R3 - ppor. Ludwik Gwarczyński - Pod Lublinem

[LudwikG]

Ludwik zwrócił się do radiotelefonisty...
- Nadajcie, że mają potwierdzić, i się upewnić że jest to wroga kolumna po czym ostrzelać jedną serią nie narażając się na starty.... Dalej obserwować z bezpieczniej odległości i meldować ich kierunek jeśli się nie zatrzymają.
Gwarczyński obrócił się do Edwarda i oznajmił.
- Macie rację, ale ułatwmy pracę kolegom...powinni wpaść w panikę i zatrzymać kolumnę. Teraz bombardowanie celów statycznych powinno być tylko formalnością.

[PL_CMDR Blue R]

-O ile zatrzymamy kolumnę na godzinę - powiedział Edward - Jak mają łączność taką jak z nami, to Niemcy zdążą jeszcze zjeść śniadanie.

[LudwikG]

- Hmm racja... nie wziąłem tego pod uwagę. Zobaczymy co zameldują, wtedy wydam polecenie aby kontynuować patrol.

[PL_CMDR Blue R]

Edward skinął na jednego z gońców i powiedział:
-Skontaktujecie się z pułkownikiem - to mówiąc zapisywał na kartce krótki rozkaz - Zameldujcie mu szkopów tutaj na drodze. Potrzebujemy informacji, czy Karasie będą atakować tą grupę. Meldujcie natychmiast.
Goniec zasalutował i skierował się ku drodze, przy której mieścił się telefon. Walerian pokręcił głową:
-500 metrów telefonu. Tylko tyle potrzebujemy.

[LudwikG]

Ludwik wtrącił swoje trzy grosze
- Aż tyle panie kapitanie. Na poprzednim lotnisku byłem odpowiedzialny za organizację kabla telefonicznego i podłączenie nas. Gra nie warta świeczki, dwa dni spędzone na załatwieniu po czym przenieśliśmy się na inne lotnisko.

[PL_CMDR Blue R]

-Wiem, poruczniku, wiem - powiedział Walerian - Przecież byliśmy tam razem. Wiemy ile spędziliście czasu, a potem wszystko... W magazynach powinny być zgromadzone przewody dla armii, aby je wydawać w razie potrzeby...
-Paliwo też - dodał Edward.

[LudwikG]

- Zgadzam się z panami całkowicie.
Ludwik odwrócił się do radiotelefonisty
- Głośnik się popsuł ? Powinni już coś zameldować...

[PL_CMDR Blue R]

-Nic nie meldowali - odpowiedział operator radia. Nie minęło może 10 sekund, gdy w radio odezwał się Andrzej:
- Piotr, celuj w ciężarówki, tam pewnie wiozą paliwo i amunicję!
-Tajes - słowa Piotra zbiły się w jeden ciąg
Znów mijała chwila ciszy, podczas której radio złapało jakiś pojedynczy krzyk:
-Mam!
A po nim głos Andrzeja:
-Piotr, przerywamy podejście, ogień się wzmaga.
I znów nastąpiła cisza...

[LudwikG]

Gwarczyński podszedł bliżej radia i powiedział
- No i o to chodziło, zaatakować i bezpiecznie odskoczyć. Andrzej ma łeb na karku...
Po czym znowu odwrócił się do kadry dowódczej.
- Teraz miejmy nadzieję, że Karasie się szybko zjawiają.
Z drugiej strony wróg jest coraz bliżej Wisły to nie zwiastuję dobrze.
Co pan kapitan o tym myśli ?

[PL_CMDR Blue R]

-Zapytajcie co z kolumną - powiedział kapitan do operatora radia - Zatrzymali się, spanikowali? Może Andrzej zatarasował im drogę.
Z radio popłynęły jednak złe wieści:
- Straciłem skrzydłowego! - odezwał się Andrzej - Widzę szczątki na ziemi. Jakie rozkazy?
Edward powiedział:
-Kolumna daleko nie ucieknie, a jak będą kręcić się nad nimi, to tylko myśliwce ściągną, zanim przylecą Karasie. Jak odleci, to może ich odciągnąć.
Kapitan powiedział:
-I niech wraca. Sam naraża się na zestrzelenie.
I obaj spojrzeli na Ludwika, jakby od niego oczekując wydania rozkazu dla Andrzeja.

[LudwikG]

- Niech to c**j jasny wszytko strzeli !
Jeśli jego stan na to pozwala niech kontynuje patrol, w północnej części jego odpowiedzialności.
Niech zamelduję czy zadali jakieś straty i co z kolumną ?

[PL_CMDR Blue R]

Operator zaczął nadawać wiadomość, a Edward zapytał:
-A nie lepiej, aby wrócił i aby po uzupełnieniu paliwa leciał w parze, Ludwiku? Na patrol możemy przecież wysłać teraz inną parę. Uważacie, że porucznik poradzi sobie sam nad ziemią niczyją?

[LudwikG]

- Dobrze, zatem przygotujemy nowa parę...
Nadajcie niech wraca na lotnisko !

[PL_CMDR Blue R]

Z radio odezwał się Andrzej:
-Straty wroga minimalne, kontynuuję patrol.
Operator radia odezwał się:
-Grot, zmiana planów. Oddalcie się od wroga i wracajcie na lotnisko.
Kapitan powiedział:
-Jeden mniej. Pech, czy co?

[LudwikG]

- Cholera wie ! Nie meldowali o niczym niezwykłym, więc wykluczam jakieś opl na ciężarówce. Zapewne mieli więcej karabinów maszynowych, a szkop który ustrzelił naszego Grota to pier***ny farciarz, albo najlepszy strzelec szkopów...
Ja wydałem taki rozkaz no cóż...
Ludwik przysiadł na krześle wyciągając papierosy.
- Czekamy na Andrzeja , tzn. co zamelduję nam porucznik Baran.