o tym, że wojna się zbliża. Na chwilę Andrzej zatrzymał się tylko na stronie z "dowódcami przyszłego konfliktu". No to już główni aktorzy pierwszego rozdziału zostali przedstawieni...








O 14:05 do czekającego na dyżurze Andrzeja podszedł Leon i powiedział:
-Andrzej, pomożecie nam z paliwem? Ostatni ładunek właśnie przyjeżdża.

[PL_Andrev]

- Jasne. Czytałeś dzisiejszą prasę?

[PL_CMDR Blue R]

-Trochę - powiedział Leon, gdy ruszyli do beczek - Wszystko w kierunku wojny prowadzi. Już nawet ze Słowacji latają intruzi. Żwirka wysłali przeciw takiemu, co nad Zakopanem krążył.

[PL_Andrev]

- Miejmy nadzieję że Anglicy i Francuzi zaczną mocniej naciskać szkopów.
Bo jak czytam to co czytam to mam wrażenie że wystarczy podpalić tę beczkę prochu.

[PL_CMDR Blue R]

-A to ona już się nie pali? Myślałem, że czekamy na wybuch. - zapytał Leon, wchodząc na pakę ciężarówki. Dwóch kolejnych mechaników stanęło obok Andrzeja, aby odbierać razem ciężki ładunek.

[PL_Andrev]

- A ja mam wrażenie że Niemcy po prostu cisną na nas chcąc wymusić ustępstwa.
Jakoś cicho o agresywniejszych działaniach żabojadów i herbaciarzy, prawda?

[PL_CMDR Blue R]

-A o naszych coś słyszy pan? - powiedział popychając pierwszą beczkę i wykorzystując moment, gdy pozostali naprężali mięśnie rąk, a nie ust, mówił dalej - Szkopy tam nie pchają się, bo wiedzą, że nic nie dostaną, tu mieli, nazwijmy to, ostatnią szansę... Jeszcze wkrótce pewnie na Węgry się rzucą, gdy od nas odstąpią... O ile nie wybiorą wojny i przegranej.

[PL_Andrev]

- Szczerze mówiąc byłbym spokojniejszy gdyby korpus angielski i Francuzi urządzali manewry przy granicy z Rzeszą.
Tak, łącznie z paradą kilku eskadr bombowców wzdłuż granicy. Kilkanaście takich Blochów-210 dałoby Adolfowi sporo do myślenia.
Jak to się odmienia po naszemu? Blochów czy Bloszów? - zmarszczył brwi Andrzej. - W sumie nasze Łosie też by mogły polatać wzdłuż granicy. Ale pewnie zaraz Adolfy by się darły "prowokacja, prowokacja!".
- Ech, ciężkie mają życie w sztabie generalnym.

[PL_CMDR Blue R]

-A ja tego nie rozumiem. I co z tego, ze prowokacja panie chorąży? - powiedział Leon - Jest pan tu w zasadzie trzecim, najwyższym stopniem, zaraz obok Mikołaja. Dlaczego nie możemy zrobić szkopom takiego lotu intruza? Mają zaraz przy granicach lotniska. Szybki przelot, pokazanie się, parę strzałów, aby się bali i powrót. Na pewno porucznik wie, gdzie można przelecieć, aby nawet nasi o tym nie wiedzieli. Szkopy będą się pluć, że tam wlecieliśmy? My? Panie, gdzieżbyśmy my tam wlatywali... To kolejne kłamstwo z Berlina. To oni twierdzą, że u nas nie latają, a gonicie ich codziennie. Kurcze, ja to bym nawet poleciał pod Gliwice i ostrzelał im samoloty na lotnisku. Jeden taki atak, a nawaliliby w portki.