Nie wiem, czy wiecie, ale domyślnie w grze, odbieramy wiadomości tylko od "swoich"... Gra pozwala jednak na wybranie opcji rozmów z wszystkimi i czytania, co piszą "czerwoni"... Domyślnie GJ woli to wyłączyć, bo czerwoni mogą cię zwyzywać, ale ja zaryzykowałem... Do tej pory zwyzywał mnie jeden gość

I czy warto?
To było podczas bitwy "ćwiczenia lądowania na Hokkaido"... Nasi dostawali niezły łomot od czerwonych....
A ja wystartowałem z drugim ładunkiem bomb. Pierwszym zniszczyłem jedną bazę, a pozostali z drużyny inne i mogłem kierować się nad lotnisko wroga...
Byłem w połowie drogi, gdy zostałem ostatnim graczem niebieskich... A czerwoni zaczęli używać rozkazów, aby mnie znaleźć.... Odezwałem się na ogólnym kanale do wroga....
I wróg odpowiedział... Zapraszając do siebie

Wróg był tylko o jeden sektor ode mnie... Szanse na dolecenie do lotniska wroga spadały do zera...
Pozostało mnie tylko odgrywać twardziela

O dziwo z głównym wrogiem się bardzo miło gawędziło...
W tym czasie mijałem wroga flotę... Było za późno na zrzucenie bomb... i żałowałem, że tego nie zrobiłem....
bo kompani mojego rozmówcy już nadciągali...
I otwierali ogień....
Zająłem miejsce Simona w tylnej wieżyczce i otworzyłem ogień do najbliższego wroga...
Pociski siekały powietrze, trafiając obie maszyny... a wrogie lotnisko było coraz bliżej...
I wtedy jeden z pocisków dosięgnął krytycznego celu...
Za co mój wrogi rozmówca mnie pogratulował....
Po czym, jak to na wojnie, podszedł bliżej i otworzył ogień, wraz ze swoim skrzydłowym...
Mój samolot był coraz bardziej siekany, a w celowniku bombowym wrogie lotnisko rosło w oczach....
I spuściłem na nie bomby! Udało się osiągnąć tak wyczekiwany cel. Nie omieszkałem tego publicznie ogłosić...
Co było ostatnim moim komunikatem z lecącej maszyny....
...zanim zmieniła się w maszynę spadającą

I dla gry z takimi osobami, warto włączyć rozmowy z wrogiem
