R3 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Pod Lublinem

[PL_CMDR Blue R]

-Jedna rzecz - powiedział i spojrzał na kapitana Sędzielowskiego - Kto będzie leciał na patrolu o 16?
Kapitan Sędzielowski powiedział:
-Chorąży Baran, Kapral Kremski i... - tu się zawahał - No i ja jako prowadzący.
Walerian przytaknął i powiedział:
-Więc postanowione. Panowie, to wszystko.

[LudwikG]

Gwarczyński jeszcze przez chwilę porozmawiał z kapitanem Sędzielowskim i wyraził swoją opinię na temat otrzymanego rozkazu...A mianowicie, że mało lata na "bojowo". Jednakże kapitan bardzo szybko przywrócił Ludwika do pionu i wytłumaczył mu że to co robi jest również ważne, a w zasadzie niezbędne do funkcjonowania całego mechanizmu jakim są wojska lotnicze...
Ludwik przysiadł przy RWD, i zaczął wypisywać nazwy lotnisk w tabelce pozostawiając miejsce na późniejsze notatki oraz dokładnie analizując rejony na mapie...
Odpalił papierosa i spojrzał na zegarek miał jeszcze chwilę czasu którą spędził na czyszczeniu swojego pistoletu VIS.

[PL_CMDR Blue R]

16:00
Kapitan Sędzielowski podszedł do Ludwika, który ładował się już do RWD i pomagając mu wsiąść powiedział:
-Ludwik. Jutro odstąpię wam moją maszynę, to nadrobicie loty bojowe, nie martwcie się.

[LudwikG]

- Dziękuję kapitanie, ale właśnie dojrzałem i wiem, że to również jest ważne....no przecież wojsko bez logistyki oraz zwiadu i informacji to daleko nie zajedzie....nie prawda ?

Ludwik poklepał kapitana i uśmiechając się powiedział
- Wodzu tylko niech się pan nie pomyli tam na górze, bo stracimy samolot łącznikowy, a i pułkownik nie będzie miał raportu..haha

[PL_CMDR Blue R]

Kapitan uśmiechnął się i wkrótce wystartowali.

Karczmiska z góry wyglądały prawidłowo. Szerokie pole, dużo miejsca do lądowania, żadnych śladów bomb. Wyglądało, jakby tylko czekało na przyjęcie samolotów lub zaoranie i obsianie. Sądząc po wielkości, zmieściłby się tu cały dywizjon...

[LudwikG]

Sprawdziłem jeszcze stan nawierzchni lądowiska poprzez lądowanie i odleciałem dalej...

[PL_CMDR Blue R]

Gdy Ludwik sprawdzał stan nawierzchni w Kraczewicach przez umysł mu mignęło, że gdyby Flip i Flap przedstawiali jego próby, to gruby by latał na górze i dawał polecenia, a chudy lądował na lotniskach i na przykład wpadłby samolotem na leżące na ziemi ogromne grabie... Wrócił jednak myślami do lądowiska. Podobnie jak i poprzednie, tak i tu nawierzchnia była wystarczająco równa. Gdy oderwał się od lądowiska raz jeszcze sprawdził je z góry. Koniczynisko było obszerne, przylegał do niego zagajnik, a z drugiej strony niedaleko było do wioski, gdzie można było przygotować kwatery. Wioska sama nie wyglądała na tkniętą wojennym zniszczeniem, a fakt, że była oddalona od głównych dróg komunikacyjnych powodowała, że zapewne mało który hitlerowiec tu zaglądał... bo co miałby do oglądania? Zagon kwitnących słoneczników? Przy Karczmiskach był przynajmniej tor kolejowy....

[LudwikG]

W locie robiłem krótkie notatki na kolanie. Polegało to na tym , że już na wcześniej przygotowanej kartce z wypisanymi nazwami lotnisk oraz wyrysowaną tabelką , zapisywałem skrótami sytuację i stan danego lotniska...
Po sprawdzeniu Kraczewic udałem się w stronę Kierza , a sam lot trwał dosłownie chwilę z racji na bliskość obu lotnisk.

[PL_CMDR Blue R]

Kierz to było pole z prawdziwego zdarzenia. Szerokie, obszerne... Chyba największe z tych, które do tej pory Ludwik oglądał. Równe, a na dodatek dość daleko od głównych szos, choć droga do Opola biegła w pobliżu... Wronów miał kilka wad. O ile samo pole było szerokie, to wokół było mało miejsc w których można by było ukryć maszyny. O ile ich dywizjon na upartego by się teraz zmieścił, to już maszyny z Ułęża trzeba by maskować na otwartym polu. To było dobre pole na jedną eskadrę... Niemniej dość niedaleko biegła szosa z Opola... Matczyn tym różnił się od Wronowa, że był większy, a i w okolicy było więcej miejsc do ukrycia samolotów... I ostatni na liście Radadwiec Duży... Jak przystało na nazwę lądowisko było szerokie, otoczone drzewami i krzewami i dość blisko szosy do Lublina... Na dodatek, gdy Ludwik startował po lądowaniu dostrzegł sunący na horyzoncie dym. Linia kolejowa biegła nie tak daleko od lotniska i kto wie, czy Niemcy tutaj nie zaglądali częściej...

W radio odezwał się kapitan Sędzielowski:
-Jak tam na dole? Macie wszystko?

[LudwikG]

- Wszystkie gniazda zaliczone. Wracam do mamy.
Od Radawiec poleciałem wprost na północ w kierunku Kocka z zamiarem podejścia na lotnisko od strony północnej. Miałem okazję zapoznać się ponownie z okolicą i zbadać rejon w którym mieliśmy działać. Korzystałem więc do woli , a jedynym ograniczeniem było paliwo...

[PL_CMDR Blue R]

... i kapitan Sędzielowski u góry:
-Ludwik - powiedział przez radio - Jak będziecie nad Szosą z Lublina rzućcie okiem, czy nie widać naszego rzutu kołowego

[LudwikG]

- Przyjąłem...

I zawróciłem nad drogę prowadzącą z Lublina do Puław , leciałem wzdłuż drogi aż do Kurowa , a stamtąd na Kock i dalej...

[PL_CMDR Blue R]

Myśliwce odprowadziły Ludwika tylko do drogi Lublin-Puławy, po czym samoloty wróciły do patrolowania linii Wisły. Ludwik zajrzał pod Kock i im dalej był od Wisły, tym bardziej pokojowo wyglądał krajobraz. Jakby maszyny niemieckie nie zapuszczały się aż tak daleko. Ludwik pokręcił się jeszcze chwilę i wreszcie skierował się na lotnisko.

O 17:25 Ludwik był już na lotnisku, a Walerian wysłuchał raportu o stanie lotnisk i zapytał:
-Więc dla nas każde, poza Wronowem się nadaje?

[LudwikG]

- W mojej opinii kapitanie lotniska nie nadające się dla nas to nie tylko Wronów ale i Matczyn , a po części i Kierz ze względu na jego wielkość, najlepiej będzie się nadawał dla dywizjonów bombowych...

[PL_CMDR Blue R]

-O ile je tu przyślą - powiedział Walerian - Na razie bombowce są - wskazał na zachód - Za Wisłą. Wszystko to pomieszane... Ale to nie nasza decyzja... Zaraz....Czyli dla nas najlepsze by były w waszej ocenie Karczmiska, Kraczewice lub... Nic innego?