Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Moderator: PL_CMDR Blue R
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Ludwik nie przejął się tym specjalnie raczej był przekonany że żołnierz pomyśli o ewaluacji kolegi do piwnicy...
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Ludwik ominął strażników i skierował się w stronę wyjścia. Do drzwi zostało kilka kroków. Już wyciągał rękę, aby popchnąć drzwi, gdy usłyszał za plecami:
-Stać! Wy chyba nie porywacie rannego?
Rzut oka do tyłu wystarczył. "Kapitanowy" żołnierz odezwał się i ściągał karabin z pleców, podczas gdy drugi dalej kierował do piwnicy.
Feliks obracając głowę, aby spojrzeć na żołnierza mimo siedzenia na "koszyczku" kolegów, odezwał się pierwszy:
- Spokojnie kolego. Nasza jednostka wycofuje się po nowe samoloty do Rumunii...
A Ludwik dostrzegł, że słowa wcale nie spowalniały zdejmowania karabinu przez strażnika, a wręcz działały zachęcająco. Na dodatek Żwirko eskalował. Uciszył Feliksa zduszonym głosem
- Przymknij się, Feliks, bo facet zacznie strzelać! -po czym krzyknął do strażnika - Nie, chyba go nie porywamy! Przenosimy w bezpieczne miejsce!
Strażnik skupił uwagę na Stanisławie, ale jednocześnie jego ręka kierowała się do zamka karabinu...
-Stać! Wy chyba nie porywacie rannego?
Rzut oka do tyłu wystarczył. "Kapitanowy" żołnierz odezwał się i ściągał karabin z pleców, podczas gdy drugi dalej kierował do piwnicy.
Feliks obracając głowę, aby spojrzeć na żołnierza mimo siedzenia na "koszyczku" kolegów, odezwał się pierwszy:
- Spokojnie kolego. Nasza jednostka wycofuje się po nowe samoloty do Rumunii...
A Ludwik dostrzegł, że słowa wcale nie spowalniały zdejmowania karabinu przez strażnika, a wręcz działały zachęcająco. Na dodatek Żwirko eskalował. Uciszył Feliksa zduszonym głosem
- Przymknij się, Feliks, bo facet zacznie strzelać! -po czym krzyknął do strażnika - Nie, chyba go nie porywamy! Przenosimy w bezpieczne miejsce!
Strażnik skupił uwagę na Stanisławie, ale jednocześnie jego ręka kierowała się do zamka karabinu...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Ludwik odpowiedział stanowczo
- Czy ty szeregowi na rozum upadliscie ? Celujecie do oficerów,. którzy bronią Polskiego nieba ? Jak śmiecie i jaką to czelność trzeba mieć. Kto jest twoim przełożonym żołnierzu?
- Czy ty szeregowi na rozum upadliscie ? Celujecie do oficerów,. którzy bronią Polskiego nieba ? Jak śmiecie i jaką to czelność trzeba mieć. Kto jest twoim przełożonym żołnierzu?
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Drugi ze strażników zainteresował się nagle niecodzienną sytuacją.
-Zbyszek? Co ty...
Szeregowy nie opuszczając uzbrojonej broni powiedział:
-To właśnie ci, co kapitan Palczyński kazał zatrzymać. Temu -mówiąc to patrzył na Ludwika - osobiście zabronił zabierać rannego.
-To ten dezerter? - drugi strażnik mówiąc to zaczął również ściągać karabin, a pierwszy machnięciem karabinem wskazał na schody do piwnicy:
-Do schronu go! - i to mówiąc patrzył na całą trójkę jak na wroga...
-Zbyszek? Co ty...
Szeregowy nie opuszczając uzbrojonej broni powiedział:
-To właśnie ci, co kapitan Palczyński kazał zatrzymać. Temu -mówiąc to patrzył na Ludwika - osobiście zabronił zabierać rannego.
-To ten dezerter? - drugi strażnik mówiąc to zaczął również ściągać karabin, a pierwszy machnięciem karabinem wskazał na schody do piwnicy:
-Do schronu go! - i to mówiąc patrzył na całą trójkę jak na wroga...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Ludwik uśmiechnął się i powiedział głośno
- Oj "bekniecie" za to ! - Spojrzał na szeregowego który powiedział dezerter - A ty za te słowa żołnierzyku, który celuję do oficerów pójdziesz daleko w stronę wroga. Zmienił ton i po żołniersku krzyknął - Na co się patrzycie ? Organizować nosze natychmiast ! Żebym ja wraz z oficerami ewakuował rannego do schronu. Co za burdel tu macie !
- Oj "bekniecie" za to ! - Spojrzał na szeregowego który powiedział dezerter - A ty za te słowa żołnierzyku, który celuję do oficerów pójdziesz daleko w stronę wroga. Zmienił ton i po żołniersku krzyknął - Na co się patrzycie ? Organizować nosze natychmiast ! Żebym ja wraz z oficerami ewakuował rannego do schronu. Co za burdel tu macie !
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Żołnierze tylko rzucili pytającym wzrokiem na siebie i wrócili do patrzenia na Ludwika. "Zbyszek" powiedział do tego "od dezertera" - Bohdan. Skocz dla panów, co noszy do ucieczki nie potrzebowali po nosze, ja ich przypilnuję.
-Nosze? - zapytał "Bohdan od dezertera"
Zbyszek odparł:
-Tak. Jakoś ich wcześniej nie potrzebowali, ale skoro teraz myślą jednak o tym, to niech dostaną, ja ich przypilnuję.
Bohdan opuścił broń i zaczął kierować się w stronę korytarza po lewej stronie, podczas gdy "Zbyszek" cały czas patrzył przez przyłożony do oka karabin na Żwirka i Ludwika trzymających Feliksa na rękach złożonych w siodełko jakby spodziewał się, że zaraz chwycą za broń. Tymczasem ręce Żwirka lekko zaczynały drżeć... W końcu stali cały czas trzymając na nich Feliksa. Żwirko szepnął do Ludwika:
-Te, "dezerter". Co robimy?
-Nosze? - zapytał "Bohdan od dezertera"
Zbyszek odparł:
-Tak. Jakoś ich wcześniej nie potrzebowali, ale skoro teraz myślą jednak o tym, to niech dostaną, ja ich przypilnuję.
Bohdan opuścił broń i zaczął kierować się w stronę korytarza po lewej stronie, podczas gdy "Zbyszek" cały czas patrzył przez przyłożony do oka karabin na Żwirka i Ludwika trzymających Feliksa na rękach złożonych w siodełko jakby spodziewał się, że zaraz chwycą za broń. Tymczasem ręce Żwirka lekko zaczynały drżeć... W końcu stali cały czas trzymając na nich Feliksa. Żwirko szepnął do Ludwika:
-Te, "dezerter". Co robimy?
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
- Kładziemy go , tylko ostrożnie. Najpierw tyłek i położysz się na plecy - powiedział Ludwik do Feliska - Będziesz trzymał mu nogę Żwirko - powiedział do Stanisława i dodał po cichu "trzymajcie się tego"
- Ehhh, ale numer patrzcie koledzy oficerowie, my którzy walczymy ze szkopami i bronimy nieba....w zasadzie często nie mamy szans, ale nie poddajemy się i zacięcie walczymy.
Teraz jakiś młokos do nas mierzy, ba nazywa nas dezerterami.
Kmiot nigdy nie widział szkopów tylko do swoich.....ahhhh brak słów.
Dobrze że cię Feliks chcieliśmy ewakuować bo by spadły tu bomby a ty byś tam leżał.
- poruczniku Żwirko opowiedz szeregowemu jak to jest mierzyć do wroga zaraz po wyskoczeniu z samolotu. Przyda to się mu gdy będzie na froncie pon tym jak szepniemy miłe słówko do sztabu o tym co się tu dzieję.
- Ehhh, ale numer patrzcie koledzy oficerowie, my którzy walczymy ze szkopami i bronimy nieba....w zasadzie często nie mamy szans, ale nie poddajemy się i zacięcie walczymy.
Teraz jakiś młokos do nas mierzy, ba nazywa nas dezerterami.
Kmiot nigdy nie widział szkopów tylko do swoich.....ahhhh brak słów.
Dobrze że cię Feliks chcieliśmy ewakuować bo by spadły tu bomby a ty byś tam leżał.
- poruczniku Żwirko opowiedz szeregowemu jak to jest mierzyć do wroga zaraz po wyskoczeniu z samolotu. Przyda to się mu gdy będzie na froncie pon tym jak szepniemy miłe słówko do sztabu o tym co się tu dzieję.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Żwirko usiadł na podłodze i oparł sobie nogę Feliksa na ramieniu, stając się żywym wyciągiem.
- Słuchajcie, szeregowy! - zwrócił się do strażnika, który opuścił swoją broń, celując w podłogę - jak widzicie, postanowiliśmy jednak pozostać z wami i pogadać z doktorem. Ale dobrze by było, abyśmy zdążyli przed bombami dotrzeć do schronu, piwnicy, czy co tutaj macie. Nie wiem kiedy i czy w ogóle nadejdzie wasz kolega z noszami, zatem czy moglibyście nam pomóc zanieść naszego kolegę w bezpieczne miejsce?
Żołnierz milczący do tej pory powiedział, nie ruszając się na krok:
-To uciekać z nim na rękach byliście gotowi, a teraz, aby go przenieść w bezpieczne miejsce siły nie macie? No, doktor na pewno chętnie o tym usłyszy, jak mu to opowiecie jak to zostawiliście rannego na podłodze, gdy okazało się, że nie uciekniecie z nim do Rumunii, panie oficerze. I jestem pewny, że uzna, że to jego wina, że kazał was zatrzymać. O! - spojrzał w bok, na drugiego szeregowego wracającego z noszami - Są i nosze. Możecie z nim wziąć ranne...
Przerwał, a jego oczy zdawały się rozszerzać, gdy ręczna syrena zamilkła, a za to dało się słyszeć inną syrenę, której odgłos narastał, mieszaną z odgłosem silników samolotu i pobliskim dźwiękiem karabinów maszynowych...
- Słuchajcie, szeregowy! - zwrócił się do strażnika, który opuścił swoją broń, celując w podłogę - jak widzicie, postanowiliśmy jednak pozostać z wami i pogadać z doktorem. Ale dobrze by było, abyśmy zdążyli przed bombami dotrzeć do schronu, piwnicy, czy co tutaj macie. Nie wiem kiedy i czy w ogóle nadejdzie wasz kolega z noszami, zatem czy moglibyście nam pomóc zanieść naszego kolegę w bezpieczne miejsce?
Żołnierz milczący do tej pory powiedział, nie ruszając się na krok:
-To uciekać z nim na rękach byliście gotowi, a teraz, aby go przenieść w bezpieczne miejsce siły nie macie? No, doktor na pewno chętnie o tym usłyszy, jak mu to opowiecie jak to zostawiliście rannego na podłodze, gdy okazało się, że nie uciekniecie z nim do Rumunii, panie oficerze. I jestem pewny, że uzna, że to jego wina, że kazał was zatrzymać. O! - spojrzał w bok, na drugiego szeregowego wracającego z noszami - Są i nosze. Możecie z nim wziąć ranne...
Przerwał, a jego oczy zdawały się rozszerzać, gdy ręczna syrena zamilkła, a za to dało się słyszeć inną syrenę, której odgłos narastał, mieszaną z odgłosem silników samolotu i pobliskim dźwiękiem karabinów maszynowych...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Ludwik wyszarpał szybko noszę od szergowego i rzucił w jego kierunku - Co nie mamy jaj ? Paraliż i strach ?
Natychmiast podstawił nosze pod Feliksa wydając instrukcje jak przenieść poszkodowanego - Staszek trzymaj cały czas nogę, ja wezmę go pod pachy i podniosę, wy nie patrzcie tak tylko podsunięcie nosze i pomożecie nam nieść. Jak tylko go posadzimy pobiegniesz sprawdzić co u chłopaków i sprowadź ich do schronu - powiedział to patrząc się na Żwirko. Kontynuował podczas transportu Feliksa na noszę do szegrowych, że to co zrobili to jest doświadczenie i za wczasu chcieli ewakuować kolegę.
Natychmiast podstawił nosze pod Feliksa wydając instrukcje jak przenieść poszkodowanego - Staszek trzymaj cały czas nogę, ja wezmę go pod pachy i podniosę, wy nie patrzcie tak tylko podsunięcie nosze i pomożecie nam nieść. Jak tylko go posadzimy pobiegniesz sprawdzić co u chłopaków i sprowadź ich do schronu - powiedział to patrząc się na Żwirko. Kontynuował podczas transportu Feliksa na noszę do szegrowych, że to co zrobili to jest doświadczenie i za wczasu chcieli ewakuować kolegę.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Jednak ledwo zrobili krok, gdy żołnierz trzymający karabin odezwał się:
-Stać. Nigdzie nie.... - i wtedy nastąpiła eksplozja. Coś uderzyło w Ludwika od tyłu i rzuciło go na Feliksa. Świat poszarzał, dźwięki zamilkły. Tylko to dzwonienie w uszach. Na dodatek wszystko się trzęsło. Ludwik spróbował wstać z Feliksa, ale kolejny wstrząs zwalił go z nóg, a pył, który zapełnił pomieszczenie utrudniał oddychanie i widzenie. Ludwik podniósł się kolejny raz i kolejny wstrząs zwalił go z nóg, tym razem w ramiona Żwirka.
Razem siedli na podłodze, a Żwirko sprawdzał jego ciało, jakby szukał ran i coś pytał
A ciało Ludwika odmawiało posłuszeństwa. Nie był w stanie zebrać się na odpowiedź, ani nawet nie słyszał pytania. Wtem Żwirko zerwał się na równe nogi i odpiął kaburę. Z kurzu wyłoniła się postać jak z horroru. Z ust leciała jej krew, w dłoni trzymała karabin, jak jakąś maczugę. Z trudem Ludwik rozpoznał żołnierza, który jeszcze chwilę chciał strzelać do niego. Żołnierz podciągnął go do góry opierając na plecach jak worek kartofli i ruszył w kurz, a Żwirko znikł z pola widzenia. Następne były schody. Szli w dół... O ile ruch Ludwika można było nazwać ruchem. Żołnierz brnął przed siebie, najpierw schodami, potem korytarzem...Ludwik z trudem przełknął to co miał w ustach... nawet nie wiedział, co to jest... i nagle jak ręką odjął słuch wracał, obraz odzyskiwał kolory. Żołnierz pchnął metalowe drzwi, a przed nimi znajdowało się pomieszczenie pełne ludzi siedzących na podłodze. Jakiś lekarz zerwał się, ktoś inny podbiegł do nich i zdjął Ludwika z żołnierza i posadził pod ścianą. Ludwik dostrzegł teraz, że cała twarz niosącego go żołnierza była we krwi, a on sam po sekundzie bezwładnie osunął się na ręce lekarza, który próbował mu otrzeć twarz. Dwie inne osoby chwyciły go i poniosły gdzieś w głąb pomieszczenia. Tu Ludwik stracił go z oczu, gdyż lekarz pochylił się nad nim, a kolejne dwie osoby podtrzymywały go, aby siedząc nie przewrócił się. Lekarz powiedział głośno:
-Słyszycie mnie?
Ludwik z trudem zebrał się. Momentalnie blokady puściły. Poczuł ból. Od krzyża w górę, aż do głowy czuł piekący ból, jakby kto mu kijem przyłożył. I teraz pożałował, że chciał moment wcześniej, aby odzyskać nad sobą kontrolę. Wcześniej tego bólu przynajmniej nie czuł.
-Stać. Nigdzie nie.... - i wtedy nastąpiła eksplozja. Coś uderzyło w Ludwika od tyłu i rzuciło go na Feliksa. Świat poszarzał, dźwięki zamilkły. Tylko to dzwonienie w uszach. Na dodatek wszystko się trzęsło. Ludwik spróbował wstać z Feliksa, ale kolejny wstrząs zwalił go z nóg, a pył, który zapełnił pomieszczenie utrudniał oddychanie i widzenie. Ludwik podniósł się kolejny raz i kolejny wstrząs zwalił go z nóg, tym razem w ramiona Żwirka.
Razem siedli na podłodze, a Żwirko sprawdzał jego ciało, jakby szukał ran i coś pytał
A ciało Ludwika odmawiało posłuszeństwa. Nie był w stanie zebrać się na odpowiedź, ani nawet nie słyszał pytania. Wtem Żwirko zerwał się na równe nogi i odpiął kaburę. Z kurzu wyłoniła się postać jak z horroru. Z ust leciała jej krew, w dłoni trzymała karabin, jak jakąś maczugę. Z trudem Ludwik rozpoznał żołnierza, który jeszcze chwilę chciał strzelać do niego. Żołnierz podciągnął go do góry opierając na plecach jak worek kartofli i ruszył w kurz, a Żwirko znikł z pola widzenia. Następne były schody. Szli w dół... O ile ruch Ludwika można było nazwać ruchem. Żołnierz brnął przed siebie, najpierw schodami, potem korytarzem...Ludwik z trudem przełknął to co miał w ustach... nawet nie wiedział, co to jest... i nagle jak ręką odjął słuch wracał, obraz odzyskiwał kolory. Żołnierz pchnął metalowe drzwi, a przed nimi znajdowało się pomieszczenie pełne ludzi siedzących na podłodze. Jakiś lekarz zerwał się, ktoś inny podbiegł do nich i zdjął Ludwika z żołnierza i posadził pod ścianą. Ludwik dostrzegł teraz, że cała twarz niosącego go żołnierza była we krwi, a on sam po sekundzie bezwładnie osunął się na ręce lekarza, który próbował mu otrzeć twarz. Dwie inne osoby chwyciły go i poniosły gdzieś w głąb pomieszczenia. Tu Ludwik stracił go z oczu, gdyż lekarz pochylił się nad nim, a kolejne dwie osoby podtrzymywały go, aby siedząc nie przewrócił się. Lekarz powiedział głośno:
-Słyszycie mnie?
Ludwik z trudem zebrał się. Momentalnie blokady puściły. Poczuł ból. Od krzyża w górę, aż do głowy czuł piekący ból, jakby kto mu kijem przyłożył. I teraz pożałował, że chciał moment wcześniej, aby odzyskać nad sobą kontrolę. Wcześniej tego bólu przynajmniej nie czuł.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Próbował wydusić z siebie słowo, ale początkowo były to bardzo trudne. Po chwili wydusił z siebie głośny jęk.
W tle słychać było kolejną eksplozję, dzięki której świadomość powracała.
- Ała ! Z tyłu... plecy - to pierwsze słowa, które padły z ust Ludwika.
Kolejne były nie zrozumiałe - Gdzie, ludzie ?...aaa , boli. Gdzie moi zołn...ała.
W tle słychać było kolejną eksplozję, dzięki której świadomość powracała.
- Ała ! Z tyłu... plecy - to pierwsze słowa, które padły z ust Ludwika.
Kolejne były nie zrozumiałe - Gdzie, ludzie ?...aaa , boli. Gdzie moi zołn...ała.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Lekarz spojrzał znad głowy Ludwika na jego plecy, cały czas mówiąc:
-Nie jest źle... To tylko brzydko wygląda... Nie opierajcie się o ścianę.... Powierzchowna.... - po czym kucnął przed Ludwikiem i powiedział - Wygląda na to, ze tylko was po plecach odłamki przejechały. Będziecie żyć. Skończy się nalot, obmyjemy ranę i jeszcze dziś na plecach spokojnie spać będziecie.
Wtedy ktoś zaczął mówić "miejsce! Rannego mamy!". Czy to był głos Żwirka?
-Ilu was jest? - zapytał lekarz, obracając głowę w stronę z której dochodził ten głos.
-Nie jest źle... To tylko brzydko wygląda... Nie opierajcie się o ścianę.... Powierzchowna.... - po czym kucnął przed Ludwikiem i powiedział - Wygląda na to, ze tylko was po plecach odłamki przejechały. Będziecie żyć. Skończy się nalot, obmyjemy ranę i jeszcze dziś na plecach spokojnie spać będziecie.
Wtedy ktoś zaczął mówić "miejsce! Rannego mamy!". Czy to był głos Żwirka?
-Ilu was jest? - zapytał lekarz, obracając głowę w stronę z której dochodził ten głos.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Ludwik również odwrócił głowę w kierunku głosu. Wszystko wydawało się że wraca do normy.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
Ktoś przepychał się za osobami. Noszowy? To musiały być nosze z Feliksem. Innych noszy się Ludwik nie spodziewał. Niemniej przez tłok w pomieszczeniu nie dane mu było zobaczyć, kto to jest., a jeszcze tłum robiący miejsce tym bardziej zasłonił widok Ludwikowi, lekarz tymczasem podniósł głowę, aby patrzeć nad stłoczonymi i nachylił się nad Ludwikiem pytając:
-Troje. To wszyscy?
-Troje. To wszyscy?
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Podcięte skrzydła
- Co jest z nimi ? Feliks , Staszek ! Żyjecie ? - Ludwik wypowiedział te słowa z wielkim wysiłkem - chwycił doktora i powiedział -
Moi ludzie są też na zewnątrz !
Cholera co z chłopakami na zewnątrz ? Muszę iść do nich - po czym udał się w kierunku wyjścia
Moi ludzie są też na zewnątrz !
Cholera co z chłopakami na zewnątrz ? Muszę iść do nich - po czym udał się w kierunku wyjścia